Oj boziu, jest jak w każdej dziedzinie, opowieści o "powołaniu" olej. Możesz się ustawić ze znajomością jednego języka i jednego frameworka. A możesz nie rozwinąć kariery znając 30 najbardziej modnych technologii. Niektóre projekty są nudne. Inne ciekawe. Niektóre trudne, a niektóre łatwe.
Mogę się zgodzić częściowo z tekstem "InnegoKlausa", że żaden inny zawód tak nie ryje psychiki. To znaczy: ryje psychikę mocno, ale nie popadajmy w skrajność, zawody bardziej ryjące psychikę oczywiście istnieją. Mało kto np docenia pogotowie, a ja osobiście nie chcę wyobrażać sobie, jakbym się czuł, gdyby na moich oczach umarł człowiek, którego ja miałem ratować. Który właśnie na mnie liczył. I jego rodzina dookoła. kwaaaaa. Tylko myślę o tym, a już mi się rzygać chce.
Nie mogę za to się zgodzić z tym, że fascynat będzie się cieszył, a średniak się wypali. Średniak sobie klepie spokojnie i przeklepie tak 30 lat. Godzina 15:00, średniak odbija kartę, wychodzi, zapomina. A fascynat będzie cały czas na sinusoidzie: lubi programowanie i żyje programowaniem - więc w efekcie będzie błyszczał podczas sukcesów, a będzie widmem, gdy w projekcie będą problemy. Kupa projektów się nie udaje. Fascynat, który tym żyje, płaci za to ciężką cenę, zwłaszcza pod koniec, gdy mimo wszystko próbuje z zamiłowania, ambicji i rozpaczy ratować za wszelką cenę to, czego uratować się nie da. Moja towarzyszka życia to już po oczach potrafi poznać, co się u mnie w pracy działo. Nawet nic mówić nie muszę.
Fascynat w każdej dziedzinie ma przewalone. Lubisz Klaus "grube psychologiczne ryby" ;) to możesz sobie sprawdzić, że psychologowie mają dość zgodną opinię: ludzie z pasją to jednocześnie ludzie najbardziej narażeni na epizody depresyjne. Huśtawka po prostu. Dzisiaj piszesz po 12 godzin kod, a za miesiąc coś się popsuje. Pół biedy, jeśli twoja wina, ale jeśli zepsuło się z czyjejś winy a Ty nie masz na to żadnego wpływu...to przez tydzień nie będziesz jadł. Albo będziesz jadł własne paznokcie. A między jednym a drugim zjedzonym paznokciem pozostanie tylko wyć. A średniak ma wyj***. O 15:00 dalej będzie kartę odbijał i wychodził.
Poza tym fascynata da się rozpoznać - a więc wykorzystać. Większość firm wcale nie myśli w kategoriach 15 lat. To bajka. Wycisnąć z fascynata co się da - tu i teraz. A potem firma robi okrągłe oczy, bo fascynat po 2 latach się do niczego nie nadaje i ucieka do innej firmy. A w innej firmie nasz fascynat powiela schemat. A potem mówi się, że dziedzina IT to szalona jest... Nieprawda. Sami sobie taki los gotujemy. Kadra zarządzająca zawsze dorzuci więcej, jeśli widzi, że ludzie sami z siebie chętnie robią. Idiotami byliby, jakby nie dorzucali. A że każdy jednak ma ograniczone możliwości - to osiągany jest w pewnym momencie punkt przegięcia: i wszystkim jest smutno. Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że z tym zafascynowaniem to trzeba uważać. Ukrywać. Nie dać się poznać. Nie wybijać się. Równać w dół. Bo inaczej po roku człowiek się orientuje, że Cię posuwają z dwóch stron. Nie mówię, że pieniążka mało dają... ale orientujesz się, że masz 3x więcej obowiązków od tego "średniaka". I co z tego, że pieniążka też więcej? Psychotropy na nerwicę za nie chyba kupię i tyle. A że nerwowy człowiek jestem, to jeszcze z wrzodami skończę. Naprawdę c**** z pieniążkiem i wielką karierą.
Wooo - i tu dostałeś niezły "szary przykład" ;) Niby gość mówi, że jest ogarnięty, a wygląda to tak, jakby się wypalał :D
Wszyscy dobrzy programiści w moim otoczeniu, którzy mają powyżej 30stki, nauczyli się, żeby olewać. Na nich się wzoruję, właśnie dlatego, że są te 5-10 lat starsi, i dzięki nim widzę dokąd to wszystko zmierza. Nawet jeśli człowiek jest pasjonatem. A nawet właśnie wtedy. Strasznie trudne a strasznie potrzebne. Mózg odpoczywać też ma. Jeśli siedzę w domu i mnie "nosi", to przynajmniej siadam do zupełnie innego języka i technologii niż w pracy. A najlepiej z ukochaną łasicą rozmawiam o podbijaniu świata. Oglądamy filmy. Uczę się gotować. Jest wiosna, mogę biegać nad rzeką. Piję. Gadam ze znajomymi, którzy nie odróżniają przeglądarki od internetu: z nimi nie ma ryzyka, że poruszymy temat pracy. I tak często się nie udaje - i o pracy im nudzę ;)
Programista to rzemiosło w sumie. Czasem są "dni natchnienia", a czasem nic się nie chce udać. Jak w każdym rzemiośle zresztą, bo rzemiosło ma w sobie odrobinę sztuki. Są dobrzy rzemieślnicy, są średni, są partacze. I są geniusze. Kupę luda poznałem do tej pory, i przyznam szczerze, że może z 10 bym zaliczył do geniuszy. Z 5 do idiotów. A z pozostałymi nie miałbym co zrobić. Gdzieś po środku. I większość tych ludzi "środka" bardzo cenię. Bo w zakresie swoich obowiązków się sprawdzają. Jeśli ktoś jest solidny, to jest po prostu solidny. A programowanie nie wymaga geniuszu, tylko solidności.
Pasja jest jedną z form motywacji. Ale tylko tym. Form motywacji jest wiele.