@TestWariat, @luo
Jak firma ma i tak zwolnić 10% załogi to najpierw ogłoszą powrót do biura. Część ludzi wyprowadziło się już z miasta i poszuka innej pracy. Zawsze to mniejsze zwolnienia grupowe trzeba będzie ogłosić jak ludzie sami odejdą. To jest dużo prostsze wyjaśnienie i nie wymaga połączeń pomiędzy zwykłymi firmami i sektorem nieruchomości
A moze po prostu ludzie na remote, to statystycznie leca w kulki? Nawet bardziej w kulki, niz siedzenie kilka h w kuchni? Np. robiac overemployment? A potem sie chwalac na forum publicznym ile to sie etatow nie ma i ile hajsu nie wyciaga?
To już trochę teoria spiskowa, ale może dlatego pracownicy wracają do biur
Przeciez firmy dbaja przede wszystkim o swoj portfel, a nie o cudzy bankowy
Niby tak ale z drugiej strony teraz pracuję w domu a wcześnie przez wiele lat w biurze i IMO w biurze bym zrobił o wiele mniej, godzinna kawka, pytania, żarty, to rozprasza. Ale praca w domu jest bardzo nudna i trudna jeśli nie ma się oddzielnego pokoju do pracy :(
Nie mozna mowic o statystyce polegajac na przykladach jednostkowych (edit: w sensie, ze indywidualnych* - niekoniecznie to musi znaczyc, ze pojedynczych)
stivens napisał(a):
Nie mozna mowic o statystyce polegajac na przykladach jednostkowych
Kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą.
Może są 2 typy ludzi. Założenia: typ 1 oraz typ 2 idzie do pracy na 8 godzin i rzetelnie chce wykonywać zadania
- typ 1 więcej zrobi w biurze wliczając w to rozmowy z kolegami, dojazdy, kawy, rozpraszanie, hałas, openspace, spotkania itd. W domu by się pogubili. W biurze zrobi przez 8h więcej niż w domu
- typ2 więcej zrobi w domu. Nie lubi dojazdów, ceni ciszę aż do bólu. Swój monitor, swój fotel, swój set-up, ma warunki dobre, duży oddzielny pokój wyłącznie do pracy, taki zrobi w domu przez 8h więcej niż w biurze
Jak zagonicie typ2 do biur, co to da i komu? Bo na pewno nic dobrego dla firmy.
luo napisał(a):
Jak zagonicie typ2 do biur, co to da i komu? Bo na pewno nic dobrego dla firmy.
Propinacja też była niemoralna, nieprzyzwoita i degenerująca a mimo to była przywilejem.
luo napisał(a):
Może są 2 typy ludzi. Założenia: typ 1 oraz typ 2 idzie do pracy na 8 godzin i rzetelnie chce wykonywać zadania
- typ 1 więcej zrobi w biurze wliczając w to rozmowy z kolegami, dojazdy, kawy, rozpraszanie, hałas, openspace, spotkania itd. W domu by się pogubili. W biurze zrobi przez 8h więcej niż w domu
- typ2 więcej zrobi w domu. Nie lubi dojazdów, ceni ciszę aż do bólu. Swój monitor, swój fotel, swój set-up, ma warunki dobre, duży oddzielny pokój wyłącznie do pracy, taki zrobi w domu przez 8h więcej niż w biurze
Jak zagonicie typ2 do biur, co to da i komu? Bo na pewno nic dobrego dla firmy.
na pewno tak jest z tym, że typów jest więcej niż dwa.
Statystycznie jednak wychodzi, że firma pracuje efektywniej jak ludzie są w biurze
luo napisał(a):
Może są 2 typy ludzi. Założenia: typ 1 oraz typ 2 idzie do pracy na 8 godzin i rzetelnie chce wykonywać zadania
- typ 1 więcej zrobi w biurze wliczając w to rozmowy z kolegami, dojazdy, kawy, rozpraszanie, hałas, openspace, spotkania itd. W domu by się pogubili. W biurze zrobi przez 8h więcej niż w domu
- typ2 więcej zrobi w domu. Nie lubi dojazdów, ceni ciszę aż do bólu. Swój monitor, swój fotel, swój set-up, ma warunki dobre, duży oddzielny pokój wyłącznie do pracy, taki zrobi w domu przez 8h więcej niż w biurze
Jak zagonicie typ2 do biur, co to da i komu? Bo na pewno nic dobrego dla firmy.
Typów jest więcej. Jak zagonią typ2 do biura, to go prędzej czy później się pozbędą. Albo zwolnią, albo sam się zwolni, a na jego miejsce wezmą posłusznego juniora za mniejszą stawkę.
Rozwiązanie jest w sumie proste - indywidualnie podejść do każdego pracownika. Na zasadzie, że pracownik ma wybór:
- praca full remote (za wyjątkiem przyjazdów jakichś ważnych gości czy innych ważnych spotkań),
- praca full time z biura,
- praca hybrydowa - deklarujesz ile dni i które.
Przy czym czego nie wybierzesz to jest to wiążące na zasadzie, że zobowiązujesz się aktywnie pracować w wybranym trybie i nie zmieniasz go przez jakiś określony czas, na przykład kwartał.
W ten sposób można rozplanować obłożenie biura i jakoś tym wszystkim sensownie zarządzać. Sytuacja win-win - pracownik szczęśliwy, bo pracuje tak, jak mu komfortowo, a firma też, bo nie musi nikogo ganiać, bawić się w jakieś statystyki obecności, raporty i inne badziewie, i co więcej z góry wiedzą czego się spodziewać.
Jak mam szacować to najwięcej ludzi wzięłoby hybrydę (pewnie 3 dni), a pozostali mniej więcej pół na pół full remote i full on-site.
Jest sporo ludzi, którzy nie lubią pracować z domu. Powodów jest wiele - rodzina (zwłaszcza dzieci), brak warunków, małe mieszkanie, niechęć mieszania pracy z życiem prywatnym, chęć wyjścia do ludzi, ... Mam znajomego, który ma trójkę dzieci (chyba żona nalegała...) i gość w biurze już o 6-7 rano i robi darmowe nadgodziny, byle jak najpóźniej być w domu ;-)
Ja osobiście nie lubię pracować z biura, więc ja bym brał full remote, ewentualnie mała hybryda, o ile miałbym fajnych ludzi w zespole. Powodów mam kilka - na przykład czasochłonny i kosztowny dojazd (mam spory kawałek do miasta). Z innych to hałas na openspace + ludzie, którzy za wszelką cenę robią wkoło siebie ruch, aby zwrócić uwagę, co niesamowicie rozprasza. Co więcej dresscode (ubierz się ładnie w niekoniecznie wygodne ubrania żeby posiedzieć przy komputerze). Mała integracja, bo przy hot seat-ach czy jak to się tam nazywa jest duża szansa, że zespół będzie rozrzucony po całym biurze (na szczęście są kuchnie, śniadania, drugie i trzecie, obiady, ... ;-) - ale oczywiście kosztem zrobionej roboty). No i przez ostatnie kilka lat zorganizowałem sobie bardzo wygodne stanowisko do pracy w domu, mam swój sprzęt, do którego jestem przyzwyczajony i generalnie w takich warunkach pracuje mi się wyśmienicie. W biurze zdecydowanie gorzej.
Dlatego uważam, że indywidualne podejście ma sens, zwłaszcza w dużych korpo, gdzie i tak mają więcej ludzi niż biurek.
Na miesiąć się wyłączyłem bo nowa praca, ale widzę, że na rynku w mojej technologi wystrzeliło. Sporo więcej ofert niż przed zatrudnieniem jeszcze widziałem. Powodzenia.
dzisiaj znow do mnie dzwonili, praca szuka fachowcow
A ja mam na skrzynce mailowej dwie umowy gotowe do podpisania online i muszę teraz wybrać jedną z nich, pierwsza to firma produktowa, druga to software house ale za troszeczkę lepszy hajs, stack node/ts/aws/terraform + react
Niedługo trzeba będzie dopłacać klientom ;)
flinst-one napisał(a):
Niedługo trzeba będzie dopłacać klientom ;)
Ale nie wiadomo jaki tu jest model biznesowy. Może strona jest za darmo, ale:
- trzeba zapłacić za szablon premium
- trzeba zapłacić za SEO
- trzeba wykupić przez nich hosting
- trzeba u nich wydać X złotych na dodatkowe usługi
itd.
Dlatego ja bym nie nabijał sie z modelu biznesowego po samym ogłoszeniu, które może być tylko trikiem marketingowym
Powysyłałem teraz trochę CV i jest jakby lepiej. Odzew większy niż 50% i pierwszy kontakt jest zazwyczaj kolejnego dnia (w marcu "rekordziści" odezwali się niemal po miesiącu od wysłania aplikacji).
"Dziękuję bardzo za Twoją opinię. XXX przywiązuje dużą wagę do poczucia wspólnoty i współpracownicy byliby szczęśliwi, gdyby mogli spotykać się w biurze przynajmniej raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie. Czy to nadal byłoby dla ciebie interesujące?"
Pisze do rekrutera, ze szukam 100% remote, a rekruter pisze mi o jakiejs wspolnocie i szczesliwosci. To niech przyjezdzaja do mojego miasta (kilkaset km) pod moj blok nawet codziennie razem oczywiscie z szefem i managerami.
Rekruterzy skrzętnie ukrywają info o on-callu/dyżurach. Często odpowiadają przecząco chociaż firma tego wymaga co wpływa na podanie niższej stawki. W szczególności niektóre firmy wymagają on-calla 24h co jest dla mnie masakrą (i dodatkowo jest niezgodne z polskim kodeksem pracy - patrz dobowa norma odpoczynku).
Radzę zapytać o to na pierwszej rozmowie z programistą, zazwyczaj programista programisty nie wykiwa...
99xmarcin napisał(a):
Rekruterzy skrzętnie ukrywają info o on-callu/dyżurach. Często odpowiadają przecząco chociaż firma tego wymaga co wpływa na podanie niższej stawki. W szczególności niektóre firmy wymagają on-calla 24h co jest dla mnie masakrą (i dodatkowo jest niezgodne z polskim kodeksem pracy - patrz dobowa norma odpoczynku).
Radzę zapytać o to na pierwszej rozmowie z programistą, zazwyczaj programista programisty nie wykiwa...
w Allegro są takie on-calle 24h, jak to wygląda nie wiem, wiem że są
Sam mam takie tygodniowe dyżury. 24h, Jak zadzwonią to jest 1h na reakcje. Kaska dodatkowa niezła. Mam tak od stycznia gdzieś. 1 tydzień w miesiącu. Przez ten czas raz miałem, że wdrożenie nie pykło i siedziałem do 3:30. A tak poza tym to drobne pierdoły się zdarzały.
tlumaczenie sobie oncalli 'ze fajna dodatkowa kasa' jest syndromem niewolnika. zajebista kaska jak nie mozesz nic zrobic bo musisz byc podlaczony w taki czy inny sposob, zapraszam na wieczorne ognisko, dlugi spacer bez telefonu, trenign 2h, mecz w pilke itp itd a w nagrode masz tu 1000zl czy tam ile za to placa
Bez jaj z tym niewolnictwem. Jeżeli jest coś co powinno działać 24/7, to pewnie jakiś tam support jest do tego potrzebny. Duży plus, że po pierwszym cyklu takich dyżurów rośnie stabilność systemu i to w tempie ekspresowym.
Problem nie tkwi w dyżurach, tylko w kłamstwie na rozmowie. Jak kandydat wie na co się pisze, to wycenia dodatkową fatygę i strony się dogadują, albo nie. Jak nie wie, później jest do tego zmuszany, to trochę inaczej to wygląda.
Wszystko dla ludzi, tylko musi być powiedziane przed podpisaniem umowy. Wtedy każda ze stron wie na co się decyduje i za co płaci.
Sam byłem na on-call'u - nie jest to przyjemne, ale też nie ma jakiejś tragedii bo poświęcasz zwykle max 1 tydzień na miesiąc, w większych zespołach 1 tydzień na 6 tygodni.
W skali roku jest to jakieś 13 weekendów więc znaczna ilość, ale to znów kwestia stawki i dogadania. Zimą i jesienią nigdy mi to nie przeszkadzało, bo albo czytałem albo coś dłubałem w Arduino, albo grałem w retro gry albo robiłem side projekt. Ale latem to niestety trochę masakra, laptop jest jak przysłowiowa kula u nogi, poza zasięg LTE strach wyjechać np. taki kampinos odpada...
still.still napisał(a):
"Dziękuję bardzo za Twoją opinię. XXX przywiązuje dużą wagę do poczucia wspólnoty i współpracownicy byliby szczęśliwi, gdyby mogli spotykać się w biurze przynajmniej raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie. Czy to nadal byłoby dla ciebie interesujące?"
Pisze do rekrutera, ze szukam 100% remote, a rekruter pisze mi o jakiejs wspolnocie i szczesliwosci. To niech przyjezdzaja do mojego miasta (kilkaset km) pod moj blok nawet codziennie razem oczywiscie z szefem i managerami.
Napisalem do rekrutera: "Czy podróż do [miasto] do XXX do biura i z powrotem jest czasem pracy? Czy firma zwraca koszty podrozy?"
Oczywista odpowiedz rekrutera: "Podróż nie jest wliczona w godziny pracy, ale firma zapewnia bezpłatny parking i połączenie środkami transportu publicznego. XXX co prawda nie pokrywa kosztów podróży, ale możesz o tym porozmawiać negocjując wynagrodzenie: powinno Ci się to opłacić :)"
Aha, czyli pewnie sypnie firma 200 zl brutto na paliwo, a ty jedz sobie kilkaset km w jedna strone i z powrotem.
W ramach piąteczku fajne podsumowanie rozmowa techniczna vs praca:
To kto utrzymuję soft, który piszecie jak nie macie dyżurów?
Wiadomo, że dobrze jak jest SRE, który holistycznie podchodzi do całego systemu ale to programiści powinni być odpowiedzialni za wypociny, które produkują :)
Nie żebym specjalnie lubił być na on-call ale jakość softu jest zupełnie inna jak to programistów boli słabe observability (niekompletne logi, brak metryk, niedostrojone czujki), głupie bugi itd. Jak zbudzi mnie pager duty w środku nocy z czymś co nie powinno to wiem, że następnego dnia to poprawię, bo nie chcę być zbudzony ponownie.
Na początku projektu dyżur boli ale jak zespół upora się z problemami to po jakimś czasie i tak zazwyczaj nic się nie dzieje.
Oczywiście powinno być odpowiednio dużo osób w zespole żeby dyżur mieć max raz na 4-6 tygodni.
Niektórych co tam jęczą coś o niewolnictwie trzeba by do spedycji na tydzień wysłać, to by się dowiedzieli co to prawdziwe życie i telefony w nocy za które nikt nic ekstra nie płacił
br_anon2 napisał(a):
Wiadomo, że dobrze jak jest SRE, który holistycznie podchodzi do całego systemu
Proszę, nie rozpowszechnijmy tej patologii, że SRE jest odpowiedzialne za cały system i wie wszystko i wszystko o 3:00 w nocy naprawi. SRE odpowiada za jakiś wycinek całości, zależnie od organizacji. Ale jak leci nullpointer, to budzimy deweloperów i idziemy spać.
ale to programiści powinni być odpowiedzialni za wypociny, które produkują :)
Jak wyżej :)
Na początku projektu dyżur boli ale jak zespół upora się z problemami to po jakimś czasie i tak zazwyczaj nic się nie dzieje.
I to jest najlepszy przypadek - zgadzam się, dyżury w takiej firmie to de facto darmowe pieniądze. I nie żartujmy sobie z tym niewolnictwem, za te parę tysi miesięcznie więcej jestem w stanie z tego kina wyjść w połowie filmu z prawdopodobieństwem pewnie 3%.
br_anon2 napisał(a):
To kto utrzymuję soft, który piszecie jak nie macie dyżurów?
My trochę shakowaliśmy system - przed napisaniem projektujemy, po napisaniu testujemy, więc nie mamy czego utrzymywać po godzinach.
Wiem, wiem - przez nasze lenistwo odbieramy sobie całą kupę dobrej zabawy.
Następną robotę muszę sobie znaleźć w młodym i dynamicznym zespole.
somekind napisał(a):
br_anon2 napisał(a):
To kto utrzymuję soft, który piszecie jak nie macie dyżurów?
My trochę shakowaliśmy system - przed napisaniem projektujemy, po napisaniu testujemy, więc nie mamy czego utrzymywać po godzinach.
Wiem, wiem - przez nasze lenistwo odbieramy sobie całą kupę dobrej zabawy.
Następną robotę muszę sobie znaleźć w młodym i dynamicznym zespole.
Ja np pracuje dla klienta, który woli płacić za dyżur niz za napisanie testów i dobrego kodu xD.