Witam,
Ostatnio zarobki wykładowców na uczelnia mocno mnie nurtują bo gdzie nie spojrze na jakies zestawienie zarabiają oni znikomo mało jak na czas jaki należy poświecić na osiągniecie takiego celu jak bycie wykładowca. O ile to co pisze w internecie ze jest to ok 3000zl to przy układaniu kostki wiecej zarabiają. I chciałbym was zapytać czy faktycznie oni zarabiają takie pieniadze, i jak wyglądają zarobki na zagranicznych uczelniach.
Popatrz ile wynoszą "granty" na uczelniach. Bo jeśli chodzi o podstawę wynagrodzenia to z tego co wiem szału nie ma. Ale jak złapiesz dobry grant to źle nie jest.
Świetny Mlecz , wyobrazasz sobie ukladanie kosztki w wieku 60+? a wykladowca jak najbardziej. Nie porownujmy tych 2 zawodow pod takim katem.
To się zgadza. 3k ma adiunkt, ale do tego dochodzą granty i różne projekty, i spokojnie można dobić do 7-8k brutto. Może szału nie ma, ale źle też nie jest. Poza tym jak zrobisz habilitację to podstawa rośnie, możesz mieć jeszcze dodatki za piastowanie jakiejś funkcji np. kierowanie zakładem itp., no i jesteś praktycznie nie do zwolnienia.
Pamiętam z rozmów z młodszymi pracownikami polibudy, że pieniądze są akurat drugorzędnym celem pracy na uczelni. Pierwszym (przynajmniej dla tych niektórych) jest pewna praca na wiele lat + ciekawe badania (oczywiście to zależy od katedry/zakładu) i...częste podróże zagraniczne na konferencje (nierzadko do odległych krajów typu Japonia/Stany).
Faktycznie ~3000 zł, zgadza się. Na początek to nawet mniej niż 2000 było.
Uciekaj. Dla mnie już za późno (syndrom sztokholmski), ale ty masz jeszcze szansę ;-)
Z zarobkami na uczelni nie jest tak źle. Jeżeli ktoś obok wykładów prowadzi swoje badania to, tak jak napisał @Shalom, może liczyć na granty, stypendia, nagrody itp. Moja żona pracuje na uczelni i podstawy ma ok. 2.5 tys.zł, ale ma swój grant, stypendium ministra i od czasu do czasu dostanie nagrodę za osiągnięcia, co w sumie daje ok 10tys./msc. Na to jednak trzeba ciągle pracować, bez tego miałaby te 2.5 tys.
No i właśnie dla mnie to jest chore, uczysz się do 30, po czym dostajesz nieadekwatne do tego pieniądze.
@Krwawy Orzeł
No pewnie, a jak zostaniesz programistą to uczysz się do 23 roku życia, a potem już tylko zbijasz kokosy.
Próbujesz narzekać ?
@macok Dokładnie. Programista najpierw robi inżynierkę, a potem idzie do pierwszej lepszej pracy i ma na starcie 15 koła, i nie musi się juz niczego uczyć, bo podstawy programowania zdobyte podczas studiów są w zupełnosci wystarczajace, zeby tworzyc zaawansowane biznesowe aplikacje,
A doktor musi się uczyć, a nikt mu kasy nie da, pomimo, że mu się należy przecież (pensja powinna być rozdawana w nagrodę za naukę a nie za przydatność biznesową.
żeby nie było wątpliwości - to tylko moje podsumowanie dwoch poprzednich wypowiedzi ;)
Widzę macie niezłego hopla odnośnie swoich zarobków, nawet w żadnym poście nikt nie porównał zarobków wykładowców do programisty i tego co i jeden i drugi musi zrobić, żeby dobrze zarobić ;)
Bo prawda jest taka, że na doktoracie coraz więcej ludzi zostaje, bo nie ma na siebie pomysú (a jakoś te dobre oceny zdobyli). Ze znajomych doktorantów to z powołania znam może dwóch - ale oni na miesięczny income nie narzekają.
Generalnie ostatnio sporo się ruszyło w kwestii zarobków na uczelniach i już można wcale dobrą kasę trzepać. Nie jest to co prawda dwadzieścia tysięcy miesięcznie, jakie zarabia Junior Developer w Warszawie, ale też się nie trzeba prosić rodziców o wsparcie jak kiedyś. Głównym źródłem finansowania jest oczywiście strumień pieniędzy na innowacje z EU.
Co do "uczenia się" to rzeczywiście tak jest, że doktorantów z powołania jest niewielu, i taka sytuacja miała miejsce od lat. Uczelnia po pięciu - lub więcej - latach jest już miejscem bezpiecznym, obeznanym, a doktoraty bywają mało wymagające (znam jedną osobę, której praca naukowa ograniczała się do nocnych dyżurów przy aparaturze pomiarowej, wyjazdów na konferencje i napisania od czasu do czasu jakiegoś tekstu - i tak przez ponad trzy lata.
Natomiast ten boom na programowanie jest czymś względnie nowym, więc tutaj dopiero rozdzielanie zarobków dla najlepszych (solidni i z powołania), dobrych (solidnych, lecz nie z powołania lub z powołania ale niesolidnych) i przeciętniaków (ani nie solidni, ani z powołania) dopiero się zaczyna.
Spośród miejsc na uczelni są także instruktorskie i asystenckie a i techniczne. Na inzynierii Materiałowej w Warszawie na stanowisku technicznym głównego specjalusty naukowo - technicznego p[o 10 latach pracy zarabiam netto ok 2600 wliczając trzynastkę. Problem jednak jest z publikacjami, bo wymagają.
Świetny Mlecz napisał(a):
Witam,
Ostatnio zarobki wykładowców na uczelnia mocno mnie nurtują bo gdzie nie spojrze na jakies zestawienie zarabiają oni znikomo mało jak na czas jaki należy poświecić na osiągniecie takiego celu jak bycie wykładowca. O ile to co pisze w internecie ze jest to ok 3000zl to przy układaniu kostki wiecej zarabiają. I chciałbym was zapytać czy faktycznie oni zarabiają takie pieniadze, i jak wyglądają zarobki na zagranicznych uczelniach.