Witam
Mam zamiar wybrać się na półroczny turnus odwykowy w prywatnym ośrodku. Problem polega na tym że jest to turnus zamknięty i potrzebuje pół roku wolnego. Pracuje obecnie na umowie o pracę i składałem już dwa wnioski o bezpłatny urlop i niestety oba zostały odrzucone. Złożyłem jeszcze trzeci do macierzystego oddziału ale chyba znowu skończy się odrzuceniem. Czy ktoś z was wie jak mogę się legalnie urwać na te pół roku bez składania wypowiedzenia? Może L4 tak żeby pracodawca nie dowiedział się o tym z jakiego powodu jestem nieobecny? Jeśli ktoś ma podobne doświadczenia to prosiłbym o radę. Będę wdzięczny za odpowiedzi
Nie mam doświadczenia ale myśle, że można to klasyfikować jako chorobę więc L4 a pracodawce nie powinno to obchodzić.
Wizyta u psychologa i l4 na pol roku?
Na urlop nie muszą się zgodzić, ale od tego jest L4. Jeśli jesteś na UoP to ich obowiązek to uszanować. Do pół roku można L4 ciągnąc, powyżej już jest coś na kształt chwilowej renty - nie pamiętam szczegółów, ale jakaś komisja orzeka, co z takim przewlekle niezdolnym pracownikiem zrobić. Ale do pół roku po prostu bierzesz zwolnienie i jechane. Jeśli ośrodek odwykowy Ci takie coś wystawi, to w ogóle nie ma problemu.
Co do tego, czy pracodawca zobaczy, z jakiego powodu jesteś chory - nie ma takiego ryzyka:
Oprócz powyższych oznaczeń na zwolnieniu lekarskim znajduje się numer statystyczny choroby, czyli kod, który odpowiada zdiagnozowanej u pacjentki/pacjenta dolegliwości na liście International Classification of Diseases (ang. Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób). ZUS uspokaja - tego kodu pracodawca nie może zobaczyć.
Wiele osób zastanawia się, co pracodawca widzi na dokumencie wystawionym przez lekarza. Niekiedy pracownicy obawiają się, że dostając zwolnienie na przykład od psychiatry – może to wpłynąć na ich relacje z pracodawcą. Czasami z innych powodów nie chcemy, by pracodawca wiedział na co dokładnie chorujemy i mamy pełne prawo do takiej prywatności. Należy pamiętać o tym, że na zwolnieniu lekarskim pracodawca nie zobaczy nazwy choroby – czyli konkretnej i dokładnej przyczyny pobytu pracownika na L4. Przyczyna, na podstawie której zostało wystawione zwolnienie, nie jest podawana na dokumencie, który trafia do pracodawcy.
Pracodawca nie zna więc numeru statystycznego choroby pracownika. Zgodnie z przepisami, które weszły w życie 21 lipca 2019 roku, L4 nie może zawierać żadnych szczegółowych danych, które dotyczą powodu zwolnienia, między innymi numeru statystycznego choroby.
https://poradnikpracownika.pl/-przyczyna-choroby-na-l4-czy-pracodawca-ja-widzi
Zwolnienie lekarskie nie zawiera słownej informacji na temat rodzaju choroby pracownika. Dzieje się tak z tego względu, że pracodawca nie jest uprawniony, by wiedzieć, na co konkretnie choruje pracownik i nie ma obowiązku, by mu taką wiedzę przekazywać. Jednak na zwolnieniu lekarskim lekarz wpisuje także numer statystyczny choroby. Kod ten odpowiada zdiagnozowanej u pacjenta dolegliwości na liście Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób. Numer ten co do zasady nie powinien być widoczny na zwolnieniu lekarskim, które przekazywane jest do pracodawc
Niezależnie od powyższego - firma może krzywo patrzeć na taką sytuację, więc są duże szanse, że po powrocie z takiego półrocznego zwolnienia, szybko będą chcieli się Ciebie pozbyć. Ponadto jeszcze jest furtka, żeby się pozbyć kogoś na przedłużającym się nadmiernie zwolnieniu - konkretnie to KP art.53 par.1 ust.1B. Aczkolwiek to dość śliska sprawa, więc bardziej bym się spodziewał jakiegoś robienia pod górkę po powrocie ze zwolnienia, szukania na siłę o co się można dowalić, dawania nudnych i nieciekawych zleceń i robienia wszystkiego, żebyś sam odszedł :(
Jak wyzej. Ale dodałbym, że zależy to tak na prawdę od rodzaju firmy i podejścia bezpośrednich przełożonych. W jednej firmie jeszcze wyślą ci kwiaty w drugiej jak to @cerrato napisał więc bardziej bym się spodziewał jakiegoś robienia pod górkę po powrocie ze zwolnienia, szukania na siłę o co się można dowalić, dawania nudnych i nieciekawych zleceń i robienia wszystkiego, żebyś sam odszedł :(
Takiego prawdziwe zwolnienie raczej jest małoprawdopodobne w szczególności, że nie byłoby to udawane l4 ani nie wyklucza cię po nim z pracy zawodowej.
CardisomaArmatium napisał(a):
Czy ktoś z was wie jak mogę się legalnie urwać na te pół roku bez składania wypowiedzenia? Może L4 tak żeby pracodawca nie dowiedział się o tym z jakiego powodu jestem nieobecny?
Za L4 będziesz na cenzurowanym bo wszyscy je biorą żeby się op***lać. Na twoim miejscu wziąłbym tacierzyński - może i bardziej problematyczne (bo trzeba podkładki) ale za to nie bruździ w papierach i HRy mogą się pochwalić wdrożeniem lepszej polityki work-life balance w firmie.
Wal do psychiatry. Jeżeli opowiesz mu o swoich problemach to myślę że nie będzie problemu z L4. Poza tym pracodawca nie widzi kodu choroby dostając info w ZLA
Czemu Ty się w ogóle przejmujesz?
Gościu, chciałeś im iść na rękę, wziąć urlop bezpłatny zamiast L4. Byliby z kasą do przodu. Nie chcą? To oni poszli z Tobą na noże. Nie po to każdego miesiąca ucieka Ci hajs na braku B2B, na podatki i składki, żebyś teraz nie skorzystał, gdy potrzebujesz pomocy, zwłaszcza że starałeś się zrobić to w bardzo w porządku sposób.
(chociaż jestem mało wiarygodny, bo ze względu na wdrożenie sam siedziałem teraz w pracy zamiast na l4 xd)
Dokladnie. Idź do psychiatry, dostajesz L4. Masz pieniądze z zasiłku chorobowego. Tak działa UoP na który zabierali twoje ciężko zarobione pieniądze.
No i od razu szykuj się na szukanie nowej pracy bo albo sami Cię zwolnią albo i tak będziesz chciał to sam zrobić. Powodzenia.
Nie wiem w jakiej firmie pracujesz, ja głównie w korporacjach i byłem dyskryminowany przez to że brałem L4 - też choruje ciężko. Szef robił mi różne przytyczki i gesty jakiegoś wzdychania. Jestem programistą i muszę dowozić, często jak Developer jeden odpada to np. projekt się opóźnić może.
Niestety programista to jest taki robotnik, to nie jest tak że idziesz sobie jak dziewczyna z HR na macierzyński i wracasz na swoje miejsce.
Tak jak ktoś tam pisał wyżej, szykuj się że firma będzie Cię chciała zwolnić potem. Firmy mają różne techniki np. szukanie haków, robienie pod górkę itd.
Przerabiałem to i też pracuje na UoP.
Odnośnie ewentualnych konsekwencji - wbrew pozorom nie jest łatwo zwolnić pracownika który ma UoP na czas nieokreślony. Przy długich zwolnieniach pracodawca przede wszystkim musi wykazać że Twoja nieobecnośc powoduje dezorganizacje pracy.. co nie jest łatwe w korpo.
Pamiętajmy że Kodeks Pracy to miecz obusieczny :)
Idziesz na L4 i tyle. Nawet grzecznie będzie o tym wcześniej powiedzieć (tzn. bez szczegółów)- wtedy i wtedy mam zabieg/ operację itp., nie będzie mnie tyle i tyle (może się przedłużyć, lekarz zdecyduje). A jak Cię zwolnią, to trudno- doprowadzenie siebie do porządku jest teraz dużo ważniejsze.
A co do samego L4- tak, wiele firm patrzy na to krzywo, ale to źle świadczy o tych firmach. Wypadki i choroby chodzą po ludziach i każdemu się może zdarzyć. Znam jedną firmę (akurat spoza IT) gdzie też krzywo na to patrzyli do czasu jak im główny specjalista prawie zszedł na zawał serca (bo terminy, żadnego L4, urlopu, da pan radę). Wtedy była zmiana o 180%- natychmiast na L4, nikt ma do niego z firmy nie dzwonić, nawet pytali czy mu sanatorium nie opłacić.
L4 nie jest na rękę pracodawcy, nigdy. Koszt za który nie dostaję się nic. Niemniej zdrowie masz jedno i jeśli musisz iść na dłuższe l4 to idziesz, bo takie masz prawo. Jeśli spotykają Cie z tego powodu nieprzyjemności to zawsze możesz uświadomić przełożonego czym jest mobbing i z czym się wiąże :)
Rexioo napisał(a):
Nie wiem w jakiej firmie pracujesz, ja głównie w korporacjach i byłem dyskryminowany przez to że brałem L4 - też choruje ciężko. Szef robił mi różne przytyczki i gesty jakiegoś wzdychania. Jestem programistą i muszę dowozić, często jak Developer jeden odpada to np. projekt się opóźnić może.
Niestety programista to jest taki robotnik, to nie jest tak że idziesz sobie jak dziewczyna z HR na macierzyński i wracasz na swoje miejsce.Tak jak ktoś tam pisał wyżej, szykuj się że firma będzie Cię chciała zwolnić potem. Firmy mają różne techniki np. szukanie haków, robienie pod górkę itd.
Przerabiałem to i też pracuje na UoP.
Pamietam jak kiedyś prawie wszyscy programiści byli mlodzi. Gdzieś tam z 6 lat temu był moment gdy ING zaczął się chwalić iż na każdego młodego programistę ma programistę po trzydziestce. Dziś sam jestem po trzydziestce i widzę iż średnia wieku programistów cały czas rośnie. To już nie te czasy iż 90% zespołu to "g'niarze" bez rodziny, zobowiązań i problemów zdrowotnych.
TLDR Programiści będą coraz starsi, niech twój kierownik przywyknie iż zwolnienia lekarskie będą coraz częstrze XD
KamilAdam napisał(a)
Innymi słowy by kołowrotek kręcił cię coraz szybciej to starzy będą zap***lać coraz więcej i mocniej bo żony/dzieci/alimentów bankructwo konsumenckie nie obejmuje ;)
Rexioo napisał(a):
Szef robił mi różne przytyczki i gesty jakiegoś wzdychania. Jestem programistą i muszę dowozić, często jak Developer jeden odpada to np. projekt się opóźnić może.
Niestety programista to jest taki robotnik, to nie jest tak że idziesz sobie jak dziewczyna z HR na macierzyński i wracasz na swoje miejsce.
Ah, to stąd twoje wylewanie żali i te teksty, w sąsiednim temacie, gdzie narzekałeś na team leadów. Sam jesteś sobie winien, skoro pracujesz w patologicznej firmie, kumplu
@topic
Ale musi być syf na tym wykopie, że tak ciągle wylewa trolli stamtąd xD zakładają konto, jakiś losowy temat i czekają. Weźcie się za jakąś pracę, matka wywali was w końcu z domu, jak będziecie ciągle pasożytować
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, uderzyłem do specjalisty. Mam nadzieję że L4 się uda.
A nie mógłbyś po prostu przestać pić i brać narkotyki? Bliżej, taniej i bez problemów
@obscurity z tego co rozumiem to chyba właśnie tego chce i dlatego idzie na odwyk
To nie jest porada medyczna. To tylko moje przemyślenia.
Jako że jestem członkiem wielu płatnych społęczności i wydałem lekką ręką sporo na swój łeb,
to pomyślałem że spróbuję napisać tutaj krótki wywód. Może pomoże, a jak nie to trudno.
Pełno tu wszystko wiedzących programistów... ;)
-
Relaps - każdy kolejny relaps może powodować zaburzenia identity. Myślenie w kategorii relapsa jest błędne. Nie myślisz że masz już 100 dzień bez picia. Wgrywasz sobie w głowę przekonanie że ty jesteś osobą niepijącą. (Słaby przykład bo mózg nie rozumie słowa "nie". Dlatego musisz sformułować polecenie inaczej. np. Jestem abstynentem.) I powtarzasz, dopóki nie wryje się w Twoją podświadomość. Zmieniasz bazowe identity, czyli to kim myślisz że jesteś zarówno w sytuacjach społecznych jak i wtedy kiedy nikt nie patrzy. To nie jest coś co robi się w dzień, ale musisz zacząć od 1. dnia aby kiedyś móc powiedzieć że jest w porządku. Zabrzmi to niedorzecznie, ale afirmacje a właściwie indukcje mogą być tym czego szukasz. Od prostych afirmacji, będących konkretnymi komendami, które nagrywasz czytając je własnym głosem i słuchasz ich zarówno gdy jesteś świadomy jak i nieświadomy, po indukcje. Puść je na głosniku, całą noc gdy śpisz. Codziennie. Słuchaj po przebudzeniu i przed pójściem spać. Koniecznie powinny być sformułowane zgodnie z NLP, stosujesz to niejako na samym sobie w celu uzyskania zamierzonego efektu. Samo spełniająca się przepowiadnia.
-
Optymalizacja domyślnych możliwości - jeśli idziesz do lodówki i widzisz alkohol to po niego sięgniesz. Jeśli masz obok mieszkania 10 barów w których każdy pije to zwiększasz prawdopodobieństwo sięgnięcia po to. To samo z sklepami. Jeśli twoja lokalizacja będzie Ci utrudniała sięgnięcie po alkohol to z defaultu trudniej będzie Ci po niego sięgnąć. To samo tyczy się znajomych, szczególnie tych którzy są w stanie ogarnąć. Jeśli masz do nich dostęp to będziesz z tego dostępu korzystał. Jeśli wyświetli Ci się ich mordka na fejsie to o nich pomyślisz, spowodujesz wystrzał dopaminy nieporównywalny z czeymkolwiek innym i temat zaorany. Dlatego ważne jest zoptymalizowanie domyślnych opcji, tak aby utrudnić sobie wykonywanie złych ruchów na tej życiowej planszy.
-
Eliminacja rozpraszaczy - to się rozumie samo przez sie. Jeśli coś / osoba / miejsce / wideo / zdjęcie / wydarzenie czy cokolwiek innego ma jakąkolwiek relację / wspomnienie bądź inny rodzaj połączenia z zachowaniem które chcesz wytępić to trzeba ograniczyć swój dostęp do tego.
-
Pozycjonowanie się - tak jakbyś grał w szachy, możesz być w beznadziejnej sytuacji, stracić królową i pół armii a i tak zwyciężyć. Grunt to odpowiednie pozycjonowanie się. Nie obwinianie. Nie self doubt, self sabotage i inne tego typu limitujące przekonania. Graj takimi kartami jakie masz i zwyciężaj. Lepiej być optymistą. Jeśli masz nadwagę, zadbaj o redukcję wagi, bo ciało może być ograniczeniem, które powoduje obniżone stany emocjonalne. (jeśli takowe występują)
-
Zajrzenie do środka - wszystko sprowadza się do tego w co wierzysz. Używaj NLP na samym sobie. Zlokaluzuj przyczynę swoich myśli i przekonań. Zwaliduj je, czy są one w jakimkolwiek stopniu zasadne. Przenieś na papier, bo mózg nie został stworzony do przechowywania tylko do procesowania. Zwłaszcza w dobie short attention span dzisiejszych czasów.
-
Mężczyzna w terapii - dobrze jest mieć faceta terapeute, a nie babeczkę. Może to być mizoginistyczne stwierdzenie, natomiast tak jest. Jeśli znasz podstawy red pilla to wiesz o czym mówię. Kobieta nigdy Cię nie zrozumie tak jak drugi mężczyzna. (Tylko taki, który też swoje wycierpiał a nie jakiś goguś sypiący teorią)
-
Konsekwencje naszych działań - jeśli poleciałeś w przeszłości za mocno. Z twardym, tym na h. To mogłeś zepsuć sobie receptor w mózgu, który jest odpowiedzialny za odczuwanie szczęścia. Każde działanie ma swoje konsekwencje. Każda akcja ma swoją przyczynę. Poszukaj przyczyn. Zlokalizuj je, zrozum jakie błędne przekonania szły za Twoim procesem decyzyjnym, wybacz sobie i żyj dalej.
Pamiętaj, że twoje nawyki mogą być wiązane z konkrentym miejscem. Wyjedziesz na pół roku do ośrodka, zmienisz się, wrócisz na stare śmieci i dostaniesz na twarz starymi nawykami, przekonaniami, wspomnieniami i wszystkim innym co łączy Cię z starym tobą, a właściwie przekonaniem w Twojej głowie kim jesteś w danej lokalizacji, bo to przekonanie jest też zależne od lokalizacji.
Jak coś w tym wpisie nie gra. To to po prostu olej. Ten wpis to nie jest porada medyczna. To tylko moje przemyślenia.
@WojownikLepszegoJutra jako, że również przepaliłem trochę kasy na swój łeb to mogę z własnego doświadczenia odnieść się do jednego z twoich punktów a mianowicie:
Mężczyzna w terapii - dobrze jest mieć faceta terapeute, a nie babeczkę. Może to być mizoginistyczne stwierdzenie, natomiast tak jest. Jeśli znasz podstawy red pilla to wiesz o czym mówię. Kobieta nigdy Cię nie zrozumie tak jak drugi mężczyzna. (Tylko taki, który też swoje wycierpiał a nie jakiś goguś sypiący teorią)
Generalnie to zależy. Sam miałem terapeutkę i terapeutę i róznica wychodzi dopiero wtedy kiedy dochodzimy do kwestii seksualności czy związkowych relacji damsko-męskich. Chociaż żeńska strona też może pomóc zrozumieć przeciwną płeć to nigdy nie zrozumie w pełni nas. Co więcej są to przemyślenia nie tylko moje, ale również żeńskiej części psychoterapeutów.
Niemnie jednak warto pamiętać, że jeżeli idziemy pracować nad sobą z innymi chorobami/problemami jak np depresja, schizofrenia, alkoholizm czy nawet kryzys w życiu to nie ma znaczenia do kogo się udamy. To są niuanse, które mogą wyjść po czasie dopiero. Pisze to na wypadek gdyby ktoś się opierał przed pójściem na terapię, bo nie ma męskiego w okolicy. Nie ma to aż takiego znaczenia by nie podejmować leczenia.
ledi12 napisał(a):
L4 nie jest na rękę pracodawcy, nigdy. Koszt za który nie dostaję się nic. Niemniej zdrowie masz jedno i jeśli musisz iść na dłuższe l4 to idziesz, bo takie masz prawo. Jeśli spotykają Cie z tego powodu nieprzyjemności to zawsze możesz uświadomić przełożonego czym jest mobbing i z czym się wiąże :)
L4 jest na rękę pracodawcy, bo gdyby nie było to by nie zatrudniał pracowników na uop. Ruletka w którą gra na stanowisku kasyna, więc na ogół wygrywa
Ja byłem na półtora miesięcznym odwyku alkoholowym, trochę mi pomógł, dobrze karmili podwójne obiady jak schabowy z ziemniakami, surówka i zupa jakaś w dodatku do 3 talerzy nawet pełnych.
Alkoholizm to choroba społeczna i jest w pełni refundowany, zwykle każdy zezwala na to i można się z szefem dogadać żeby nie ogłaszał tego wszędzie, a po prostu powiedział, że jakieś chorobowe wziąłeś.
Tak państwo w pełni opłaca leczenia z akcyz, które pobierają za te substancje, na których zarabiają.
Jak chcesz rzucić to jest znacznie trudniej, lata to zajmuje i trzeba psychicznie dorosnąć jest to znacznie trudniejsze od wszystkiego innego czego człowiek w życiu doświadcza.
Czitels napisał(a):
Sam miałem terapeutkę i terapeutę i róznica wychodzi dopiero wtedy kiedy dochodzimy do kwestii seksualności czy związkowych relacji damsko-męskich. Chociaż żeńska strona też może pomóc zrozumieć przeciwną płeć to nigdy nie zrozumie w pełni nas. Co więcej są to przemyślenia nie tylko moje, ale również żeńskiej części psychoterapeutów.
Nie tylko twoje - Dmowski też to wiedział, "Seks homoseksualny jest bardziej męski od hetero, gdyż bierze w nim udział aż dwóch mężczyzn" . Tylko on nie brał tych słów do siebie bo dobrze wiedział że nie ma 100% mężczyzn jak i 100% kobiet.
Nałogi to straszna rzecz, coś wiem na ten temat bo jestem ćpunem najbardziej popularnego narkotyku... jaki jest bagatelizowany przez ludzi co nie mieli nigdy nałogu. Moim nałogiem jest po prostu cukier... ale ludzie nie wiedzą jak to działa jak się nie uzależnili. Potrafi się w nocy o 3 czy 5 iść do sklepu aby kupić coś słodkiego. Raz się przegnie, kilka dni spokój a potem powrót i wymówka a od jutra lub nowego tygodnia. a potem nagle znowu się wpada.
Każdy nałóg jest ciężki do wyleczenia, jedne mocniej niszczą organizm i banię a inne słabiej - ale każdy jest bardzo ciężki do przezwyciężenia.
Sam byłem na dłuższym zwolnieniu chorobowym i nawet nie pomyślałem co na to pracodawca. Wróciłem do pracy i wszystko było normalnie, za pół roku się sam zwolniłem bo znalazłem lepszą firmę, a mi proponowali przed odejściem podwyżkę itp.
Płacę duże składki na UoP to mam prawo do takich świadczeń.
Bierz L4 bez żadnych jakichś darmowych urlopów, nie musisz się nikomu nic tłumaczyć