Nie przykładałbym aż tak wielkiej wagi do rad wszelakich doradców, bo co jeśli taki doradca ci powie, że twój pomysł jest do d**y albo wręcz nie zrozumie twojego pomysłu? To zrezygnujesz? A co jeśli taki Zuckerberg poradziłby się jakiegoś eksperta i ekspert by mu powiedział, że "Facebook? Nie ma szans". To nie zrobiłby Facebooka.
No tak, to jest zawsze ciekawe podawać, że 1% próbujących (lub mniej) nie posłuchało (pewnie) doradców i im biznes odpalił. :-)
Z drugiej strony "warto rozmawiać" - sam fakt powiedzenia komuś swojego pomysłu może sprawić, że sam próbujesz sprecyzować, co chcesz zrobić tak naprawdę i uczysz się opowiadać o swoim pomyśle - a to też jest trudne czasem, żeby powiedzieć coś prostymi słowami, żeby trafić do kogoś. Ja np. mam pewien pomysł biznesowy, o którym jeszcze nie do końca umiem rozmawiać i samo rozmawianie o pomyśle z innymi na różne sposoby sprawia m.in. że widzę reakcje innych ludzi (czasami są to reakcje, w których ktoś w ogóle pomysłu nie zrozumiał - wtedy widzę, że powinienem używać prostszego języka i prostszych koncepcji).
[...]
jak odpowiedzią jest yyy, yyy, to nie znaczy wcale, że pomysł jest zły, być może po prostu nie umiemy o nim opowiadać, albo może trzeba pomysł lekko zmodyfikować albo w ogóle zamienić na inny, nie rezygnując z ogólnej wizji (np. Groupon pierwotnie miał do czego innego służyć, raczej ogólnie do tego, żeby ludzie się zbierali i mogli wywrzeć wpływ na coś w imię jakiejś sprawy - a się okazało, że ludzie się chcą zbierać w celu oszczędzania hajsu czyli dopiero potem zrobili z tego grupowe zakupy - https://www.businessinsider.com/inside-groupon-the-truth-about-the-worlds-most-controversial-company-2011-10?IR=T ).
Rozmawiając z kimś, kto potrafi wcielić się w rolę klienta jest bardzo ważne, bo zada wśród wielu innych pytań, np. a co mi to da? co ja z tego będę miał, o ile zwiększy to moje zarobki?
i a co jest nie tak w "tu_rozwiazanie_ktore_istnieje_i_o_ktorym_mogles_nawet_nie_wiedziec"
Być może przeoczyłeś rozwiązanie, które już istnieje. Być może przeoczyłeś, że ktoś, jedno z rozwiązania z kompletnie innej działki, używa już do rozwiązywania problemów w Twojej działce (też zagrożenie, bo napiszesz apkę, która konkuruje np. z czymś wieloletnim, mega dopracowanym, choć o tym możesz w ogóle nie wiedzieć na starcie). Do tego jak nie potrafisz powiedzieć, jak to widzisz za pół roku, rok, za 2 lata, jak chcesz to monetyzować, jakieś korzyści to da różnym grupom itp - to zawsze powinna Ci się zapalić czerwona lampka.
Widzisz, moi znajomi, notabene prowadzący swoje firmy, są trochę techniczni (ale od technikali mają jednak swoich ludzi) i przyjmują podejście w stylu kompletnie nie interesuje mnie Twój zajebisty produkt, na pewno go nie chcę, a mimo to spróbuj mi go wcisnąć jak dasz radę
. Jak nie wcisnę, to nie robię - bo gra tutaj rolę jeszcze inny czynnik. Nawet, jeżeli obiektywnie pomysł jest dobry i wydaje się, że ma duże szanse, to jednak ja, jako autor, poległem z "z marketingiem", więc pewnie polegnę w tej samej działce, gdy już namorduję się z apką. W takiej sytuacji najlepszy produkt też pójdzie w kosz (najczęściej), bo na co ludziom Twój uber pomysł, który rzeczywiście zmienia świat, jak Ty nawet nie potrafisz go "sprzedać" w rozmowie? Pewnie nikt się o tym nie dowie, nikt go nie dostrzeże. Liczenie, że się ma szczęście jak wybrani (np. Zuckerberg) jest naiwne, bo pewnie stosunek "niewypałów" do "wypałów" jest tak ogromny, że lepiej nie znać skali (bo mogłoby się okazać, że tak naprawdę "wypala" z 0.001% ogółu pomysłów, a wypala to oznacza, że w ogóle zarabia na siebie, a nie że staje się od razu drugim facebookiem)