Środki do samoobrony - coś stosujecie?

0

Dzień dobry, czy w dobie coraz większego zagrożenia bandytyzmem w naszym kraju (głównie przez obcokrajowców) stosujecie jakieś środki ochrony osobistej. Szczególnie, że w naszym kraju - jest większa troska o przestępców niż ofiary - i napadnięty może mieć problemy, po zbyt zdecydowanej obronie przed napastnikiem.

Noże odpadają bo są uważane i zarazem nie uważane ale uważane (takie jest chore prawo w Polsce - sprzeczne przepisy) za broń. Tak samo kastety.

Jako, że jestem już dość starym grzybem, chcę coś kupić do obrony. Widziałem wiele testów gazów - to nie działa.
Widziałem pały teleskopowe - raczej za wolne w użytkownaiu.
Paralizatory - niby dobre, ale czy aby na pewno to będzie skuteczne.

Przeglądam ofertę kubotanów - może ktoś wie, czy to faktycznie działa? Bo zaleta jest taka, że chyba sąd nie będzie ciągał ofiary po wyrokach jak się broni takim czymś. W przeciwieństwie do nożna itp.

Może ktoś ma z Was rozeznanie jakieś w tym temacie?

2

Nie używam ale gaz ponoć najlepszy i zajmuje mało miejsca a to paralizatory nie działają, w sensie działają ale zbyt krótko żebyś zdążył uciec. Na gaz niektórzy się uodporniają psikając sobie doraźnie samemu ale to i tak najlepsze co można mieć z tego co słyszałem.

0

Właśnie widziałem dużo testów na youtube i tam chyba z 9 na 10 nie dawały żądnych rezultatów. Ciężko to nawet podczas napadu zastosować, bo nie ma się dużo okazji tak po przemyśleniu. Byle wiatr i już tyle z tego, a typek twarzy nie nastawi czekając na gaz i jego wyciągnięcie gdzieś z kieszeni. Dlatego często widziałem opinię o nim, że jest ogólnie mało praktyczny.

9

Ja ubieram się jak bezdomny. Nikt mnie nigdy nie napadł, znaczy działa.

3

Rozważamy samoobronę na ulicy. Są dwie kwestie:

  1. Zależy Ci na tym, żeby nie mieć problemów z prawem. - wówczas zostaje tylko gaz pieprzowy, regularne treningi walki, jeżdżenie autem i dawać się wyśmiewać/wyzywac (być mądrzejszym) jak będą atakować. Są takie gazy, które działają, ale warto dopłacić. Z samym teleskopem nic nie zdziałasz, bo trzeba się umieć nim posługiwać, ale w połączeniu z gazem wydaje się być całkiem niezły. Psikasz po oczach i musisz zagospodarować te 10 sekund zanim zacznie działać, więc od tego jest pałka. Problem z pałkami jest taki, że nie ma gdzie ich trzymać w lecie. Chyba, że chcesz triggerowsc cwaniaczków.
  2. Masz gdzieś problemy z prawem. - wówczas robisz pozwolenie na broń i masz pistolet, którym rozwalisz 99% cwaniaków w Polsce, bo u nas i tak jest bezpiecznie a jak ktoś cwaniakuje to conajwyzej z gazem/nożem/maczeta(wersja krakowska). Niezalenie czy ktoś nacpany czy nie. Biegnie na Ciebie z nożem to: strzał w klatkę a potem strzał w głowę jak nie padnie. Fun fact: raczej trafisz do więzienia, ale łatwiej się obronisz w sądzie jak gościa sprzątniesz, dlatego policjanci strzelają aż zabija. Takie prawo 🤷. Broń trzymasz w kaburze w majtkach, żeby nie prowokować cwaniaków. Glock najnowszej generacji jest bezpieczny do trzymania przy klejnotach i lekki. Czarnoprochowce chyba nie są lżej traktowane jeśli chodzi o przekroczenie obrony koniecznej, więc jak masz kasę to imo warto wyrobić sobie pozwolenie sportowe i masz bezpieczniejszy pistolet.
    Jest tylko jedno ale: musisz być bardzo odporny na stres w krytycznych warunkach, żebyś umiał dosięgnąć broń, być stanowczym i umieć trafić. Nieraz klamka pozwoli Ci odstraszyć niektórych, ale w innym wypadku może striggerowac takiego kibola po meczu i będzie mówił „dawaj zastrzel mnie” bo doskonale będzie wiedział, że nie zrobisz tego chyba, że chcesz iść do paki ;). Musisz umieć się zachować w takiej sytuacji. W Polsce nawet jak ktoś wyskoczy na Ciebie z maczetą a Ty go postrzelisz to będzie to potraktowane jako przekroczenie obrony koniecznej.
    Powiem więcej, jak chłopa postrzelisz i prawdopodobnie reszta tchórzy ucieknie to nie wiem czy nie musisz temu gościowi udzielić pierwszej pomocy, bo się wykrwawi. 🤷

Tak to wygląda. Generalnie jakby na Ciebie wyskoczyło np 5 kibiców po meczu, wyciągnęło kosy i powiedziało, że masz oddać kasę i zabawia się z twoją dziewczyną to jak postrzelisz kogokolwiek to Ci kibice mogą Cię później pozwać i wygrać sprawę.
Powiedzą, że chciałeś się popisać przed dziewczyną, więc wyciągnąłeś pistolet i ich postrzeliłeś. Jest pieciu świadków na dwóch. Nie masz szans.

Przypominam, że coś takiego jak honor o którym się rapuje dla naiwniaków nie istnieję. Tacy ludzie to często najwięksi tchórze oraz oszuści, którym nikt nic nie robi, bo chodzą w grupie i wiedzą jak naginać prawo.

Najlepiej wbrew pozorom byłoby mieć miecz, ale w kulturze naszej wyglądałbyś jak dziwak a to co o nas myślą jest najważniejszą rzeczą, więc nie polecam. Inaczej polecam kord :)

Obrona miru domowego to znowu inna kwestia, ale tu możesz więcej. Na szczęście.

1
  1. Gaz. Mały, poręczny, obezwładniający ale bezpieczny. Możesz użyć na więcej niż jednego napastnika. Sam jeszcze nie noszę, ale przymierzam się żeby kupić kilka sztuk - dla kobiety, do samochodu i do nerki. Polecam poćwiczyć manual. Możesz użyć właściwie bez konsekwencji prawnych.
  2. Nóż w większości przypadków to nie najlepszy pomysł. Chyba że zadziało jako odstraszenie. Nóż wymaga treningu, wysokie ryzyko konsekwencji prawnych.
  3. Sztuki walki. Poprawisz refleks, nauczysz się stabilnej postawy. Sparingi trochę pomogą z oswojeniem się z walką oraz dodadzą pewności siebie.
  4. Masa. Często nieświadomie pozwoli nam uniknąć konfliktu, bo często działa naturalnie jako odstraszenie. Większa masa to też większa siła.
  5. Broń. Musisz być gotowy jej użyć. Zasadniczy problem to musisz ją mieć po prostu przy sobie, co jest niewygodne. Raczej nie dostaniesz pozwolenia na obronę osobistą, więc już sam sposób przenoszenia broni może być nielegalny. Wysokie konsekwencje prawne.
  6. Wszystkie inne narzędzia jak pałki, kubotany itp. wymagają treningu. Pamiętaj też, że napastnik może zawsze wyrwać Ci Twoje narzędzie.

Osobiście polecam gaz, sztuki walki i masę. Nic Ci nigdy nie da pełnej gwarancji, ale zwiększa szanse.

0

Zdarza mi się często używać dyplomacji, a czasem nawet pięści, a najważniejsze to ćwiczyć i być w formie to albo sobie poradzisz, albo uciekniesz.

0

kiedys kumpel dla beki przyniosl gaz i psiknal przed siebie, a ja po chwili wszedlem w te opary. Lzawienie,
Odruch wymiotny, kaszel, dramat jednym slowem. Oceniam skutecznosc na bardzo wysoka

5

Ja polecam uciekaido, parkour i wygodne buty.

W bójkach ulicznych nie ma zasad. Wszystkie te porady by mieć gaz czy coś tam innego na nic się zdadzą gdy z partyzanta, bez ostrzeżenia dostaniesz od tyłu kamieniem lub płytką chodnikową w głowę.

Warto unikać miejsc gdzie można nabić sobie guza.

0

Prawo w Polsce jest takie, że czesto ofiara napastnika jest ciągana po sądach. Z reguły uniewinniana, ale jest rozprawa czy nie użyła za nadto dużej siły do zagrożenia - chory kraj.
Od dawna jestem za liberalizacją dostępu do broni - to udowodniły kraje europejskie gdzie każdy ma wielokrotnie więcej broni niż Polacy dla cywilów - że to nie broń robi burdy i zabija - tylko z reguły gangusy spoza Europy co tutaj przybywają a oni zawszę mają broń z nielegalnego źródła.

Osobiście uważam że polska jest krajem soft niewolników - bo im od końca wojny tylko utrudniano dostęp do broni, jako to niewolnikowi aby w razie czego się nie wyzwolił i tak pozostało do dziś. Najbardziej rozbrojony w cywilach kraj na świecie lub w top 3. Zawsze się przetaczały wojny przez ten kraj, takie podejście to też zbrodnia na narodzie w razie nowego zagrożenia. Ale te pierwsze zdanie ma o wiele więcej wymiarów - wymiarów poczucia godności, wolności osobistej a nie owiec co rządzą nimi złodzieje politycy a ludek jak robactwo bierny i siedzi czekając na afery.

To wszystko jest ze sobą powiązane nawet samoobrona - jaka jest utrudniona w Polsce. Ile to było sytuacji że ktoś napadł kogoś w domu (cel rabunkowy) i został poturbowany i skarżył ofiarę. Przecież to jest chory absurd. Na ulicy tak samo robi się niebezpiecznie i ja to widzę, głównie przez typków mówiących po rusku (urkińców pewnie) oraz tych o dziwnym kaukaskim języku oraz Czeczenów. Ja to widzę już jak w miastach gromadzą się powoli w coraz większe grupki znajomych każdego roku.. Jeszcze nie ma zaczepiania i no-go ale to pewnie też kwestia czasu co do zaczepiania i agresji już na większą skalę bo coraz bardziej czują się u siebie niż w polsce jaka zamiata pod dywan wszystko.

A wczoraj jeszcze czytam, że policja chciała kogoś wrobić w wybitą szybę w BMW policyjnym i radzili sobie jak wrobić w to obywatela aby go obciążyć kosztami - ten kraj staje się chory. Oni stracili pracę bo to wyszło, ale ile takich wypadków już było. Na pewno dużo.

Jedyna pociecha że w polsce nie ma dużo murzynów - bo ci atakują stadnie, jak jest ich dużo. Tam nie ma żadnych zasad ani ludzkich ani honorowych. Co widać po licznych materiałach w sieci. Na nich nic nie pomoże jak jest ich grupa - niż inna aktywna grupa przeciwstawna. To żaden rasizm to obserwacja tego co się dzieje tam gdzie jest ich dużo. Tak samo jak muzumanów w krajach europejskich.

1

Można też np wykrzyczeć, że masz HIV i że go oplujesz jak się zbliży ;>

1
Cimron napisał(a):

Od dawna jestem za liberalizacją dostępu do broni - to udowodniły kraje europejskie gdzie każdy ma wielokrotnie więcej broni niż Polacy dla cywilów - że to nie broń robi burdy i zabija - tylko z reguły gangusy spoza Europy co tutaj przybywają a oni zawszę mają broń z nielegalnego źródła.

Akurat prawo posiadania broni w Polsce moim zdaniem jest dobre. Nie ma większych trudności w otrzymaniu takiego zezwolenia zarówno do celów sportowych jak i kolekcjonerskich. Zanim otrzymasz pozwolenie musisz wykazać, że wiesz jak się nią posługiwać oraz znasz prawo zarówno jej użycia jak i przechowywania. To akurat bardzo dobrze, że broń nie jest dostępna do kupienia jak pistolet na kulki w supermarkecie.
Większość tych "gangusów" posiadają, ale gazówki. Pomyśl właśnie co by było gdyby broń była dużo łatwiej dostępna.

3
tefu napisał(a):

Ja polecam uciekaido, parkour i wygodne buty.

W bójkach ulicznych nie ma zasad. Wszystkie te porady by mieć gaz czy coś tam innego na nic się zdadzą gdy z partyzanta, bez ostrzeżenia dostaniesz od tyłu kamieniem lub płytką chodnikową w głowę.

Warto unikać miejsc gdzie można nabić sobie guza.

To mi przypomnia jak w jednym oddziale Aramisa trener postanowił do treningów szermierki dodać elementy obrony przed nożem. Oczywiście zaczeli od sprintu na 100 metrów

Co do sytuacji gdy nie da się uciekać to główny instruktor czepiał się iż te wszystkie kursy samoobrony zakładają iż będzie się walczyć 1 na 1 z taką samą bronią (prawie jak pojedynek szermierczy). I on też polecał nie bywac w miejscach gdzie można dostać łomot. A iż jest z Krakowa to nie polecał nawet siedziec na ławce w parku, bo po krakowie chodza ludzie którzy lubią miażdzyć ludiom twarz dla samego odgłosu miażdżenia komuś twarzy

1
KamilAdam napisał(a):
tefu napisał(a):

Ja polecam uciekaido, parkour i wygodne buty.

W bójkach ulicznych nie ma zasad. Wszystkie te porady by mieć gaz czy coś tam innego na nic się zdadzą gdy z partyzanta, bez ostrzeżenia dostaniesz od tyłu kamieniem lub płytką chodnikową w głowę.

Warto unikać miejsc gdzie można nabić sobie guza.

To mi przypomnia jak w jednym oddziale Aramisa trener postanowił do treningów szermierki dodać elementy obrony przed nożem. Oczywiście zaczeli od sprintu na 100 metrów

Na ulicy jest tyle możliwych scenariuszy, że nie sposób się na nie przygotować. Może ten gaz jest w stanie odstraszyć jakiś cwaniaczków. Ale nie wychodził bym daleko poza to.

0

Gaz, pałka teleskopowa w samochodzie i rewolwer czarnoprochowy w domu.
Przebywam głównie w niezwykle spokojnym miejscu (mała miejscowość), jedyne istotne zagrożenie to kradzieże mienia bez rozboju (np. w nocy włamanie do stodoły czy pod nieobecność do domu) - tu mam monitoring wew. i zew. z powiadomieniami.

0

umysł

3

Ja trenuję SW (z przerwami) od ponad 20 lat i biłem się na ulicy 4 razy (2 razy z jakimiś błędnymi rycerzami, 2 razy ze "znajomymi", z którymi była jakaś spina). Jak chcesz ogarnąć podstawy, to znajdź dobrą szkołę krav magi i tam Cię nauczą wielu rzeczy (podkreślam - dobrą). Zanim wyciągniesz ten gaz, to jeśli nie jesteś obeznany w takich sytuacjach, to pewnie niewiele Ci pomoże...
Miałem zajęcia z byłymi gromowcami i kolesiami z AT (częścią ich szkolenia jest np. praca w karetkach ratunkowych w najbardziej poje*anych dzielnicach). Opowiadali, że dużo widzieli ludzi, którzy za 300 zł w portfelu i telefon dostawali po ryju albo nawet tracili zęby. Najważniejsze, czego się nauczysz, to jak unikać takich sytuacji, a jak już (jeśli) kogoś sklepiesz, to co zrobić dalej (jak go ułożyć na ulicy i czy wezwać pogotowie jak potrzebne będzie itd.).
Wszystkim polecam sporty walki, nawet moje dzieci za rok zaczynają treningi judo (już mają wpajane, że na macie mają lać lamusów jak ojczym pasierba :P ). No i filmy z Bruce Lee.
A jak już pytasz o sprzęt, to mój zestawik masz poniżej. Noża używam do otwierania paczek z allegro, a długopisem podpisuję zgody na wycieczki szkolne. Takie śmiercionośne przyrządy ;)

screenshot-20240531103400.png

3

@hawus

Prawo w Polsce jest takie, że czesto ofiara napastnika jest ciągana po sądach. Z reguły uniewinniana, ale jest rozprawa czy nie użyła za nadto dużej siły do zagrożenia - chory kraj.

przecież to jest jak nabardziej normalne, wręcz porządane. Jak to sobie inaczej wyobrażasz? Policjant ma na miejscu zdecydować czy zaszła (lub nie) konieczność obrony?

Najgłośniejsza ostatnio sprawa: matka paru dzieci, wbiła nóż napastnikowi w plecy, bo ten zaatakował jej faceta. Bała się o niego i dzieci. Nie miała za bardzo jak zareagować. A gdyby czekała i nic nie zrobiła, to jak to by się mogło skończyć?

Przesiedziała pół roku w więzieniu, póki nasz "prezydent" jej nie ułaskawił. Inaczej by dalej siedziała.

Ja uważam, że za to co zrobiła, to nie powinna siedzieć tyle. Broniła siebie i rodzinę. Była sama, a napastników więcej. I co? Napastnik został ofiarą.

Pomijam to, że to trochę chyba była patologiczna rodzina.

Jak dla mnie to też pokazuje jak durne mamy prawo.

2
serek napisał(a):

Najgłośniejsza ostatnio sprawa: matka paru dzieci, wbiła nóż napastnikowi w plecy, bo ten zaatakował jej faceta. Bała się o niego i dzieci. Nie miała za bardzo jak zareagować. A gdyby czekała i nic nie zrobiła, to jak to by się mogło skończyć?

Przesiedziała pół roku w więzieniu, póki nasz "prezydent" jej nie ułaskawił. Inaczej by dalej siedziała.

Ja uważam, że za to co zrobiła, to nie powinna siedzieć tyle. Broniła siebie i rodzinę. Była sama, a napastników więcej. I co? Napastnik został ofiarą.

Pomijam to, że to trochę chyba była patologiczna rodzina.

Jak dla mnie to też pokazuje jak durne mamy prawo.

Nie zamierzam wnikać w szczegóły wymienionej sprawy, ale zawsze znajdzie się dowód na poparcie tezy jak się dobrze poszuka. Szczególnie, że dziennikarstwo w Polsce to śmietnik i łzawe historie o ludziach poszkodowanych dobrze się sprzedają. Moja teza: prawo do samoobrony istnieje, ma się dobrze, przykład: sprawa napadu na sklep w Kobyłce, gdzie właściciel godził śmiertelnie nożem napastnika, postępowanie wobec właściciela umorzone.

W ogóle to taka dość typowa reakcja - ludzie sądzą, że mają większe pojęcie o sprawie po przeczytaniu artykułu z Onetu niż dwie instancje sądu.

1
flinst-one napisał(a):

Ja trenuję SW (z przerwami) od ponad 20 lat i biłem się na ulicy 4 razy (2 razy z jakimiś błędnymi rycerzami, 2 razy ze "znajomymi", z którymi była jakaś spina). Jak chcesz ogarnąć podstawy, to znajdź dobrą szkołę krav magi i tam Cię nauczą wielu rzeczy (podkreślam - dobrą). Zanim wyciągniesz ten gaz, to jeśli nie jesteś obeznany w takich sytuacjach, to pewnie niewiele Ci pomoże...
Miałem zajęcia z byłymi gromowcami i kolesiami z AT (częścią ich szkolenia jest np. praca w karetkach ratunkowych w najbardziej poje*anych dzielnicach). Opowiadali, że dużo widzieli ludzi, którzy za 300 zł w portfelu i telefon dostawali po ryju albo nawet tracili zęby. Najważniejsze, czego się nauczysz, to jak unikać takich sytuacji, a jak już (jeśli) kogoś sklepiesz, to co zrobić dalej (jak go ułożyć na ulicy i czy wezwać pogotowie jak potrzebne będzie itd.).
Wszystkim polecam sporty walki, nawet moje dzieci za rok zaczynają treningi judo (już mają wpajane, że na macie mają lać lamusów jak ojczym pasierba :P ). No i filmy z Bruce Lee.
A jak już pytasz o sprzęt, to mój zestawik masz poniżej. Noża używam do otwierania paczek z allegro, a długopisem podpisuję zgody na wycieczki szkolne. Takie śmiercionośne przyrządy ;)

screenshot-20240531103400.png

Tak naprawdę to czasami lepiej oddać ten portfel czy nawet telefon. No chyba, że ktoś woli ryzykować zdrowie i życie dla paruset złotych. Ja to rzadko kiedy mam w portfelu jakąkolwiek gotówkę. Jak już to poniżej 100pln. A telefon ma raczej ten z tańszych.
Ostatnio takie zaczepki na ulicy to mi się przytrafił w latach 90-tych i może na początku 2000-cznych. Ale być może ja mam szczęście.

3

Co za wątek xD
Kolega @Cimron najpierw zadaje - w przybliżeniu - normalne zadanie po to tylko, żeby po dziewięciu godzinach wrócić i wygłosić tyradę jak mu w tej Polsce niedobrze xD

W sumie jednak podepnę się bo mam takie pytanie - ile razy faktycznie byliście zmuszeni do samoobrony na ulicy? Chodzi o sytuację, w której atakuje cię ktoś tobie nieznany, a nie np. masz kosę z kimś w gimnazjum i ustawiliście się za garażami.

4
wartek01 napisał(a):

W sumie jednak podepnę się bo mam takie pytanie - ile razy faktycznie byliście zmuszeni do samoobrony na ulicy?

Odkąd przestałęm chodzić do szkoły to ani razu. Ostatni raz to w liceum chcieli mi ukraść komórkę pod kościołem. trzech czy "licealistów" dowodzonych przez Cygana z podstawówki

1

Same zaczepki jak idziesz po ulicy to pewnie rzadko. Ale np. urażony kierowca na którego zatrąbiłeś i chce Ci siłą wytłumaczyć, że na niego to nie wolno trąbić, no to tutaj gazik w zupełności wystarczy :)

0

Sumując:
W sumie używacie - ucieczki najczęściej - większość osób - rozsądne podejście w wielu wypadkach. Skroją zbiry kogoś innego i słabszego.
W razie czego gazu - żelowego z czego jedna osoba kabotyna tekatyczno-długopisa - który jest całkiem spoko.
Reszta uważa, że warto uczyć się sztuk walki i mieć sprawność - co nawet jest dość logiczne.

Ogólnie więcej osób ma nadzieję, że mało jest takich sytuacji w kraju (mimo że są praktycznie każdego dnia - ale mało jest śmiertelnych, bo tylko kilkanaście lub kilkadziesiąt na rok z ataków w Polsce). I zawsze to będzie ktoś inny w nadziei.

Zakupie chyba kubotan aby nosić w kieszeni. Można też oczywiście legalnie nosić zawór hudrauliczny jako kastet ten okrągły mosiężny :-D

1

Chyba wywołałem ten wątek myślami, bo ostatnio śniło mi się, że zapisałem się na sekcje mma.

Ogólnie od jakiegoś czasu intensywnie myślę o tym czy się zapisać do klubu właśnie pod kątem samoobrony, ale szczerze? Poświęcać 3-4 razy w tygodniu po 2-3 godziny z dojazdami na aktywność, której nie lubię (próbowałem kiedyś trenować i totalnie mnie nie to wzięło, był boks, kb, bjj, nic mi nie podeszło) żeby średnio raz na 5 czy 10 lat być w sytuacji, w której mógłbym to zastosować?

Albo spędzić czas z kobietą, odpocząć, uczyć się, kosić dodatkowy hajs na OE, milion innych rzeczy, albo poświęcić 3-4 popołudnia w tygodniu na przewracanie się na matach ze spoconymi sebiksami.

To przecież się w ogóle nie kalkuluje w żaden sposób.

Naprawdę zazdroszczę w opór ludziom, którzy odnajdują w tym przyjemność.

Mi przyjemność sprawia siłownia (swoja), tenis, bieganie, rower, chodzenie po górach, a nie kiszenie się z facetami w jakiejś salce na matach.

0
Cimron napisał(a):

Zakupie chyba kubotan aby nosić w kieszeni. Można też oczywiście legalnie nosić zawór hudrauliczny jako kastet ten okrągły mosiężny :-D

Kubotan ma dosyć sporo wad:

  • Żeby go użyć musisz być co najmniej w półdystansie. Jak ktoś ma nóż to kaplica.
  • Podobnie jak każdą broń czy narzędzie żeby go użyć musisz go dobyć, co w przypadku nagłej sytuacji może nie być takie łatwe.
  • Naćpane osoby są często odporne na ból, wiec użycie kubotanu może nie być skuteczne (podobnie jak noża, póki się nie wykrwawi).
  • W przypadku ataku wielu osób będzie nieskuteczny.
  • Nie działa odstraszająco.

Z plusów to możesz go zabrać wszędzie, nawet na imprezę czy koncert, bo przy przeszukaniu nie wzbudza podejrzeń.
Oczywiście lepiej go mieć niż nie mieć, chociaż faktycznie częściej się przyda jako długopis :)

Ogólnie więcej osób ma nadzieję, że mało jest takich sytuacji w kraju (mimo że są praktycznie każdego dnia - ale mało jest śmiertelnych, bo tylko kilkanaście lub kilkadziesiąt na rok z ataków w Polsce). I zawsze to będzie ktoś inny w nadziei.

Jak do tego dodamy osoby, które doznały trwałego kalectwa to liczba jest już dużo większa.

W Polsce umiera z powodu masywnego krwotoku tez pewnie z kilkaset osób rocznie. Mimo wszystko nie nosisz przy sobie stazy. AED też nikt ze sobą w bagażniku nie wozi, pomimo że przypadku zatrzymania krążenia może zwiększyć szansę na przeżycie o kilkadziesiąt procent.
Zawsze mamy nadzieję, że taka sytuacja nas lub kogoś z naszej rodziny nie będzie dotyczyć.

0
  1. Gaz pieprzowy marki Fox (https://militaria.pl/p/gaz-pieprzowy-fox-labs-five-point-three-strumien-43-ml-38674), tylko ŻELOWY.

  2. Paralizator za min. 200-300 zł. Tutaj bardziej chodzi o efekt odstraszania. Przecież to oczywiste, że takie ciapate lub banderowskie zwierze przestraszy się, jak usłyszy "prrrrrrrrrrrrrrryyyyy".

  3. Oczy i uszy szeroko otwarte. Czyli jak widzisz z daleka podejrzane kotłowisko, to lepiej ominąć je szerokim łukiem. I błagam, nie chodźcie wpatrzeni w telefony i z słuchawkami na uszach po mieście. Oczy i uszy szeroko otwarte.

    Ogólnie złota zasada konfrontacji brzmi następująco: Unikać jak tylko jest możliwość.

0

Przy okazji mój sposób na żuli wołających kasę:

  • ma pan 5 zł na bułkę
  • sorry, I don't speak polish
  • brain blue screen error
0

Gaz w praktyce:

0

Może będę mało oryginalny ale napiszę tak (i proszę bez śmieszków bo piszę serio) ::

  • szkolenie typu AiO przeprowadzane przez CCDC. Owszem, trochę $ nas to będzie kosztować, ale naprawdę warto.
  • dobrej jakości gaz żelowy.

I to byłoby na tyle.

Oczywiście gaz nosimy przy sobie non-stop: ja mam w kaburze na pasku od spodni.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1