Cześć,
Zastanawiam się dlaczego w Polsce praktycznie nie ma pracy w IT/Inżynierii w mniejszych miastach do 150 tysięcy. Jest to zupełnie odwrotnie niż za granicą. Bywałem trochę za granicą, mam tam znajomych i wygląda to znacznie lepiej. Szczególnie w Anglii można znaleźć pracę w małych miastach, jest jej mniej ale i tak są ciekawe oferty. Pytam ponieważ w Polsce chętnie chciałbym pracować w jakimś mniejszym miasteczku gdzie są mniejsze korki, nieruchomości są tanie. Wiadomo, że zarabiałbym mniej ale i tak by mi to bardziej odpowiadało. Duże miasta się nudzą z czasem i człowiek szuka spokoju.
Jest praca również w mniejszych miastach nawet prawie wsiach ,ale jest jej dużo mniej :)
I zawsze możesz mieszkać na wsi i pracować zdalnie może to wiązać się z dojazdami do firmy ale dużo rzadziej więc tak czy siak oszczędzasz więcej czasu i kasy na mieszkaniu itd.
kochansky napisał(a):
I zawsze możesz mieszkać na wsi i pracować zdalnie będzie wiązało się to z dojazdami ale unikniesz korków i reszty ,która ci przeszkadza.
Czyli będzie mieszkał na wsi i pracował zdalnie, ale będzie musiał dojeżdżać do miasta więc i tak będzie stał w korkach. Sam sobie przeczysz.
pre55 napisał(a):
kochansky napisał(a):
I zawsze możesz mieszkać na wsi i pracować zdalnie będzie wiązało się to z dojazdami ale unikniesz korków i reszty ,która ci przeszkadza.
Czyli będzie mieszkał na wsi i pracował zdalnie, ale będzie musiał dojeżdżać do miasta więc i tak będzie stał w korkach. Sam sobie przeczysz.
Nie mówiłem o dojazdach codziennie do pracy nigdzie nie przeczę sobie. Logiczne ,że miałem na myśli to ,że może się zdarzyć ,że co jakiś czas będzie musiał wpaść do biura jak to firmy mają w zwyczaju wymagać nawet jak pracujesz 100% remote. :D
@pre55 no, raz na tydzień trzeba ruszyć się po zakupy... można zrobić w sobote albo w nocy gdy już nie ma korków :) Produkty typu chleb można kupić za rogiem... tak na wsi też są sklepy.
Oczywiście, że jest praca w IT w mniejszych miastach w Polsce, a nawet na wioskach, tylko jest jej mniej i większość ofert jest słabiej płatnych, niż np. w Warszawie. Co więcej, w dzisiejszych czasach możesz pracować zdalnie dla firm z większych miast lub bogatszych krajów i mieszkać gdzie chcesz. Nie jest to łatwe i nie wszystkie firmy dają takie możliwości, ale jest to osiągalne. Mieszkam w mieście liczącym ok. 180 tys. mieszkańców i już parę razy pracę zmieniałem.
A ja 4 raz w tygodniu dojeżdżam do pracy 100 km około godziny drogi. A że lubię jeździć to nie stanowi to problemu. Raz w tyg pracuje zdalnie. W małej dziurze jak ta w ktorej mieszka może i praca w IT ale nierozwojowa i slabo płatna. I wszystko raczej administracja lub serwis komputerowy. Raz na pół roku jedna firma szuka programisty w moim języku. Poza tym nic. Nie ma zaplecza w postaci dobrej uczelni by firmy programistyczne chciały tu działać.
W SoftwareMill zatrudniają Scalowców/Jabovców w pełni zdalnie na przykład. Akurat z C/C++ to może być troche gorzej bo to jest języki bardziej sprzętowe :(
W miastach do 150tyś ludzi nie ma raczej sensownych uczelni, więc znaczna większość dobrych/ambitnych ludzi szybko stamtąd ucieka.
Dobra firma raczej nie otworzy biura w mieście poniżej 500tyś, bo zwyczajnie będzie mieć problem, żeby skompletować tam choćby niewielki zespół.
W Polsce jest dużo mniej miejsc pracy dla programistów w mniejszych miejscowościach niż w Anglii i Niemczech z dwóch powodów:
- w Polsce jest z 2 razy mniej programistów per capita niż w tych krajach, tak więc szansa że takiego spotykasz w mniejszym mieście jest niższa
- Polska gospodarka jest na dużo niższym poziomie rozwoju I dodatkowo duża część miejsc pracy w mniejszych miejscowościach to outsourcing procesów produkcyjnych bez R&D. Gdy IT jest outsorcowane to w ogromniej większości do tych kilku dużych miast. Na zachodzie w małych miastach są centrale firm produkcyjnych, które jako że gospodarka jest na wyższym poziomie rozwoju, muszą robić R&D żeby nie zginąć, więc potrzebują też programistów. Jak jest popyt to i pracownicy się znajdą, nawet jak miasto nie ma uniwersytetu. Jest tylko trudniej i być może trzeba samemu wyszkolić.
Tak więc w najbliższych dekadach Polska nie osiągnie takiego poziomu miejsc pracy dla programistów w małych miastach jak zachód, bo choć teoretycznie możliwe jest nadrobienie liczby programistów per capita w Polsce, to z otwarciem central R&D w małych miastach będzie dużo trudniej.
Dlatego firmy trzeba naciskać na pracę zdalną.
Rozmawiałem kiedyś ze znajomym rekruterem, który obsługiwał rekrutację do Tczewa. Mówił, że jak ludzie słyszeli o mniejszym mieście, to rzucali kwoty po 25-30k, bo się bali, że:
- To jedyna firma w mieście, więc po przeprowadzce nie zmienią sobie pracy 'od tak'
- Ich partner/partnerka nie znajdą roboty.
Więc z tymi niższymi stawkami to nie musi być zawsze prawda, bo nie każdy jest 'miejscowy'. A w dużych miastach masz po kilka uczelni prowadzących kierunki informatyczne i pokrewne.
euro2012spoko napisał(a):
Dlatego firmy trzeba naciskać na pracę zdalną.
Nigdy bym nie chciał pracować zdalnie na full. Czasami pracuję zdalnie(1x w tygodniu) i mogę powiedzieć pracując zdalnie pracuje się 2 razy wolniej. Wolę kontakt z ludźmi.
Po drugie bardzo często praca zdalna w 100% jest nie możliwa np. jeśli ktoś pracuje ze sprzętem, systemy wbudowane.
macok napisał(a):
W miastach do 150tyś ludzi nie ma raczej sensownych uczelni, więc znaczna większość dobrych/ambitnych ludzi szybko stamtąd ucieka.
Dobra firma raczej nie otworzy biura w mieście poniżej 500tyś, bo zwyczajnie będzie mieć problem, żeby skompletować tam choćby niewielki zespół.
Zgadzam się, ale w dużych miastach są właśnie ludzie którzy przybyli z mniejszych miast. Z tego co widzę po sobie i po znajomych wielu chciałoby wrócić w rodzinne strony. Nie mówię, że firmy powinny się otwierać w 10 tysięcznych miasteczkach, ale myślę że w miastach 50-200 tysięcy nie mieli by problemu aby skompletować zespół.
@cpp_beginer: w tym momencie z miast gdzie da sie zyc (czyli nie jest przetloczone) a masz nienajgorszy rynek IT to chyba tylko Białystok. A tak to niestety ale czesto firmy wychodza z zalozenia ze skoro to male miasto to mozna zaplacic np. o polowe mniej co powoduje brak chetnych i robi sie takie bledne kolko.
Mam znajomego w 70 tysiecznym miescie. Pracował "programujac" w VBA w jednej z najwiekszych firm w miescie za 2700zl netto. Po pol roku go podsumowali, ze siedzi sobie po 8h, a nie 10h bo czas pracy jest zadaniowy i wiekszosc ludzi podkulajac ogon tyle siedzi, moga mu dac ponownie probna umowe za taka sama stawke. A gosc byl kumaty bo w innej firmie sa z niego bardzo zadowoleni. Jego znajomy, ktory mial tam 10 lat przepracowane mial 2500~ netto dopoki sie nie dowiedzial, ze ten na start mial wiecej i poszedl po podwyzke.
Poszedl do najwiekszej firmy IT w miescie (zatrudnienie 300-400 osob), pracował jako IT support specialist czyli bardziej wsparcie IT. Dostal 3300~ netto + 800zl za bycie w gotowosci pod pagerem 1 tydzien w miesiacu.
Co ciekawe firma organizuje "bootcamp", za darmo, w godzinach popoludniowych, 150 godzinny + projekty oraz mozliwosc po nim zatrudnienia.....
Wiec w malym miescie tez jest mniejsza konkurencja choc alternatyw malo. Z firm IT to jest ta powyzsza (300-400pracownikow), kolejna z 100, nastepna okolo 50~. Jak sam stwierdzil musi sie trzymac rekoma i nogami tej firmy bo alternatywy innej raczej mial nie bedzie