matura wcale nie jest taka durna. Dostajesz materiał, określony czas na jego nauczenie, który sam sobie rozplanujesz ( możesz 3 lata, możesz miesiąc przed maturą) i jeszcze bada Twoją odporność na stres. Jest obiektywnym sposobem badania wiedzy. Oczywiście, że dla części osób może być to krzywdzące, aczkolwiek inne sposoby rekrutacji są mniej obiektywne. Inna sprawa, że można ten proceder udoskonalić, ale zmieniać na inny.
No i co z tego, skoro jest to materiał do nauczenia się, a nie do zrozumienia? Stres ? Wolne żarty, lepiej sobie olać niż przejmować się czymś takim. Najlepszym sposobem rekrutacji jest zwyczajnie w świecie egzamin wstępny - z algorytmiki i matematyki. I voila, mamy roczniki jak należy.
Testy na uczelnie? Co jeśli uczelnia jest na drugim końcu Polski, a w tym samym dniu mam test na innej uczelni? Dochodzi możliwości korupcji, różnice w materiale.
Oceny ze świadectwa? nauczyciel Cię nie lubi, bo jest gorszy od Ciebie - przekreślone studia?
Ale pieprzysz, to problem kandydata, co, to już we wszystkim za rączkę go trzeba prowadzić ?! Korupcje ? No i co z tego, uczelnie powinny inwestować w kadrę naukową, reszta to dodatek dający kasę do budżetu. Różnica materiału? Przecież nie żyjemy w komuniźmie, uczelnie same powinny dyktować warunki i różnice są bardzo dobre, bo pozwalają im na lepszą selekcję.
Taka standaryzacja nauczania pod postacią matur się sprawdza dla większości. O to w końcu w tym chodzi, chcemy dawać wszystkim szansę, a nie szukać po omacku jednostek zdolnych i genialnych. Jak pokazuje zresztą historia szkoła nie stanowi dla nich przeszkody, np: A. Einstein, albo Fermat, który był samoukiem, a twierdzenia wyprowadzał na marginesie książek. Jednak w naszych czasach ludziom zdolnym daje się szansę. Skoro są zdolni, to raczej poradzą sobie z maturami stworzonymi dla ogółu. Jednak dla tych, którzy myślą niestandardowo, są geniuszami mamy olimpiady, które za finał dają 100% z określonej matury, a często nawet wjazd na uczelnie, nie mowiąc o laureacie.
To co piszesz to zwykły komunizm, uświadom to sobie. W ogóle gdzie porównanie do Einsteina, chłopie.
Trzeba sobie więc odpowiedzieć na pytanie w czym się jest zdolnym, jeśli ktoś uważa siebie za osobę zdolną. Według mnie Laurearel mylisz pojęcie pasji i osoby zdolnej. Ktoś zdolny idąc na uniwerek może nie mieć pojęcia co czeka go na informatyce, a mimo to uda mu się osiągnąć więcej od kogoś, kto już ma taką wiedzę. przykład: Srinivasa Ramanujan. Natomiast jeśli ktoś się pasjonuje daną tematyką, to może od razu zacząć pracować, albo uczęszczać na dane kursy zawodowe. Jest to typ myślenia zazdrośnika, który można zauważyć nawet na youtubie w komentarzach: " thumbs up jeśli znaliscie ten bit przed jakimś filmem. " Skoro poznałem ją oglądając film, to znaczy że mniej mi się podoba? -.-'
Nie, nie mylę, po prostu uważam za debilne stawianie zdolności przy studiowaniu. Znam nie jedną zdolną osobę bez wyższego wykształcenia - zazwyczaj po dobrych technikach, z pomysłami na życie, i tabun z wyższym i studentami. Gdzie tu logika?
A co do pasji - ja uważam to za podstawę do rozwoju. Człowiek bez pasji to człowiek pusty.
Cały ten wywód można poprzeć przykładem "z życia wziętym". Największe banki świata biorą ludzi z najlepszych uczelni na świecie, często nie zwracając uwagi na kierunek. Dlaczego ? Jeśli ktoś się dostał na Caltech i studiuje fizykę mając same A i wyróżnienia, to sama determinacja wystarczy, aby był dobrym pracownikiem, bo już udowodnił, że jest zdolny swoimi studiami. Determinację zaś pokazał tym, że stara się o tą pracę. Może ktoś to uznać za durny proceder, ale się sprawdza. Organizują internshipy wakacyjne za wielkie pieniądze, jeszcze płacą stażystom. Ale część z nich wróci i to zwróci koszta i da przychody.
Nie każdy chce pracować w koropracji. Można lepiej życie zagospodarować, nawet kosztem bardziej ryzykownej pozycji i mniejszej kasy.
Pytanie zasadnicze do Ciebie, na miejscu pracodawcy kogo byś wybrał : pasjonata, z niezłym porfolio, podchodzącym z entuzjazmem, bez wyższego wykształcenia, czy absolwenta dobrej uczelni, o którym po za papierem nic nie wiesz (zakładając że mają podobne doświadczenie - małe albo zerowe) ?
Co do testów rekrutacyjnych - bardzo dobra decyzja, swoją drogą dobrze świadczy o uczelni jak będą takie robić, najlepiej kilka.