cerrato napisał(a):
Ogólnie to może i wyszło trochę dziwnie, ale reakcja policji wydaje się z grubsza OK.
Zbierzmy fakty:
- dostają zgłoszenie od psychiatry, że pacjentka pod jego opieką chce się zabić
- pacjentka ma dostęp do leków na receptę, które może przedawkować
- samodzielnie zażyła niewiadomego pochodzenia substancje, jakieś leki poronne
- czyli dokonała (próbowała?) aborcji w swoim mieszkaniu
- policja reaguje - podjeżdża na miejsce
- w szpitalu starają się przeszukać pacjentkę: czy nie ma więcej tych substancji. może też chcą ustalić, skąd je pozyskała (handel takimi prepratami jest tak samo nielegalny, jak narkotykami)
- pacjentka nie chce współpracować, nie daje się przeszukać, odmawia złożenia wyjaśnień
- w przypadku jakby zażyte substancje mogły jej zaszkodzić/jej stan się pogorszył - dobrze wiedzieć, co zazyła
- informacje o tym, co zżarła mogą być w komputerze lub telefonie
- z powodu problemów/braku współpracy ze strony szpitala i pacjentki, dyżurny wysyła do szpitala kolejny patrol
W sumie to te fakty, które opisałeś, jasno pokazują, że działania policji były mocno przesadzone, ciężko ich tak naprawdę bronić.
Aborcja nie jest przestępstwem, tylko pomoc w niej jest, a pani Joanna jasno zadeklarowała, że nikt jej nie pomagał. To powinno tak naprawdę policji wystarczyć do czasu ogarniecia jej przez lekarzy (czyli upewnienia się, że jej zdrowiu nic nie zagraża i jest w stanie rozmawiać z policją).
Idziesz retoryka generała Szymczyka - policja nie ustanawia prawa, porusza się w ramach kompetencji, które zostały jej nadane i wszystko z punktu widzenia prawa się zgadza. No tylko teoretycznie, bo w praktyce działania policji, które opisałeś wyżej, nie były proporcjonalne do działań pani Joanny - to wszystko można było wykonać jak już wyjdzie ze szpitala i się dobrze poczuje. Nie widzę też powodu, żeby kazać komuś robić przysiady, bo może tam chować coś niebezpiecznego/narkotyki (taka retorykę można zastosować w każdym przypadku praktycznie).
Podaje przykład - masz starszą kobietę, która nie awanturuje się i się do kradziezy przyznała, a z drugiej strony napakowanego, łysego gościa, który podnosi głos, trochę się awanturuje (ale niekoniecznie z kimś szarpie albo utrudnia robotę policji). Powiedzmy, że oboje próbowali konsole PS5 zważyć na kasie samoobsługowej jako banany. Czy zastosowałbyś te same środki ostrożności do nich? Czy według ciebie należy ich skuć kajdankami (i z przodu czy z tyłu?), obezwładnic, czy w tych sytuacjach należy wezwać tyle samo patroli policji?