Witam. Z tego co widziałem był wiele razy poruszany temat SCRUMa i jego wad. Sam jestem bardzo sceptyczny, bo chociaż niewiele widziałem (dopiero druga praca w IT), to nawet ciężko mi sobie wyobrazić czemu SCRUM master miałby być potrzebny. Wydaje mi się, że zwolennicy SCRUMa widzą trochę ludzi jak postaci w RPGu. Skoro ktoś jest programistą, to pewnie nie potrafi się wysłowić, a skoro nie potrafi się wysłowić, więc do rozmów z klientem czy innymi działami posłużymy się człowiekiem, który ma wiele kropek w umiejętnościach mediacyjnych. Mam wrażenie, że angażowanie do zarządzania czymkolwiek człowieka, który nie zna branży ani produktu od strony zarówno biznesowej jak i logiki aplikacji, to trochę tak jakby do porozumiewania się zespołów chińskiego i polskiego zamiast osoby znającej oba języki wziąć zapalonego podróżnika, który zwiedził wiele krajów w tym Chiny i Polskę.
Jako alternatywę widzę najprostszy system zarządzania. Lider jest trochę jak brygadzista w fabryce - czyli po pierwsze musi znać świetnie robotę, po drugie ją przydzielić, po trzecie rozmawiać z górą i w końcu nieraz samemu usiąść do kodu. Jeśli nawet żaden programista w zespole nie potrafi wytłumaczyć klientowi po co jest refactoring, to SCRUM MASTER tym bardziej nie będzie tego umiał, skoro tego nie rozumie. Rozwiązaniem może być wybranie z grona programistów tego, który będzie możliwie najlepiej komunikował to co się dzieje albo, który łączy w sobie względne umiejętności wyrażania się z całkiem dobrymi umiejętnościami programistycznymi. Taka osoba wg mnie najlepiej będzie ogarniać rzeczywiste problemy tj. wdrożenie nowych pracowników, wdrożenie nowych technologii, utrzymanie kodu, czytelna oraz aktualna dokumentacja kodu i aplikacji.