Czytam te troll posty o bootcampach od dwoch dni i tak sie zastanawiam.
Na boot campie nigdy nie bylem, ale czy faktycznie sa one tak zle?
Czy do klepania formatek potrzeba dyplomu inz?
Czy nie da sie byc dobrym klepaczem springa bez zaliczonej elektrotechniki na studiach 8h tygodniowo za xxx ects?
Czy osoby ktore przeszly na poczatku swojej kariery przez k&r/sicp/knutha i mase laborek na studiach z roznych przedmiotow dzis czuja sie lekko poirytowane, ze ktos po bootcampie bedzie zarabia rolade juniora programisty?
Mocnym argumentem w kwestii studiow jest argument o jakosci kodu, ale temat ten byl juz wielokrotnie poruszany na forum i wiekszosc zgodnie stwierdzila, ze o jakosc kodu prawie nigdzie nie dbaja byle szybciej, byle do przodu.
Ps. Czy sa gdzies w naszym kraju kierunki typowo software engineering? Czy tylko CS jest dostepny?