Taka sytuacja.
Mała / średnia firma, 200m rozciągłość zabudowań, 20h / dobę pracuje tzw informatyka, choć w wielu porach doby są to ilościowo obszerne, ale proste operacje (inserty / bardzo proste update). Poprawnie wykonana elektryka, nie generuje sama w sobie dodatkowych problemów, ale fakt, urządzenia przemysłowe małe nie są.
Operacje "ambitne" można ograniczyć do zmiany dziennej (8-16).
Jak by nie angażując milionów złotych (ale tysiące to tak) podnieść niezawodność. Np serwer z dwoma/więcej kartami wychodzi na dwie fizycznie oddzielne podsieci. Zawieszenie / spalenie jednego switcha pozwala na pracę przynajmniej drugiej odnogi.
Modyfikując te "masowe" apliakcje całodobowe można by w razie niedostępności serwera SQL napełniać jakieś kolejki. Tylko jak zapewnić aby w razie awarii głównego serwera został odkryty broker kolejek (jeden z dwóch - w szafach w odległych skrzydłach). Żeby wytrzymać kilkanaście godzin do jakiejś kompetentnej reakcji.
AHA. Dlaczego nie public cloud? Dlatego że żaden z operatorów nie jest w stanie zapewnić w tej dzielnicy wysokowydajne i pewnej infrastruktury. Miedzianego operatora stać nawet na spalenie ich urządzenia ze dwa razy w roku, ale nic nie zrobić. Całe szczęście router providera jest przestawiony w modem, a router (z DHCP) mamy swój, wielokrotnie zostało pokazane, że fajnie działamy przy 24h braku internetu.
Mają sens takie rozważania?