Witam.
Od dłuższego czasu przeglądam fora programistyczne w kategoriach "jak zacząć / pierwsza praca" itp. i trochę odnoszę wrażenie, że większość odpowiedzi na te pytania jest strasznie negatywna.
Co to znaczy strasznie negatywna? Wannabe juniorzy nie mają łatwo w tych czasach, bo nawet jeżeli coś wiedzą, to muszą się wraz z tłumem innych wannabe juniorów dostać na rozmowę, w trakcie której ta wiedza może zostać zweryfikowana. Brutalna prawda, ale prawda. Wolisz podejście bardziej optymistyczne? Poczytaj strony bootcampów - 10, 20, 30k i jesteś programistą a jedynie niebo jest granicą twoich zarobków. Jedyny problem, to że nawet w warunkach ostrego ssania na ludzi do IT (czyli akurat nie teraz), ten IT dream spełniał się może u 20% absolwentów.
Wygląda to tak jakby osoby, które już trochę w branży siedzą pozjadały wszystkie rozumy i bardzo demotywująco odpowiadają na wszelkie prośby odnośnie porad jak wkręcić się w tę robotę. Myślę, że sporo jest tu fachowców-top, ale chyba większa część to jak na programistyczne standardy raczej "typowy mid". który zupełnie nie zna przysłowia "zapomniał wół jak cielęciem był" i co drugi myśli, że jest co najmniej Tomkiem Czajką.
Nie wiem kim jest Tomek Czajka. Tak, w IT pracuje sporo buców, a ze względu na strukturę doświadczenia, 80% przecenia swoje możliwości.
- Ktoś pyta czy dostanie np 3500 na reke - odpowiedź: "dostaniesz robote za najniższą krajową to będzie dobrze".
Jeżeli dostaniesz pracę, to będzie dobrze. Większość zastanawiających się nad przebranżowieniem tej pracy nie dostanie wcale i nigdy. Pytanie ile umiesz, jak jesteś w stanie się zaprezentować i jak bardzo jesteś wytrwały.
- Ktoś pyta czy dostanie najniższą krajową - odpowiedź: "ciesz się jak dostaniesz się na staż (1500zł)".
Jak wyżej. Junior przez pierwsze kilka miesięcy daje ujemną wartość. To nie układanie bruku, gdzie wystarczą mięśnie, żeby majstrowi cegły podawać.
- Ktoś pyta czy dostanie się na staż - odpowiedź: "ciesz się jak cię ktoś za darmo weźmie bo i tak pożytku z ciebie na początku nie ma żadnego).
Czysta prawda. Z juniora przez pierwsze kilka miesięcy nie ma pożytku, a zajmuje czas innym. Plus taki, że jak ktoś cię zatrudni, to nie będzie się raczej ograniczać do minimalnej.
- I najlepsze: spotkałem się z pytaniem, czy ktoś chciałby takiego pracownika do nauku ZA DARMO - odpowiedź: "chłopie, nikt cię za darmo uczył nie będzie".
Dlaczego ktoś miałby cię uczyć za darmo? Masz materiały w Internecie, usiądź naucz się, to będzie można pogadać. Nie wiesz gdzie ich poszukać, to popatrz w tematy na tym forum, albo zadaj konkretne pytanie "jak nauczyć się Java/Angular/whatever".
Nie wiem co o tym myślicie, ale dla mnie to troche zabawne.
Dla mnie zabawne jest to, że przytłaczająca większość "myślących o przebranżowieniu" wychodzi z założenia, że skoro w 2 dni można się nauczyć jak parzyć kawę, podawać frytki itd. to można też stać się juniorem. Wystarczy "gdzieś się zahaczyć" i w pracy wszystkiego się nauczyć. To tak nie działa. Osiągnięcie poziomu juniora, którego warto zatrudnić, to tak 1000 godzin intensywnej pracy. Wtedy taka osoba ma szansę w pierwszej pracy, po kilku miesiącach oszczędzać więcej czasu, niż zabiera innym.