Dlaczego "juniorzy" nie mogą znaleźć pracy

5

W sumie dodałbym jeszcze jedną rzecz do mojej wcześniejszej wypowiedzi. Na finalny wynik rekrutacji nie składa się jedynie wywiad technicznym. Oczywiście, jest to z reguły jedno z głównych założeń, ale oprócz tego istnieje jeszcze tak jak by weryfikacja osobowości kandydata - Czy takowy gagatek osobowościowo pasuje do zespołu, będzie się dogadywał, dobrze rokuje itp. Na jednej z rekrutacji (moja poprzednia praca), manager po wszystkim jasno mi przekazał, że w samym procesie wzięły udział osoby o znacznie większych kompetencjach technicznych niż moje. Stwierdził, że mimo to padło na mnie, bo wykazałem się proaktywną postawą i mimo pojedynczych braków dobrze rokowałem.

Wiadomo, ratio "oczekiwania:wiedza" też gra rolę. Niemniej proces rekrutacyjny to wypadkowa wielu niezależnych czynników i nawet mimo bycia technologicznym kotem można takiego procesu nie przejść (Na rzecz kontrkandydata z mniejszym skillem, ale wypadającego lepiej osobowościowo).

0
ledi12 napisał(a):

weryfikacja osobowości kandydata - Czy takowy gagatek osobowościowo pasuje do zespołu, będzie się dogadywał, dobrze rokuje

czyt. managero, HRka i lider muszą cię polubić

6

Zanim postanowilem zostac kontraktorem to wspieralem rekrutacje kandydatow w roznych korpo. Chcialem miec poglad jak wyglada poziom przecietnego kandydata. Powiedzmy na 10 osob zdazyla sie jedna moze dwie wybitne postacie. Reszta to niedoszli studenci czy absolwenci kierunkow roznych ktorzy postanowili wlozyc noge w drzwi. Mieli szczescie bo na rynku panowala koniunktura, a z kadrami bylo krucho. Na ogol ladowali w projektach ktore dawaly im szanse postawienie piewszych krokow. Generalnie newcommerzy musieli odpalic cos extra glupiego aby firma zechciala rozwiazac z nimi umowe
Jak ktos sie nie nadawal na programiste to mogl powiedziec ze chce byc qa, sysengiem czy zasilic szeregi dzialu it i raczej malo kto robil problemy.

Jak juniorzy narzekaja na szerok rozumiane IT to proponuje porozmawiac ze znajomymi z kierunkow medycznych, budownictwa czy prawa. Uzyskanie dyplomu to moze polowa drogi. Trzeba dostac sie na specjalizacje, zdac szreg egzaminow, zrobic uprawnienia, byc zdanym na laske roznych branzowych guru.

1

Spora czesc rynku to body leasing, consulting, outsourcing. Kazde cv jest wyceniane, polerowane, do stawki jaka chce ziomek dodaje sie narzut, papiery ida do klienta ktory podejmuej decyzje na tak czy na nie. Skoro firmy moga zakontraktowac ludzi o wiekszym doswiadczeniu oraz kompetencjach za podobne pieniadze w tanszych lokalizacjach jak Portugalia, Bulgaria, Macedonia to raczej ida w tym kierunku.

10

Bo "juniorzy" nie są juniorami

"Juniorzy" w latach 15-0 P.B (przed wynalezieniem Bootcampów) czyli 2000-2015 to były osoby typu studenci, freelancerzy, którzy uzbierali z rok czy nawet dwa lata doświadczenia - z własnych projektów komercyjnych, jakieś strony w PHP czy wymiany studenckie, staże.

Taki junior miał więc ze dwa staże po 6 miesięcy czy kilka sprzedanych stron w portfolio, co dawało mu 1-2 lata stazu, szedł na pozycję juniora i dopiero wtedy nazywal się juniorem.

Obecnie bootcampy wmówiły każdemu, że jak napiszesz "projekt" typu todo-list to wpisuj do CV "junior XXX developer". Junior to nie jest osoba bez doświadczenia komercyjnego!!!

Zasady realnie są takie

  • brak doświadczenia komercyjnego: tytuł wanna-be-junior
  • pierwsze doświadczenie komercyjne np staż na studiach: stażysta/freelancer
  • pierwsza praca jako junior: faktyczny junior
    itd.

Nigdy nie było czegoś takiego, że ktoś bez żadnego stażu studenckiego czy projektów od razu szedł na juniora czy regulara i się dostawał. Zawsze był ten pierwszy etap doświadczenia komercyjnego stazowego.

Ludzie sami robią sobie krzywdę, bo nazywają siebie juniorami mimo iż nimi nie są.

8

Junior to nie jest osoba bez doświadczenia komercyjnego!!!

To zdanie powinno widnieć w każdej ofercie na juniora, w każdym artykule i innych miejscach. Ludzie usilnie nie potrafią zrozumieć, że junior to normalny pracownik, który w dużej mierze jest samodzielny a nie lamus, który zainstalował ide i przeklikał tutorial na yt.

0

Bootcampy nie są źródłem wszelkiego zła, raczej memem. Wymagania wzrosły i trzeba się dostosować. Bez dyplomu albo doświadczenia nie ma czego szukać w branzy.

2

Bootcampy powstały lata temu, aby wspierać osoby chcące tworzyć startupy w rozwijaniu różnych umiejętności. Zespoły aplikujące do takiego programu, jak YCombinator, przedstawiały swój pomysł za pomocą kartki papieru lub prezentacji. Jeśli ich pomysł został pozytywnie oceniony, przechodzili do serii szkoleń, które miały pomóc im opracować prototyp produktu z którym startowali po dalsze finansowanie. Jeśli zgłosił się ktoś bardziej technicznym, kojarzyli go z odpowiednim zespołem, a następnie był szkolony w obszarze Ruby on Rails.

Statystyczny startup żyje te kilkanaście miesięcy. W początkowych fazach software engineering na wysokim poziomie nie jest aż tak istotny.
Natomiast używanie takiego podejścia które zakłada chodzenie na skróty do kształcenia ludzi które mają pójść w świat to jakieś nieporozumienie.

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.