Czy warto iść na studia? - Przemyślenia po ukończeniu studiów informatycznych

0

Warto dodać, że studia to dobra okazja (i może jedna z ostatnich), żeby jako programista mieć szansę poznać dziewczynę. Potem będzie już w cholerę ciężko xD

0

studia są dla przyszłych naukowców

1

Dostrzegam w wypowiedziach tutaj swego rodzaju cult cargo, więc spróbuję to skomentować.

Sami widzicie, że na zachodzie na studia idą tylko ci, których na to stać, czyli dzieci bogatych rodziców. Jeżeli byście mieli do wyboru pensję $10k/m, a studia z kredytem na $100k to chyba wybór jest prosty. Porozmawiajcie sobie z ludźmi z zachodu, dokładnie wam wyłożą ten dylemat i powiedzą wam, że trzeba być głupim, żeby mając szansę iść na prestiżowy kierunek w Polsce za darmo, nie podjąć się tego wyzwania.

Zakładacie, że nauczycie się 2 technologii i będziecie kosić $10k/m do emerytury. Rzeczywistość pokazuje jednak, że technologie wymierają i cały czas trzeba być przygotowanym na zmiany. Poczytajcie sobie wątki o programistach PHP, którzy odbijają się od ściany bo nie dają rady się przekwalifikować bez obniżki pensji. Zostali oni niewolnikami bycia ekspertem jednej technologii i swoich kredytów hipotecznych. Najlepszym obecnie skillem jest szybkie adaptowanie się do zmian.

Mówicie, że networking to ściema? Spójrzcie na upper management każdej poważnej polskiej firmy technologicznej. Często tam siedzą ludzie po tych samych kierunkach studiów. Zgadnijcie dlaczego tak jest. Nikt poważny nie zatrudni na VP kogoś z próżni po kursach z coursery i certyfikatach aws.

Ja nie mówię "masz iść na studia". Jeżeli masz na siebie pomysł to olej studia. Ja tylko mówię, że pomysł w stylu, że zatrudnię się u Janusza albo u Johna, albo u Rajesha i ten powie mi jak żyć nie brzmi jak najlepszy pomysł. Ale jeżeli masz pomysł na siebie to go egzekwujesz i nie zadajesz takich pytań na forum.

0

@twoj_stary_pijany Abstrahując to z takiej coursery czy aws można wyciągnąć znacznie więcej wiedzy niż z takich studiów, bo jest z reguły uporządkowana i aktualna. Ale to tak dodatkowo ;-)

We wielu firmach jest po prosty wymóg wyższego wykształcenia w przypadku pójścia w management. Nie doszukiwałbym się tutaj jakiejś reguł. Ci ludzie i bez studiów by się tam dostali, bo mają charyzmę i są zwyczajnie zaradni.

Natomiast zgadzam się ze stwierdzeniem, że najbardziej istotnym skillem jest adaptowanie się do zmian. IT jest zmiennie a nie ma nic gorszego niż być ślepym mistrzem jednej technologii. PHP dosadnie to pokazuje.

0

Ostatnio rozmawiałem ze znajomym rodziny, który studiuje na politechnice w Lyonie. Miał akurat problemy ze zdaniem mechaniki płynów (tak na informatyce!). Więc na zachodzie też jest szereg dziwnych wymagań na studiach.

Co do wymagań rekrutacyjnych to dla mnie patologia. Każdy chciałby od czasu do czasu większej zmiany dla złapania świeżości. PHP'owiec akurat ogólnie dobrze ogarnia ogólną webówkę. Ja jako C++'owiec jestem z góry przegrany, bo w życiu nie napisałem linijki komercyjnego kodu choćby w HTML/CSS, prawdopodobnie bym i przegrał ze studentem, który ma rok stażu konkretnie w webie i pasującej technologii ;) ech, a ostatnio pisałem skrypty w Pythonie i tak fajnie mi się pisało w innym języku, taka oskocznia, zupełnie inna motywacja

A studia, cóż tyle jest czynników, niech każdy sam oceni czy warto. Ja akurat mam zajawkę na matematykę/fizykę, więc katowanie tymi przedmiotami mnie zbytnio nie bolało. Ogólnie studiowałem zaocznie, studia były dość przyjemne, choć czasem było ciężko pogodzić z pracą. Koniec konców jak ktoś jest pasjonatem szeroko pojętego IT myślę, że coś fajnego z nich wyciągnie. To czy sam by szybciej ogarnął te tematy samemu to inna para kaloszy.

3
twoj_stary_pijany napisał(a):

powiedzą wam, że trzeba być głupim, żeby mając szansę iść na prestiżowy kierunek w Polsce za darmo, nie podjąć się tego wyzwania.

"Za darmo" nie oznacza bez kosztów.

  • studia zajmują bardzo dużo czasu, który można spożytkować w inny lepszy sposób
  • generują niepotrzebny stres i zmuszają do często bezsensownego wysiłku i podporządkowania się widzimisię wykładowców
  • w zależności od formy studiowania, mogą też sprawić, że będziemy mniej dostępni (co wpłynie na możliwość godzenia studiów z pracą na etat).
  • studia nie są całkowicie darmowe, bo są tam często różne pomniejsze koszty (chociaż zgoda, że jest to ułamek tego, co ludzie płacą na płatnych studiach)

Nie chcę tutaj zniechęcać do studiów, tylko raczej chodzi o to, że nierealistyczną postawą jest hurra optymizm i myślenie, że jak studia są za darmo, to trzeba korzystać. No nie trzeba.

Niemyślenie o prawdziwym koszcie studiów powoduje, że wiele ludzi się nacina, a następnie:

  • rzuca studia w trakcie (co nie musi być wcale negatywne - lepiej rzucić niż kończyć coś na siłę)
  • kończy studia, ale w zasadzie nie wiadomo po co. Wszystko zaliczają na odwal się, męczą się przez kilka lat studiując coś, co ich nie interesuje po to, żeby mieć papierek, ale finalnie to nie mają pojęcia o swojej dziedzinie studiów, efekt jest taki, jakby kupili dyplom na bazarze, z tą różnicą, że przypłacili to kilka latami "nauki"
  • kończy studia tak, jak należy, ale przypłacając to ogromną ilością stresu, zdrowiem psychicznym, chronicznym brakiem czasu
0

Osoba, która rzuciła studia i poszła do pracy przynajmniej podjęła świadomą decyzję bo poznała obie strony. Osoba, która od razu poszła do pracy raczej nigdy nie dowiedziała się jak to jest studiować.

  • A powiedzcie mi, czy warto zjeść zupę ogórkową?
  • Ja kiedyś spróbowałem i jest niedobra. Lepiej zjeść pomidorową.
  • Ok, to nie będę jadł ogórkowej, zjem pomidorową.

Większość osób mówiących o tym, że nie warto iść na studia to są osoby po studiach. Zapytajmy też może osoby bez studiów czy gdyby miały okazję studiować to czy by nie skorzystały?

0

Tekst tak przejrzałem i raczej ok. Możesz wrzucić na moją grupę na Fb Praca w IT dla stażystów i juniorów, to jeszcze wiele osób dodatkowo przeczyta (jeśli to niezgodne z regulaminem, to możecie wywalić ten post lub wyciąć początek). Tylko nie zgodzę się z jednym punktem

Dyplom z jednej uczelni jest ważniejszy w oczach pracodawcy niż z innej
Kolejny częsty tekst rodziców. Nie, nikogo to nie interesuje, wszystkie polskie uczelnie trzymają poziom dna patrząc na poziom globalny. Niektóre korpo z rejonu konkretnie rekrutują na danych uczelniach, więc może ci się to przydać do pierwszej pracy, będąc na lepszej uczelni. Ja i tak wole małe firmy produktowe, tam mi najlepiej, więc mnie to nie interesuje.

Bzdura zupełna. Polskie uczelnie może utrzymują poziom dna, ale nie najlepsze Informatyki w Polsce. W Lublinie (jak pisałeś o LJUG, to pewnie Lubline) możesz tego nie widzieć, bo to nie jest czołówka. Po Informatyce na UW, UWr, AGH, PW i Analitycznej na UJ wiele osób pracuje w najbogatszych korpo na świecie lub nawet np. w CERNie, był tu taki Shalom, co pracować w CERNie i ESA i pisał, że nie czuje się gorszy od osób, które studiowały na ETH Zurich. Sam znam osoby, które ukończyły Informatykę Analityczną na UJ, bo sam próbowałem, ale nie ukończyłem. Większość nawet jak nie miała najlepszych wyników, to i tak pracuje w jakichś Google i Microsoftach. na ACM ICPC Polacy również co roku zdobywają najwyższe miejsca, a przecież jakby chcieli, to by szli na studia za granicą. Nie lubię takiego pisania wieczne, że w Polsce wszystko złe, nawet jeśli to nie jest prawda.

0
JumpSmerf napisał(a):

Sam znam osoby, które ukończyły Informatykę Analityczną na UJ, bo sam próbowałem, ale nie ukończyłem. Większość nawet jak nie miała najlepszych wyników, to i tak pracuje w jakichś Google i Microsoftach. na ACM ICPC Polacy również co roku zdobywają najwyższe miejsca, a przecież jakby chcieli, to by szli na studia za granicą. Nie lubię takiego pisania wieczne, że w Polsce wszystko złe, nawet jeśli to nie jest prawda.

Prowadzisz jakieś statystyki w tym zakresie? Dysponuejsz materiałami w rzeczonej sprawie? Czy to jest to dowód anegdotyczny "bo mi się wydaje". Po mojej uczelni też kilka osób pojechało za granicę i tam zrobili niezłe kariery naukowe, a niekótrzy przeszli do komercji i też daleko zaszli. Czy to świadczy o tym, że informatyka na trzecioligowej uczelni technicznej która szorowała po dnie nagle urosła do światowego poziomu? Nie bądźmy śmieszni.

0

@ JumpSmerf, potwierdzisz moje obserwacje i z rodziny i z tego co wyczytałem przy okazji dyskusji - UJ czy AGH (samogłoski) - jakieś 12 lat temu?
Na analityczną idą olimpijczycy, zajęcia też są prowadzone pod nich. Ale oni nie zapełniają wszystkich miejsc, więc na zasadzie wypełniaczy przyjmowani są słabsi kandydaci, którzy zaliczają ledwo przedmioty, również ściąganiem, kupowaniem prac itd... Więc poziom absolwentów jest bardzo nierówny.Jedni mile widziani w FANG, inni mają kłopoty z pisaniem prostych programów.

Na AGH z kolei przyjmowani byli kandydaci z maturą z matematyki rozsz. > 90% więc poziom w trakcie studiów bardzo równy i poziom absolwentów później też.
Solidni fachowcy, praca w znanych, dobrze płacących zachodnich korporacjach, ale niekoniecznie FANG.

P.S. Jeszcze wspomnienie rozmowy przy okazji rodzinnego spotkania:
Uczeń V LO napomina coś tam o algorytmice, a na to student informatyki w Wyższej Szkole I.... : co to jest algorytmika? i po chwili - pamiętam na 1-wszym roku były 1 zajęcia o tym.

0
niemand napisał(a):

P.S. Jeszcze wspomnienie rozmowy przy okazji rodzinnego spotkania:
Uczeń V LO napomina coś tam o algorytmice, a na to student informatyki w Wyższej Szkole I.... : co to jest algorytmika? i po chwili - pamiętam na 1-wszym roku były 1 zajęcia o tym.

Jak wspierałem procesy rekrutacyjne to właściwie poza przepytką techniczną ludzie dostawali proste zadanko typu odwróć litery swojego imienia w najbardziej optymalny sposób. Na ogół statystyczny absolwent wyższej szkoły baletów miał z tym problem. Niektórzy nawet potrafili napisać do haerów, że to jakieś rekrutacyjne wtf.

0
niemand napisał(a):

@ JumpSmerf, potwierdzisz moje obserwacje i z rodziny i z tego co wyczytałem przy okazji dyskusji - UJ czy AGH (samogłoski) - jakieś 12 lat temu?
Na analityczną idą olimpijczycy, zajęcia też są prowadzone pod nich. Ale oni nie zapełniają wszystkich miejsc, więc na zasadzie wypełniaczy przyjmowani są słabsi kandydaci, którzy zaliczają ledwo przedmioty, również ściąganiem, kupowaniem prac itd... Więc poziom absolwentów jest bardzo nierówny.Jedni mile widziani w FANG, inni mają kłopoty z pisaniem prostych programów.

Na AGH z kolei przyjmowani byli kandydaci z maturą z matematyki rozsz. > 90% więc poziom w trakcie studiów bardzo równy i poziom absolwentów później też.
Solidni fachowcy, praca w znanych, dobrze płacących zachodnich korporacjach, ale niekoniecznie FANG.

P.S. Jeszcze wspomnienie rozmowy przy okazji rodzinnego spotkania:
Uczeń V LO napomina coś tam o algorytmice, a na to student informatyki w Wyższej Szkole I.... : co to jest algorytmika? i po chwili - pamiętam na 1-wszym roku były 1 zajęcia o tym.

Jak ja studiowałem i jak pisałem, nie skończyłem tych studiów, ale próbowałem 2 lata i w końcu dałem spokój, to nikt nie ściągał. Dlaczego? Wszystkie przedmioty algorytmiczne i programistyczne są prowadzone na automatycznej sprawdzarce satori z dosyć krótkimi terminami, więc spisać od kolegi zbyt dużo nie można było, bo sprawdzarka plagiatów wykrywała. Kupować teoretycznie niby można, ale kto napisze wtedy dosyć ciężkie kolokwia z tych przedmiotów? Na roku studiuje tylko do 50 osób, więc dosyć mało, ciężej tak ukryć ściąganie. Matematyka w ogóle na 1 roku jest naprawdę ciężka i jak ktoś idzie ze standardowego liceum, to musi dużo się uczyć, żeby to ogarnąć. Do tego jak ktoś nie daje rady i widzi to szybko, to przechodzi w ciągu pierwszych 2 miesięcy na Informatykę standardową na tym samym wydziale, która też ma dobry poziom, ale nie aż tak dowalony, no i tam faktycznie wiem, że niektórzy kupowali prace. Na Analitycznej nie słyszałem o nikim, kto by tak robił. Piszesz o progu, za moich czasów był niższy, ale co z tego, jak większość odpadała/rezygnowała/przenosiła się z dołu progu, a obecnie jak sprawdzałem to nawet aż 99%, więc prawie 100 z matury z Matematyki lub Informatyki. Ciężki do osiągnięcia wynik, bo przecież ciężko gdzieś się nie pomylić, nawet przypadkiem. W takim razie teraz prawie wszystkie miejsca zajmują olimpijczycy, bo maturę to mało kto na tyle pisze.

Jeśli chodzi o poziom absolwentów ten bardzo nierówny, to wszystkie osoby, które to skończyły, również te "najsłabsze" mają bardzo dobrą pracę. Koleżanka co też na 3 jechała widziałem, że pracuje w Dropboxie, inna koleżanka co też miała niższe niż wyższe oceny (przynajmniej na początku, bo nie programowała wcześniej) jest seniorem w Microsoft Kanada, inny kolega co też miał często 3 pracował np. w Amazonie też w Kanadzie, teraz coś robi przy AI, inna osoba która była w słabszej grupie jest Programistą w Google Zurich.

0

Zależy od wartości i celów petenta.

Żyjemy w pewnym frameworku, gdzie nadaje się pewne uprawnienia za bycie na pewnym stanowisku.
Myślę, że niektore korporacje lubią mieć w statystykach ludzi z dyplomami jako pewien argument do budowania portoflio i wygrywania przetargów.
Słyszałem jeden case, że firma X przegrała z firmą Y duży kontrakt, bo w rozrachunku miała mniej certyfikatów na Cloud.
Szczególnie może być to widoczne w istytucjach państwowych, gdzie certyfikat ma pierwszeństwo od umiejętności z uwagi na regulacje które są priorytetowe.
Gdyby był czysty kapitalizm to warto iśc w umiejętności, gdybyśmy się cofneli w Polsce o 60 lat, to różnego rodzaju zaświadczenia były na wagę złota.

Poza tym to na studiach stacjonarnych, na 1-2 roku w akademiku jest dość ciekawie, takiego doświadczenia się nie nadrobi.

0
AlbrechtXerxes napisał(a):

Poza tym to na studiach stacjonarnych, na 1-2 roku w akademiku jest dość ciekawie, takiego doświadczenia się nie nadrobi.

Weźmy pod uwagę, że większość wysoko postawionych ludzi w krajowym biznesie kończyło przeważnie akademie ekonomiczne czy uniwersytety w czasach komuny albo epoce przemiany ustrojowej. Nie brakuje też misiów na wysokich stołkach po uniwersytetach moskiewskich. Program nauczania na tamtych uczelniach obejmował mnie bądź bardziej prowadzenie przedsiębiorstwa import/export. Jak ktoś miał okazję rozmawiać z baranami z zarządu jakiejś organizacji czy społka dyrektorami to wie o czym mowa. Dla nich wszystko sprowadza się do kasy. Dla mnie taki rodzaj ludzi to homosovieticus - prymitywna tępa dzida która wszystkich traktuje jak zasoby.

1
mrxormul napisał(a):
AlbrechtXerxes napisał(a):

Poza tym to na studiach stacjonarnych, na 1-2 roku w akademiku jest dość ciekawie, takiego doświadczenia się nie nadrobi.

Weźmy pod uwagę, że większość wysoko postawionych ludzi w krajowym biznesie kończyło przeważnie akademie ekonomiczne czy uniwersytety w czasach komuny albo epoce przemiany ustrojowej. Nie brakuje też misiów na wysokich stołkach po uniwersytetach moskiewskich. Program nauczania na tamtych uczelniach obejmował mnie bądź bardziej prowadzenie przedsiębiorstwa import/export. Jak ktoś miał okazję rozmawiać z baranami z zarządu jakiejś organizacji czy społka dyrektorami to wie o czym mowa. Dla nich wszystko sprowadza się do kasy. Dla mnie taki rodzaj ludzi to homosovieticus - prymitywna tępa dzida która wszystkich traktuje jak zasoby.

Obserwując większości ludzi nauczyłem się, że to generalnie poprawne podejście. Pod warunkiem, że nie zakłada się z góry, że każdy jest tylko zasobem.
I gdy trafi się na człowieka, traktuje się go jak człowieka.
Czego oni nie robią. Bo zwykle sami są tylko zasobem, tylko nawet o tym nie wiedzą.

1

Ok, pisałeś, żeby się wypowiedzieć jeszcze z perspektywy studiów w Lublinie. Większość jest ok i się zgadzam z dużą częścią, ale też uważam, że nie ma sensu się wypowiadać tylko z perspektywy studiów w Lublinie, większość tego co napisałeś jest ok i jest prawdą dla studiów w Polsce, ale część nie jest. Ja studiowałem na Informatyce Analitycznej UJ, po 1,5 roku jeszcze trochę byłem na Informatyce na tym samym wydziale, miałem trochę problemów osobistych, więc nie dałem rady zdać wszystkiego i pomyślałem, że nie ma sensu siedzieć tak daleko od domu, ale pomyślałem o tym w sierpniu dopiero, więc został mi KUL, bo UMCS już nie brał, a Politechniki nie chciałem. Właściwie to lepiej było na KULu niż na UMCSie, bo wiem, że na UMCSie nie dają każdemu kto pracuje ulgi na chodzenie na ćwiczeniach, co ułatwiało pracę podczas studiów. Znam więc dobrze program i opinie o UMCS, PL, UW, UWr, AGH (tej głównej), więc rozstrzał całkiem spory.

Przykładowo patologia o której piszesz w stylu nie przychodzenia na zajęcia w ogóle, bo prowadzący zapomniał nie zdarzyła mi się, nawet na KULu. Był jeden prowadzący, który przyszedł w semestrze na trochę ponad połowę zajęć może, bo miał też pracę, za to jak w innym semestrze coś prowadził to już był prawie zawsze i ogólnie był spoko. Bywało, że prowadzący wymagali, żeby zrobić coś, czego samego nie nauczyli, tak na UJ było z projektem programistycznym na Bazy Danych i mnóstwo osób miało problem, a to przecież podstawowa rzecz dla większości programistów, żeby postawić podstawową apkę z bazą danych.

Osobiście jak w pracy było wiele kolegów, którzy studiowali na Politechnice, to dziwiłem się, że tam idzie tyle osób. Piszesz o jakichś sprawozdaniach, tego na Uniwersytetach nie ma. Sam program studiów na UMCS też wydaje się konkretniejszy, brat tam studiował i nie narzekał, że prowadzący nic nie robią itp. Więc pewnie "renoma" Politechniki i inż. przed nazwiskiem tak działa.

Jeśli chodzi o to co pisałeś, że każdy zda na studiach jeśli się postara, to może w tych w Lublinie tak, ale już o tych co pisałem, czyli WMII UJ, Informatyka AGH, UW i UWr (może by się jeszcze coś znalazło, ale nie mam pewności), to nie ma tak łatwo dla każdego, a przecież na tych studiach jest wiele osób, to nie jest jakaś sama elita, tylko możesz pracować z takimi osobami. Znam wiele osób, które się starały i nie dały rady. Jakbym poszedł na zwykłą Informatykę od razu na UJ to bym to skończył spokojnie, ale później miałem sporo problemów, sam też byłem wykończony tym, że się wcześniej tyle uczyłem i nawet nie wszystko zaliczyłem na poprzednich studiach i nie zdałem. Jeszcze musiałem tam dojeżdżać z akademika na wydział 45 minut (i jeszcze przesiadki), co jest największym absurdem studiowania tam, dojazdy po 8h do domu jak chciałem pojechać to też cały wieczór zajęty i też dlatego żałuję, że nie poszedłem od razu na UMCS gdzie akademiki to rzut kamieniem (ja nie jestem z Lublina, więc i tak zostawał akademik lub wynajęcie), na PL zresztą to samo.

Do tego jak już pisałem, to na tych lepszych studiach jest sporo osób, które się rekrutują do określonych firm, jak byłem to Facebook, Google i MS co roku jeździli tam, więc znali te uczelni i dla nich się liczyły, łatwiej też było znać kogoś kto poleci. Na AGH do tego było super koło naukowe, tu nie wiem jak na innych uczelniach, na UJ nie było żadnego tak dobrze zorganizowanego koła, które dawałoby więcej niż zajęcia na studiach.

Na KULu ogólnie to połowa nic nie ogarniała i nie próbowała, tylko zaliczyć jakoś, obecnie nie pracują chyba nawet w branży. Mimo wszystko na części przedmiotów można było się dowiedzieć coś przydatnego. Z UJ większość pracuje w zawodzie, nie wszyscy, ale większość (po Informatyce, po Analitycznej wszyscy). Na PL i UMCS ta statystyka na pewno wypada korzystniej niż na KULu, ale ogólnie plusem lepszych studiów jest to, że można spotkać ambitniejsze osoby i razem później coś stworzyć lub przynajmniej rozmawiać i się dowiedzieć czegoś przydatnego.

Więc ogólnie piszesz z perspektywy osoby, która studiowała na przeciętnej Polskiej Politechnice, część rzeczy nie tyczy się lepszych studiów, część nie tyczy się Uniwersytetów, pewnie nie wypunktowałem wszystkiego, a o pisaniu, że "wszystkie polskie uczelnie trzymają poziom dna patrząc na poziom globalny" jest kompletną bzdurą pod względem Computer Science, ale o tym już pisałem (btw twierdziłeś, że nie tyczy się ten tekst tych elitarnych, ale tu napisałeś, że chodzi o wszystkie Polskie uczelnie), ale większość jest ogólnie ok.

Ja sam radzę nie jechać za daleko na studia, bo szkoda czasu, pomyśleć czy da się radę mieszkać blisko. Zobaczyć jak są akademiki lub gdzie można wynająć pokój, jeśli starych stać. Jak nie dajecie rady na trudnych studiach, albo poświęcacie na to 100% czasu, to odpuścić, bo to źle się odbije na zdrowiu i fizycznym i psychicznym, przenieść się na lżejsze i samemu się w wolnym czasie uczyć i jeszcze mieć czas na obejrzenie filmu czy co tam lubicie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1