Co w z tymi bootcampowcami macie?
Obecnie mamy przemysł produkujący juniorów wszelkiej maści. Pseudo edukacja, pisanie cefałek, zakładanie profili na LI, robienie zadań rekrutacyjnych na zamówienie, pisanie testów za kasę, budowanie pseudo potfolio na githubie i inne porkętne usługi.
Bootcampy, szkoły programowania, twórcy magicznych kursów psują branżę rozmieniając ją na drobne. Wykładowcami w takich przedsięwzięciach są ludzie którzy sami są kiepskimi programistami albo dawno powinni być poza branżą.
Nawet w szambie rude zbite coś potrafi wypłynąć na powierzchnię. Obok studentów, absolwentów, ludzi którzy sami włozyli sporo wysiłku staje ekipa pajacy która w naszych realiach niestety ma szansę włożyć noge w drzwi. Wielu z tych platfusów znajdzie sobie drogę. Potem będziecie mieli takiego betona w projekcie którego trzeba uczyć podstaw.
Patrząc w kategoriach ilościowych to rynek z gumy nie jest. Na rynku będzie ileś betonów pracujących sporo poniżej stawki rynkowej to ci co są na wyższych stanowiskach będą mieli problem ze stawkami.
Problem w stawkach już jest bo na rynku jest sporo paździeży która pracuje za śrubki.
Nie wiem czy chciałbym Cobola. Jakie tam są stawki?
Zdaje się, że projekty modernizacji mainframe zaczęły się gdzieś w latach 2008/2009 i raczej mało która instytucja ma takie systemy.