Po 13 latach o momentu złożenia aplikacji zadzwonił do mnie rekruter z google.Google rozbudowuje teraz swój ośrodek w Warszawie i szuka inżynierów do swojego projektu cloudowego. Przyznam że byłem mocno zaskoczony bo jeszcze nie zdarzyło mi się dostać odpowiedzi na aplikację po tak długim okresie czasu.
Ogólnie rozmowa była bardzo miła i inna niż typowe procesy rekrutacyjne. Zamiast o technologiach było więcej o moich zainteresowaniach i o tym czym chciałbym się zajmować. Nie padły też uświęcone tradycją pytania o wysokość wynagrodzenia czy okres wypowiedzenia. Dowiedziałem się tylko, że google oferuje pensje na poziomie górnych 10 % dostępnych na rynku. Potem rekruter wymienił długą listę dodatkowych benefitów, które pewnie wszyscy zainteresowani znają.
Najbardziej jednak interesowało mnie dlaczego google przypomniał sobie o mnie po tylu latach. Odpowiedź była bardzo konkretna. Google przeszukuje stare aplikacje pod kątem osób, które aplikowały do google, zostały pominięte jednak mimo to udało im się coś osiągąć branży oraz posiadają doktorat. Doktorat nie musi być koniecznie z informatyki, mogą być nawet nauki humanistyczne. Rekruter wspomniał o świeżo upieczonym doktorze filozofii, który dostał ofertę.
Zatem rada dla młodszych kolegów z forum - droga do googla nie wiedzie przez bootcamp tylko przez studia doktoranckie.