Ile godzin dziennie uczycie się w pracy, jeżeli macie projekt, w którym w sumie trudno nauczyć się rzeczy przydatnych w nowej pracy (np. rozwijacie aplikację monolit w pracy, a chcielibyście robić też coś z DevOps w (nowej) pracy).
Firma płaci tylko za tą naukę, która jest mi potrzeba do wykonania zdań (czasem więcej się muszę doszkalać niż pracuje realnie). Ma w "d" mój rozwój jak nie czuje, że na tym zarobi. Nie mam z tym problemu.
od 5 lat non stop niestety, jakieś 10-20h w tygodniu
Zamiast uczyć się devopsowania na nierealnych/prostych projektach z Internetu warto wyjść z inicjatywą i ogarnąć procesy devops dla tej legacy aplikacji którą rozwijamy. Wtedy jest szansa, że przez taką modernizację aplikacja będzie mniej legacy a i sami się czegoś nauczymy.
Swoją drogą umiejętność modernizacji istniejących aplikacji w kierunku chmury (lift & shift/rehost, refactor (PaaS) czy rebuild) jest bardzo pożądaną umiejętnością na rynku.
Nikt mi nie płaci za naukę, chyba że potrzebna w konkretnym projekcie który robię.
Myślę, że tak minus 1h dziennie - czyt. oduczam się dobrych praktyk na bieżąco.
Fachowcy co uczą się w pracy :-)
Zależy od projektu i domeny, ale ogólnie spoko pomysłem jest branie na klatę trudniejszych tasków. Można się wtedy na prawdę dużo nauczyć + dostać łatkę ogarniacza ;)
Co do samego pytania - Nie zwracam na to uwagi, kompletnie. Robię swoją pracę a jak czegoś nie wiem to googluje i już wiem :P Od czasu do czasu klepnę jakieś zlecenie (Czasami w godzinach pracy, jak mam wolne przebiegi).
Ja się tylko uczę przed rozmowami kwalifikacyjnymi i w pracy jak tego wymaga sytuacja, bo i tak często kazda firma ma swoje dobre praktyki, clean code i używa tylko małej części całego c++, więc nie ma sensu się tego uczyć, bo tylko się traci czas a potem na rozmowie spytają się o jakąś rzecz, która Ci i tak umknęła, bo ten język to duża kobyła. Można ewentualnie przelecieć przez wszystko na szybko, żeby wiedzieć koncepcyjnie, że coś takiego istnieje. No ale inaczej nie ma sensu.
No a przed rozmowami kwalifikacyjnymi trzeba się uczyć, bo obecnie trafia się raczej do już utrzymaniówki i następuje często regres umiejętności. Tak było po mojej pierwszej pracy. Nie umiałem prawie nic, bo jedyne co się robiło to siedziało i nurkowało w szambie. Wystarczyło znać ify xD. Teraz w obecnej to często jakieś testy się pisze to to samo. Nic się nie wie o języku. Tylko raz miałem możliwość napisania całej klasy od zera. Takie projekty po prostu. Np nigdy przez całe moje doświadczenie nie pisałem np konstruktora kopiującego albo przenoszącego a często o to pytają na rozmowach, więc jakby mieć tylko wiedzę z firm to nie wiedziałbym jak to napisać nawet.
O wzorcach projektowych to nie wspomnę.
Normalnie poza pracą to polecam uczyć się tego co Cię ciekawi tak, żebys miło spędzał czas.
still.still napisał(a):
Ile godzin dziennie uczycie się w pracy, jeżeli macie projekt, w którym w sumie trudno nauczyć się rzeczy przydatnych w nowej pracy (np. rozwijacie aplikację monolit w pracy, a chcielibyście robić też coś z DevOps w (nowej) pracy).
Nie rozumiem czemu zakładasz że w nowej pracy też nie będziesz miał monolitu lub innej pradawnej architektury XD Mi np mówili że są mikroserwisy a jest integracja przez bazę XD A w zasadzie przez wiele baz.
Pytanie bardziej powinno brzmieć jak często uczycie się w pracy rzeczy których chcielibyście się nauczyć. No to jeśli chodzi o mnie to jest to gdzieś w okolicach 0h (słownie: zero). Za to uczę się wielu rzeczy na które bym w ogóle nie wpadł że istnieją jak Airflow, Impala, Triton, Vault. Albo chociażby niesczęsny Python i Bash
katakrowa napisał(a):
Fachowcy co uczą się w pracy :-)
A gdzie mamy się uczyć?
KamilAdam napisał(a):
Nie rozumiem czemu zakładasz że w nowej pracy też nie będziesz miał monolitu lub innej pradawnej architektury XD Mi np mówili że są mikroserwisy a jest integracja przez bazę XD A w zasadzie przez wiele baz.
Ty to chyba lubisz. :)
still.still napisał(a):
Ile godzin dziennie uczycie się w pracy, jeżeli macie projekt, w którym w sumie trudno nauczyć się rzeczy przydatnych w nowej pracy (np. rozwijacie aplikację monolit w pracy, a chcielibyście robić też coś z DevOps w (nowej) pracy).
No rzeczy nieprzydatnych w obecnym projekcie się nie uczę w ogóle, bo niby kiedy i kto miałby za to zapłacić?
Mi np mówili że są mikroserwisy a jest integracja przez bazę XD A w zasadzie przez wiele baz.
Ty to masz chociaż bazę. Ja ostatnio robilem assesment migracji do chmury aplikacji która integrowała się z innymi (jakies 30 aplikacji czy blizej nieokreslonych jobów/skryptow) przez wymianę plików za pomocą FTP.
Ja do końca poprzedniego roku dość dużo się uczyłem, od tego zacząłem się uczyć na ludziach, praktycznie nic technicznego nie przeczytałem, po za POZA drobnymi rzeczami.
Trochę mam wrażenie jakby ten świat był naprawdę dziwny.
A swego czasu to wszędzie było mówione, że programista to musi po godzinach zapierdzielac i dokształcać się i w ogóle.
Rzeczywistość okazała się trochę inna.
Czitels napisał(a):
A swego czasu to wszędzie było mówione, że programista to musi po godzinach zapierdzielac i dokształcać się i w ogóle.
Rzeczywistość okazała się trochę inna.
Ludzie zobaczyli, że to się nie opłaca, bo oferujesz coraz więcej a hajs stoi w miejscu więc szkoda życia :3
Zależy jak liczyć, googluje się często coś. Przysiąść do jakiegoś nowego frameworka czy języka żeby coś głębiej zrozumieć przed zmianą projektu - tu jeszcze nie miałam pracodawcy który by robił coś takiego, ma być na teraz zawsze, choć moim zdaniem lepiej byłoby nauczyć się czegoś na przyszłość kosztem części czasu obecnego projektu i pracować szybciej i poprawniej w następnym.
To jest tak postawione pytanie że wiele odpowiedzi pasuje
Uczę się biznesu
Uczę się jak pracować z tymi akurat ludźmi
Uczę się jak gadać z kierownikiem z kolegą z pm itd
Uczę się gdzie jest granica przycinania w pręta
Uczę się jak pływać w tym akurat stawie
Uczę się co na zakładzie się ceni bardziej pr czy konkret
To z grubsza jest praca
A uczenie się technologii czy algo jest trochę bez sensu Trochę Bo to tak jak z nauką języka, jak nie będziesz używać to zapomnisz Coś zostanie ale większość zapomnisz
To moim zdaniem jest ból naszej pracy. Ten cały rozwój techniczny jest firmie niepotrzebny. To jak z gościem od pizzy co się nauczy pączki piec
No fajnie - ale co z tego?
Będzie z tego hajs czy nie bo jak nie to firma woli takiego co pączków piec nie umie bo nie będzie marudził o większą wypłatę
(wiem że uproszczenie)
cały czas się czegoś uczę - jak prezydent
Ale chciałbyś, żeby firma płaciła ci za czas poświęcony np. na kurs szydełkowania? W moim projekcie, jak ktos musi się czegoś nauczyć, to może poświęcić praktycznie dowolną ilość czasu, tyle, że jest to czas w ramach taska i powinien zakończyć się dostarczeniem tego zadania.
Jak już ci powiedziano, w starym projekcie jest sporo do nauki.
argumenty za nauką na własną rękę:
- pracodawca płaci za umiejętności, więc jeśli ktoś przychodzi, kto musi się dopiero douczać, to widocznie nie ma kwalifikacji do tego stanowiska, co może powodować opóźnienia w realizacji codziennych zadań. Albo niestaranne wykonanie zadania, skoro ktoś dopiero się uczy.
- można poeksperymentować i poświęcić czas starając się osiągnąć głębsze zrozumienie. W pracy ta nauka często jest robiona w pośpiechu, żeby tylko zamknąć taska.
- możliwości do rozwoju - wiele osób nie ma możliwości nauki w pracy, bo ich praca nie jest rozwojowa.
argumenty za nauką w pracy:
- nauka przy projektach na produkcji, apki, które działają i mają prawdziwych użytkowników, co może być trudne do zrobienia samemu (no chyba, że ktoś rozkręci projekt open source czy inną rzecz, gdzie też będzie miał prawdziwych użytkowników).
- Pracodawca korzysta na tym, żeby programiści się czasem czegoś nauczyli, bo jakość rozwiązań będzie lepsza. Programiście opłaca się nauka w pracy, bo to motywuje, rozwija, bez rozwoju łatwo się wypalić. A wypalony programista nie będzie ani zadowolony ani nawet efektywny czy lojalny wobec pracodawcy.
- bo nauka jest częścią pracy programisty i nie da się tego oddzielić. Nie zawsze wszystko będziesz wiedział, ale pracodawca oczekuje, że będziesz w stanie się tego szybko nauczyć, jeśli natrafisz na taki task, a nie rozłożysz ręce i powiesz, że nie umiesz.
Jeszcze nie dawno powiedziałbym, że to obowiązek uczyc się 2-3h po pracy. Teraz bym wyśmiał samego siebie. Pracuje do około 5h, a potem rozwoj na co mam ochotę aby się zamknąć w 8h max. Menadżer o tym wie, zresztą wprost zasugerowałem, że to projekt legacy w c++ i albo mam czas na rozwój w czasie pracy albo się zwalniam bo się cofam w rozwoju. Pracy nie zmieniam bo dobrze płacą.
Życie jest ciekawsze niż siedzenie większość dnia przed komputerem. Sport, gotowanie, rodzina, książka czy wyjście w jakieś nowe miejsce i się okazuje, że nawet te 8 godziny pracy to zdecydowanie za dużo ale niestety się człowiek przyzwyczaja do danego poziomu zycia więc pracować trzeba.
PS: w weekendy też rzadko coś się uczę, kiedyś rozwijałem swojego githuba ale przestałem jak się zorientowałem, że żodyn rekruter go nigdy nie przejrzał.
0 szczerze
W moim projekcie, jak ktos musi się czegoś nauczyć, to może poświęcić praktycznie dowolną ilość czasu, tyle, że jest to czas w ramach taska i powinien zakończyć się dostarczeniem tego zadania.
Problem pojawia się wtedy, kiedy pracodawca doskonale zdaje sobie sprawę, że pracownik musi się czegoś douczyć( do firmy żeby dobrze pracować), ale daje takie terminy tasków że nie ma jak wcisnąć tego podczas pracy, a udaje że jest czas. Nie raz pracowałam z seniorami którzy mówili "rozwój po pracy, koniecznie, w tramwaju autobusie masz czas to czytaj też xd", no ale może źle trafiałam. W przypadku outsourcingu usłyszałam że "klient nie lubi jak są godziny na naukę", mimo że następny projekt do tego samego klienta wymagał innych technologii.
pracodawca płaci za umiejętności, więc jeśli ktoś przychodzi, kto musi się dopiero douczać, to widocznie nie ma kwalifikacji do tego stanowiska, co może powodować opóźnienia w realizacji codziennych zadań. Albo niestaranne wykonanie zadania, skoro ktoś dopiero się uczy.
Po to jest proces rekturacyjny, żeby zatrudnić taką osobę z takimi kwalifikacjami, jakie chce pracodawca. Jeżeli pracodawca zatrudnia kogoś i wymaga nauki po godzinach, to powinien to powiedzieć wprost podczas rekrutacji.
Batgirl napisał(a):
Problem pojawia się wtedy, kiedy pracodawca doskonale zdaje sobie sprawę, że pracownik musi się czegoś douczyć( do firmy żeby dobrze pracować), ale daje takie terminy tasków że nie ma jak wcisnąć tego podczas pracy, a udaje że jest czas. Nie raz pracowałam z seniorami którzy mówili "rozwój po pracy, koniecznie, w tramwaju autobusie masz czas to czytaj też xd",
Na tym forum są wątki ludzi, którzy właśnie wpadli do takiego JanuszSoftu i później wpadają w syndrom sztokholmski i uczą się za darmo po godzinach rzeczy do pracy, żeby tylko zdążyć.
Moja standardowa rada w takim przypadku jest, żeby zacząć już wysyłać CV i szukać nowej pracy. Bo to nie jest normalne. Ludzie się na to godzą, bo brak im asertywności.
Po to jest proces rekturacyjny, żeby zatrudnić taką osobę z takimi kwalifikacjami, jakie chce pracodawca.
Nie ma obecnie możliwości odsiadania osób bez kompetencji. Dobra, widzę jedną możliwość - zatrudnianie osób po znajomości, albo jakichś celebrytów programowania(np. autorów bibliotek open-source), że od razu wiesz, że ktoś ma skille. Bo przez standardową rekrutację łatwo się prześlizgnąć bez większej wiedzy, jeśli zrobimy dobre ogólne wrażenie. I odwrotnie - mając faktyczne umiejętności w czymś, można nie przejść rekrutacji, jeśli podczas rekrutacji nie wpasujesz się w czyjeś szufladki.
Czyli nie można polegać na tym, że proces rekrutacyjny przefiltruje osoby bez kwalifikacji i wejdą osoby najlepsze.
w czasie pracy uczę się różnych rzeczy związanych z danym projektem, np jakieś szczególnej biblioteki która jest w danym projekcie używana a nie jest na tyle popularna żeby użyć gdzie indziej, albo w ogóle jest własnością firmy i raczej gdzie indziej jej nie użyję.
Uczę się jeśli zrobią mi taką wrzutkę że mam z d**y nagle się zająć podpisem elektronicznym
Uczę się jeżeli to ja wiem ze dany projekt potrzebuje jakiegoś standardu wydruków i to nawet kilku bibliotek z których w końcu wybieram innych i wtedy uczę wdrożeniowców jak robić szablony wydruków, też oczywiści w czasie pracy mojej i ich
A sama uczę sie po pracy rzeczy niezwiązanych z obecną robotą: R, Japoński, Hiszpański....
Fachowcy co uczą się w pracy :-)
Polska gdyby @katakrowa trzymał Polskich przedsiębiorców do podobnych standardów jakie tu proponuje programistom :D
Uczę się w czasie pracy, jak i poza pracą. Narzucam sobie jednak limity na co mogę pozwolić sobie w czasie pracy.
W godzinach pracy uczę się rzeczy związanych z wykonywanymi obowiązkami. Nie znam się na wszystkim, technologia się zmienia, czasami trzeba wdrożyć coś na czym się jeszcze nie znamy.
Po pracy, ponieważ mam ograniczoną ilość czasu, który mogę poświecić na naukę, ze względu na rodzinę, z którą chce spędzić czas, uczę się tylko rzeczy, które uważam za istotne z punktu widzenia mojej przyszłości zawodowej.
W pracy nie mam czasu na naukę.
Uczę się po pracy albo przed. Wychodzę z założenia, że płacą mi za to żebym wiedział wszystko. A jak czegoś nie znam to mój problem i muszę się tego szybko nauczyć we własnym zakresie.
foreverMid napisał(a):
W pracy nie mam czasu na naukę.
Uczę się po pracy albo przed. Wychodzę z założenia, że płacą mi za to żebym wiedział wszystko. A jak czegoś nie znam to mój problem i muszę się tego szybko nauczyć we własnym zakresie.
Bardzo dobrze Areczku, jak tak dalej pójdzie to za 5 lat pomyślimy o jakiejś podwyżce
@foreverMid: Czyli jak dostaniesz do ogarnięcia jakiś antyk, powiedzmy powerbuildera, to będziesz rył po nocach kosztem jakichś mniej ciekawych zajęć typu czytanie, granie, dłubanie w nosie?