Z tego co widzę, autorem tego tekstu jest jakiś Łoś z Greenpeace, czyli grupy ludzi, która ma problem z odróżnieniem ekologii od ochrony środowiska, ale niech będzie.
othello napisał(a):
Plany budowy elektrowni jądrowej w Polsce są absurdalne, nie tylko ze względu na ryzyko poważnej awarii (które występuje również w reaktorach tzw. generacji 3 i 3+)
A konkretnie jakie ryzyko? Jak na razie największe katastrofy zdarzyły się przez idiotyczną konstrukcję albo tsunami.
Profesor Władysław Mielczarski, ekspert z Politechniki Łódzkiej szacuje koszt budowy jednej elektrowni na 80 mld zł, bez kosztów infrastruktury. Jak zauważa, za tę samą sumę można wybudować ponad 5 razy tyle mocy wytwórczych w elektrowniach innego typu.
Tak, tylko za dym z węgla brunatnego, to chyba jakieś kary mamy płacić?
Z kolei ostatni raport amerykańskiej agencji ratingowej Moody’s Coorporate Finance wskazuje, że aby utrzymać opłacalność elektrowni atomowej w całym cyklu jej eksploatacji, należałoby sprzedawać energię po cenie co najmniej 50 gr za KWh – a więc więcej niż obecna na polskim rynku cena energii wiatrowej (ok. 36 gr za KWh).
To 36 groszy płaci dystrybutor/zakład energetyczny producentowi? Czy jest to cena z jakąś dopłatą do ekologicznej energii?
Dokopałem się do raportu, o którym mowa: http://www.imp.gda.pl/fileadmin/doc/projects/bkee/news/raport_morski_wiatr/Raport_Morski_wiatr_kontra_atom.pdf
Na pierwszy rzut oka wygląda to sensownie, zwłaszcza, że to byłoby szybsze rozwiązanie, no i zamiast importu technologii, mielibyśmy jakiś wewnętrzny ruch w gospodarce i przemyśle. Jedyna moja obawa jest taka, że atom w przeciwieństwie do wiatru pracuje ciągle. Chociaż wiatr nad morzem, to może i wieje bez przerwy?
Tak czy siak, magister historii na pewno nie podejmie rozsądnej decyzji w tym zakresie.