Jak odejsc?

4
somekind napisał(a):

Owszem, nie ma wypowiedzenia, bo UoD to umowa rezultatu i kończy się wtedy, gdy wykona się umówione dzieło. Tak więc, czy umowa jest zakończona czy nie decyduje zamawiający. A za niewyrobienie się w terminie/porzucenie wykonywanego dzieła może iść do sądu i wygra.
Wypowiadać to sobie można przekleństwa pod nosem, że się w takie coś wpakowało.

Nie jest to cała prawda.
#1 Może się domagać zadośćuczynienia ew. strat. Ciężar dowodu, jak to w procesie cywilnym ciąży na stronie chcącej z tego dowodu wyciągać skutki procesowe - czyli musi udowodnić w jakiś sposób, że umowa została złamana przez zleceniobiorcę i że z tego powodu poniósł straty.
#2 Nie znam tej konkretnej umowy, ale większość znanych mi przypadków to umowy ściągnięte z internetu i w praktyce nikogo do niczego nie zobowiązujące
#3 Obie strony mają takie samo prawo do interpretowania treści umowy. W razie czego od oceny jest sąd.

1
Pabloss napisał(a):

I będzie się sądził kilka miesięcy albo lat o jakieś grosze zapewne, a pracownik pójdzie do PIP i się janusz nie pozbiera.

Jeśli firma udowodni, że poniosła straty przez to, że zleceniobiorca nie dotrzymał umowy, to może dochodzić rekompensaty i nie ma na nią limitów.
Na PIP może być już za późno, jeśli człowiek nie będzie tam pracował, pozostanie sąd pracy i udowadnianie (przez pracownika wannabe), że ktoś mu kazał być w firmie od-do i go nadzorował. No i nawet jeśli, to najwyżej nakażą mu zapłatę zaległych składek i podatków, daleko temu do niepozbierania się, zwłaszcza w porównaniu z niepozbieraniem zatrudnionego po rekompensacie za straty.

Ja generalnie polecam rozumieć różne rodzaje umów i nie podpisywanie czegoś, czego się nie rozumie. Ja wiem, że UoD jest fajna, ale jest też potencjalnie bardzo niebezpieczna.

5
somekind napisał(a):

Jeśli firma udowodni, że poniosła straty przez to, że zleceniobiorca nie dotrzymał umowy, to może dochodzić rekompensaty i nie ma na nią limitów.

Firma musi udowodnić (w sądzie), że te straty poniosła, że zleceniodawca nie wywiązał się z umowy i wreszcie, że straty wynikają właśnie z niewywiązania się przez zleceniodawcę z umowy. Żeby tak było naprawdę trzeba mieć w ręku nieco więcej niż podpisywana co miesiąc na miesiąc umowa o dzieło

Na PIP może być już za późno, jeśli człowiek nie będzie tam pracował, pozostanie sąd pracy i udowadnianie (przez pracownika wannabe), że ktoś mu kazał być w firmie od-do i go nadzorował. No i nawet jeśli, to najwyżej nakażą mu zapłatę zaległych składek i podatków, daleko temu do niepozbierania się, zwłaszcza w porównaniu z niepozbieraniem zatrudnionego po rekompensacie za straty.

Nie do końca - wariant jest raczej ostateczny, bo obie strony mogą sobie w ten sposób zrobić krzywdę - ale jeżeli była to umowa o pracę, to mamy do czynienia z pracownikiem a nie zleceniobiorcą -> maksymalny możliwy wymiar odszkodowania to 3 miesięczne pensje, pod warunkiem udowodnienia rażącego błędu pracownika.

Ja generalnie polecam rozumieć różne rodzaje umów i nie podpisywanie czegoś, czego się nie rozumie. Ja wiem, że UoD jest fajna, ale jest też potencjalnie bardzo niebezpieczna.

To akurat jest bardzo mądra rada - o ile spora część zapisów w umowie o pracę jest często pomijalna, bo zwyczajnie pozostaje w sprzeczności z KP, to przy umowach b2b, o dzieło i wszelkich innych nienazwanych zasadą naczelną jest swoboda stron w ustalaniu warunków umowy, więc należy czytać dokładnie i ze zrozumieniem paragraf, po paragrafie z szczególnym uwzględnieniem paragrafów o zakazach konkurencji, karach umownych, okresach wypowiedzenia i jeżeli coś nie pasuje, to nie podpisywać. Można też zwyczajnie pójść z umową do prawnika. Lepiej zapłacić 100-200 zł za poradę prawną niż później martwić się, że ma się w umowie zapis o półrocznym okresie wypowiedzenia ze swojej strony vs natychmiastowe wypowiedzenie ze strony zleceniodawcy + kara umowna 100k PLN "jak uznamy, że tak".

1

@Piotr Potulski,
dobrze, ze sprostowales brednie somekinda. @somekind, jak sie na czyms nie znasz to naprawde sie nie odzywaj bo az patrzec jak nie potrafisz wyciagac wnioskow.

0

Ja generalnie polecam rozumieć różne rodzaje umów i nie podpisywanie czegoś, czego się nie rozumie. Ja wiem, że UoD jest fajna, ale jest też potencjalnie bardzo niebezpieczna.

No tu juz takie samozaoranie ze hej. Polecasz sobie, tak?

1

Na PIP może być już za późno, jeśli człowiek nie będzie tam pracował, pozostanie sąd pracy i udowadnianie (przez pracownika wannabe), że ktoś mu kazał być w firmie od-do i go nadzorował. No i nawet jeśli, to najwyżej nakażą mu zapłatę zaległych składek i podatków, daleko temu do niepozbierania się, zwłaszcza w porównaniu z niepozbieraniem zatrudnionego po rekompensacie za straty.

To wskazuje na poważne problemy z rozumowaniem logicznym, a ponoć studia są niepotrzebne...
Rozumiesz, jeśli pracodawca już zapłaci zaległe składki to oznacza, że Twoja umowa była umową o pracę. Czyli trzy pensje.

1
Piotr Potulski napisał(a):

Firma musi udowodnić (w sądzie), że te straty poniosła, że zleceniodawca nie wywiązał się z umowy i wreszcie, że straty wynikają właśnie z niewywiązania się przez zleceniodawcę z umowy. Żeby tak było naprawdę trzeba mieć w ręku nieco więcej niż podpisywana co miesiąc na miesiąc umowa o dzieło

Jasne, przecież nie mówię, że to jest natychmiastowe i nieuniknione, ostrzegam jedynie przed taką możliwością. Wszystko zależy od treści umowy.

Nie do końca - wariant jest raczej ostateczny, bo obie strony mogą sobie w ten sposób zrobić krzywdę - ale jeżeli była to umowa o pracę, to mamy do czynienia z pracownikiem a nie zleceniobiorcą -> maksymalny możliwy wymiar odszkodowania to 3 miesięczne pensje, pod warunkiem udowodnienia rażącego błędu pracownika.

Kwestia tego, który proces odbyłby się pierwszy.

To akurat jest bardzo mądra rada - o ile spora część zapisów w umowie o pracę jest często pomijalna, bo zwyczajnie pozostaje w sprzeczności z KP

Tutaj akurat warto znać KP, który jest chyba dłuższy niż wszystkie do tej pory spisane umowy razem wzięte. ;)

Mały Kaczor napisał(a):

To wskazuje na poważne problemy z rozumowaniem logicznym, a ponoć studia są niepotrzebne...
Rozumiesz, jeśli pracodawca już zapłaci zaległe składki to oznacza, że Twoja umowa była umową o pracę. Czyli trzy pensje.

W swojej logice nie wziąłeś pod uwagę tego co ja, czyli kolejności procesów. Ale tego pewno nie uczą na algorytmach na UW, bo tam pewno wszystko ma czas stały. ;)
No i w sumie nie wiem, który z nas ma większe problemy z logiką. Moim zdaniem jednak ten, który dodaje 3 posty z anonima, a potem na nie głosuje ze swojego konta i liczy, że się nie domyślę.

0

W swojej logice nie wziąłeś pod uwagę tego co ja, czyli kolejności procesów.

xD. Polecam rozrysować sobie na kartce.

0
somekind napisał(a):

Kwestia tego, który proces odbyłby się pierwszy.

Nie jestem prawnikiem - tyle co gdzieś tam po szkołach liznąłem, ale w takich przypadkach jeden sąd może zaczekać na wyrok drugiego. Czerpanie wiedzy z przypadkowych artykułów w internecie też nie jest najlepszym pomysłem, ale na potrzeby tej dyskusji chyba wystarczy:
http://doradztwoprawne.org/2015/05/zawieszenie-postepowania-cywilnego/

Sąd zawiesza postępowanie z urzędu ale fakultatywnie jeśli wystąpi choć jedna z niżej wymienionych sytuacji:

jeżeli rozstrzygnięcie sprawy zależy od wyniku innego toczącego się postępowania cywilnego;
jeżeli osoba trzecia wystąpiła przeciwko obu stronom z interwencją główną;
jeżeli rozstrzygnięcie sprawy zależy od uprzedniej decyzji organu administracji publicznej;
jeżeli ujawni się czyn, którego ustalenie w drodze karnej lub dyscyplinarnej mogłoby wywrzeć wpływ na rozstrzygnięcie sprawy cywilnej;

1

Powiem tak, jeżeli twój obecny "właściciel" płaci Ci 2xmniej to uciekaj, nawet gdybyś miał to zrobić ni zgodnie z prawem. Nie ma co siedzieć u oszusta. Pamiętaj, nie jesteś niewolnikiem.

0
Dominium napisał(a):

Powiem tak, jeżeli twój obecny "właściciel" płaci Ci 2xmniej to uciekaj, nawet gdybyś miał to zrobić ni zgodnie z prawem. Nie ma co siedzieć u oszusta. Pamiętaj, nie jesteś niewolnikiem.

Ciekawe podejscie - to ze programiscie czesto dostaja za duze $$$ do swoich mozliwosci (to ze ktos uwaza sie za dobrego i tak sie sprzedaje nie znaczy ze tak jest - zazwyczaj tak nie jest...) wynika z rynku/umiejetnosci negocjacji. Gdy pracodawcy uda sie pozyskac kogos taniej bez przymusu to oszustwo. To teraz poczytajmy CV wiekszosci "nowych" programistow... To kto tu jest oszustem? :D

0

Nie jestem prawnikiem - tyle co gdzieś tam po szkołach liznąłem, ale w takich przypadkach jeden sąd może zaczekać na wyrok drugiego. Czerpanie wiedzy z przypadkowych artykułów w internecie też nie jest najlepszym pomysłem, ale na potrzeby tej dyskusji chyba wystarczy:

No właśnie. Ale chłopski filozof @somekind zawsze zwarty i gotowy żeby wprowadzać w błąd.

0
tamtamtu napisał(a):

Ciekawe podejscie - to ze programiscie czesto dostaja za duze $$$ do swoich mozliwosci (to ze ktos uwaza sie za dobrego i tak sie sprzedaje nie znaczy ze tak jest - zazwyczaj tak nie jest...) wynika z rynku/umiejetnosci negocjacji. Gdy pracodawcy uda sie pozyskac kogos taniej bez przymusu to oszustwo. To teraz poczytajmy CV wiekszosci "nowych" programistow... To kto tu jest oszustem? :D

Nie bardzo rozumiesz istotę rynku IT, tu nie ma znaczenia ile jest w stanie zapłacić twój "właściciel", ale ile zapłaci pracodawca. Jeżeli ktoś myśli, że zatrudni programistę za połowę stawki, którą dostanie gdziekolwiek indziej to może się śmiało mylić. To nie praca na kasie w biedronce, tu liczą się wiedza i umiejętności poparte rzetelnym doświadczeniem.

0

Tu trochę o umowie o dzieło, ponieważ niektórych bredni (już tu wskazanych) po prostu nie da się czytać. Tutaj jest jak działa UoD. Jeżeli ktoś np. zobowiąże się do wykonania analizy pozycji galaktyki X na niebie i okaże się dopiero później, że wzory podane na stronie NASA są błędne, nie potwierdza się to z obserwacją - jest jasnym, że umowa przestanie obowiązywać. "Pracownik" w tym przypadku nie mógł przewidzieć tego faktu.

Podobnie można odstąpić na podstawie OŚWIADCZENIA STRON. A jak to zwał - czy odstąpieniem, czy wypowiedzeniem, to nie powinniśmy się tu kłócić ponieważ TO NIE JEST PORTAL PRAWNY. Osoby tutaj występujące raczej słabo znają terminologię prawną i nie są adwokatami. Normalne, że słowa mylą i należy rozumieć tu raczej skutek niż termin prawny.

Najlepiej podpisujcie umowy, gdzie opis dzieła jest dokładny - jednoznaczny, co program ma robić i do czego służyć. Do NIE PODPISUJCIE dzieł, gdzie wpisano kary umowne, ponieważ w UoD można zapisać prawie wszystko co prawem nie jest zakazane. Taki ma charakter ta umowa.

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.