Pytanie podstawowe na co liczymy. Na "waloryzację" czy na podwyżkę. Z mojego doświadczenia to w większych firmach na "corocznych" podwyżkach dostaje się waloryzację co ma sens dla seniorów będących gdzieś tam w dobrych widełkach dla danej technologii i umiejętności. Jak ktoś liczy na coś więcej to chyba lepiej iść i pogadać zanim ktoś tą podwyżkę naliczy z rozdzielnika.
Ja do tej pory miałem jakoś tak, że albo podwyżka przychodziła sama (głównie na początku po przebranżowieniu na IT dostawałem podwyżki co ~3 miesiące, które wyprzedzały moje oczekiwania) albo (potem) zmieniałem pracę z powodów typu gorsza sytuacja w firmie, nietrafiony wybór projektu.
Raz mi się tylko zdarzyło pójść po podwyżkę z własnej inicjatywy - dostałem awans w postaci wyższego stanowiska i obietnice solidnej podwyżki (bez konkretów, a poszedłem z ofertą na ~40% lepsze warunki, jaką dostałem). Finalnie podwyżki nie dostałem - temat wrócił dopiero jak złożyłem wypowiedzenie. Do dziś nie wiem czy to była celowa zagrywka abym odrzucił tą ofertę co dostałem czy po prostu zamieszanie (faktycznie w tym okresie się wiele w firmie działo), ale specjalnie nie zgłębiałem bo doszedłem do w wniosku, że jak bym tego nie rozegrał i tak wyszłoby, że przystawiam nóż do gardła, a nie chciałem się w taką sytuację pakować.
Tak czy siak uważam, że jak ktoś czuje, że zasługuje na coś więcej niż waloryzacja to lepiej iść i zasygnalizować bo często w firmach są budżety i jak już podwyżki zostaną zaplanowane, to trudno potem nagle wyskrobać dodatkowe środki.
Obrażanie się za to, że ktoś nie wyszedł z propozycją sam uważam za bez sensu. Jak atmosfera jest OK to zawsze warto pogadać.