Jeśli firma udowodni, że poniosła straty przez to, że zleceniobiorca nie dotrzymał umowy, to może dochodzić rekompensaty i nie ma na nią limitów.
Firma musi udowodnić (w sądzie), że te straty poniosła, że zleceniodawca nie wywiązał się z umowy i wreszcie, że straty wynikają właśnie z niewywiązania się przez zleceniodawcę z umowy. Żeby tak było naprawdę trzeba mieć w ręku nieco więcej niż podpisywana co miesiąc na miesiąc umowa o dzieło
Na PIP może być już za późno, jeśli człowiek nie będzie tam pracował, pozostanie sąd pracy i udowadnianie (przez pracownika wannabe), że ktoś mu kazał być w firmie od-do i go nadzorował. No i nawet jeśli, to najwyżej nakażą mu zapłatę zaległych składek i podatków, daleko temu do niepozbierania się, zwłaszcza w porównaniu z niepozbieraniem zatrudnionego po rekompensacie za straty.
Nie do końca - wariant jest raczej ostateczny, bo obie strony mogą sobie w ten sposób zrobić krzywdę - ale jeżeli była to umowa o pracę, to mamy do czynienia z pracownikiem a nie zleceniobiorcą -> maksymalny możliwy wymiar odszkodowania to 3 miesięczne pensje, pod warunkiem udowodnienia rażącego błędu pracownika.
Ja generalnie polecam rozumieć różne rodzaje umów i nie podpisywanie czegoś, czego się nie rozumie. Ja wiem, że UoD jest fajna, ale jest też potencjalnie bardzo niebezpieczna.
To akurat jest bardzo mądra rada - o ile spora część zapisów w umowie o pracę jest często pomijalna, bo zwyczajnie pozostaje w sprzeczności z KP, to przy umowach b2b, o dzieło i wszelkich innych nienazwanych zasadą naczelną jest swoboda stron w ustalaniu warunków umowy, więc należy czytać dokładnie i ze zrozumieniem paragraf, po paragrafie z szczególnym uwzględnieniem paragrafów o zakazach konkurencji, karach umownych, okresach wypowiedzenia i jeżeli coś nie pasuje, to nie podpisywać. Można też zwyczajnie pójść z umową do prawnika. Lepiej zapłacić 100-200 zł za poradę prawną niż później martwić się, że ma się w umowie zapis o półrocznym okresie wypowiedzenia ze swojej strony vs natychmiastowe wypowiedzenie ze strony zleceniodawcy + kara umowna 100k PLN "jak uznamy, że tak".