@somekind nie manipuluj, ponieważ teraz są wyciągane jakieś informacje z d**y tylko po to żeby uderzyć w przeciwników politycznych.
Argument trochę z czapy, nie jestem politykiem, więc nie mam przeciwników politycznych. Nic w ogóle o politykach nie pisałem - tylko o mieszkańcach.
Prawda jest taka, że powódź z 1997 była nazywana "powodzią tysiąclecia". Ilość opadów była porównywalna do tej z ostatniego weekendu, tylko wtedy padało tydzień, a teraz spadło tyle w 2-3 dni... Ludzie zamieszkujący te tereny traktowali powódź z 1997 za coś wyjątkowego, coś co nigdy nie wystąpiło wcześniej i zakładali, że nie powtórzy się za ich życia. Okazało się, że powtórzyło się zaledwie po 27 latach... Dopiero teraz można tę sytuacją traktować jako coś powtarzalnego, na co trzeba się przygotować w najbliższych latach. Może się również okazać, że w ramach dostępnych środków nie da się zabezpieczyć niektórych z tych miejscowości, ponieważ będzie to ekonomicznie nieopłacalne.
W 2010 też była powódź, a stany zagrożenia związane np. z wiosennymi roztopami zdarzają się relatywnie często.
To, że ktoś uprawia myślenie życzeniowe, nie powinno stanowić dla państwa czy samorządu przeszkody w podjęciu działań. Jeśli z jednej strony jest przesiedlenie kilkuset-kilku tysięcy ludzi, a z drugiej bezpieczeństwo setek tysięcy, to to naprawdę nie jest dylemat wagonika.
W Głuchołazach mieszka 13 tysięcy osób, w Kłodzku 25 tysięcy osób, w Nysie 44 tysiące osób. Jak można pisać "niech toną" i wrzucać informację o tym, że kilkuset mieszkańców z kilku tysięcy, którzy mieli zostać wysiedleni pod budowę zbiorników protestowali na jakimś spotkaniu.
Dla mnie to jest dość prosta zależność, że jeśli ktoś robi coś złego innym ludziom, to powinien ponosić za to konsekwencje. Jeśli tamci protestujący teraz ucierpieli, to w pełni zasłużenie.
Poza tym czy naprawdę tak ciężko wam pojąć, że w 1997 roku poziom Odry pobił poprzedni rekord o 2-3 metry?! Tamta powódź była wyjątkowa. Wyobraźcie sobie teraz podwyższać wszędzie wały o 3 metry albo budować zbiorniki, które miałyby pomieścić taką ilość wody. Sorry, ale to jest nierealne.
Nie wiem, czy nierealne - np. wrocławski węzeł wodny ma teraz o 1/3 większą pojemność niż wtedy. Udało się też zbudować ogromny zbiornik w Raciborzu, który pomaga przejąć nadmiar wody z Czech.
Byłoby znacznie lepiej, gdyby tego samego kalibru działania podjęto w Kotlinie. Tamtejsza infrastruktura nie została należycie rozbudowana, mimo że to jest kotlina otoczona wysokimi górami, czyli rejon zdecydowanie bardziej zagrożony nagłymi opadami i wezbraniem wód.
Nawet gdyby te zbiorniki, przeciwko którymi protestowali mieszkańcy pobudowali, to nadal nie da się uniknąć konsekwencji tak ogromnej powodzi, jak ta z 1997 czy ta z ostatniego weekendu. Dwu dniowe opady, których suma dorównuje połowie średniej rocznej, to jest coś nienormalnego i ciężko się przed taką ilością wody zabezpieczyć.
No tak, nie ma sensu nic robić, bo zawsze może się nie udać.