Ten temat to takie trochę przysłowiowe "włożenie kija w mrowisko." :)
Sporo rozmawiam ostatnimi czasy z ludźmi odpowiedzialnymi za rekrutację do IT i wydaje mi się, że HR czekają bardzo trudne czasy.
W postcovidowej rzeczywistości wiele firm zwiększało zatrudnienie po stronie osób odpowiedzialnych za sourcing i rekrutację kandydatów.
Cel był prosty -> więcej dobrych kandydatur na stanowiska IT. Okazuje się, że więcej osób w HR != większej liczbie sensownych CV w procesie.
Mam wrażenie, że na krajowym rynku jest tym samym coraz większa nerwowość wśród osób z HR.
Trochę się nie dziwię. Jesteśmy w czasach, gdy stare metody już nie działają. Linkedin ma tyle spamu, że często nawet nie otwiera się już wiadomości. Lokalne portale z ogłoszeniami o pracę przeżywają natomiast trochę pozorny rozkwit: kiedyś wrzucało się jedno ogłoszenie na jakiś popularny portal, dziś mamy tą samą ofertę z jednej firmy wszędzie, gdzie to możliwe. Wszystko byleby choć trochę podnieść szansę na pozyskanie kandydata. Sumarycznie jednak liczba kandydatów znacznie spadła (i nie ma co się dziwić, skoro pracując np. bezpośrednio dla US można zarobić zdecydowanie więcej, więc po co aplikować tutaj).
Zastanawia mnie jakie będą tego implikacje. W pierwszej kolejności pewnie cięcia wśród rekruterów, później ucieczka części zagranicznych korpo IT z Polski.
Jeśli do tego dojdzie to w sumie bardzo trudno będzie juniorom z PL zrobić gdzieś sensowne praktyki/nabrać doświadczenia (bo to duże firmy oferują programy stażowe), a tym samym z czasem będzie jeszcze trudniej o sensownych kandydatów w PL. Małe firmy i startupy już w ogóle nie znajdą specjalistów, bo konkurować ze stawkami z zachodu nie są w stanie, a ludzi z innych regionów nie potrafią/nie chcą zatrudniać. Ergo PL czeka spory regres, jeśli chodzi o ekosystem IT.
To w sumie tyle, po prostu taka refleksja mnie naszła i ciekaw jestem Waszego zdania. :)