Jeśli licencjat daje Ci wyższe wykształcenie, +4 lata do stażu pracy i satysfakcjonuje Cię, to moim zdaniem nie ma sensu iść dalej. To co najlepiej kształci, to praca, praca i jeszcze raz praca. Studia mogą nauczyć Cię ogólnego podejścia do rozwiązywania problemów, pokazać jak sobie radzić z niektórymi konkretnymi zadaniami, dadzą Ci też mniej lub bardziej solidne podstawy do radzenia sobie z nowymi zadaniami; jednak to co się liczy, to to, jak spełniasz wymagania pracodawcy. Bez wcześniejszej praktyki i tak będziesz musiał się mnóstwo nauczyć, bo pisanie dla zabawy czy dla uczelni to nie to samo, to klepanie kodu w pracy, gdzie zwykle liczy się specjalistyczna wiedza (dlaczego ten indeks na bazie nie działa, dlaczego wczoraj działająca baza danych dziś wybuchła, jak obejść jakiś problem z IE7, dlaczego strona inaczej wygląda na FF i Chrome, dlaczego działająca u nas aplikacja Flash osadzona u klienta nie może wykonać ExternalInterface.call, czym się różni codec od kontenera, co to :odd, współbieżność na serwerze www), a nie umiejętność efektywnego rozwiązania problemu plecakowego.
Dodam, że mam inżyniera (w starym trybie 4-letnim) i (miałem) absolutorium na mgr, ale poszedłem do pracy i już nie starczyło energii na dokończenie mgr. Patrząc na to z perspektywy prawie dziesięciu lat stwierdzam, że mgr był absolutnie niepotrzebny. Powiedziałbym, że to stracony czas, gdyby nie to, że studiując równolegle pracowałem.