Witam wszystkich,
przechodzę właśnie rekonwalescencję po usunięciu migdałków w wieku 32 lat. Mam na świeżo trochę informacji które może komuś w przyszłości się przydadzą, mi w każdym razie by się przydały.
Mieszkam aktualnie w Holandii i tu miałem przeprowadzony zabieg, ale w sumie cała procedura nie różni się na tyle żeby miało to większe znaczenie, więc opisuję dalej. Na wstępie zaznaczę że za zabieg nie płaciłem, wszystko odbyło się w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Płaciłem coś za leki, ale nie pamiętam kwot, na pewno nie były oszałamiające.
Rozpoznanie i skierowanie na zabieg:
Po trzeciej poważnej anginie w roku (i piątej w ciągu dwóch lat) dostałem od lekarza rodzinnego skierowanie do szpitala do laryngologa. Zaznaczę, że przechodziłem je ciężko, migdałki były mocno powiększone, na tyle że zasłaniały prawie całe światło przełyku. W najgorszej fazie nie było mowy o jedzeniu czegokolwiek, piłem z trudem i towarzyszącym temu bólem przy przełykaniu, jeżeli już coś piłem to mocno zmrożoną zieloną herbatę. Poprawa następowała po antybiotykoterapii, zawsze była trafiona w punkt. Rodzinny stwierdził, że nie widział jeszcze bardziej przerośniętych migdałków, zaprosił kolegę z gabinetu obok żeby pokazać mu ten okaz i wypisał skierowanie do szpitala.
Szpital - Laryngolog:
Laryngolog też nie miał wątpliwości i z marszu zaproponował mi zabieg usunięcia migdałków oraz wypisał receptę na leki (o tym później).
Szpital - Przygotowanie do zabiegu
Do szpitala zgłosiłem się o 7:00, przebrałem się w szpitalne ciuszki, pielęgniarka założyła mi wenflon, podłączyła kroplówkę z soli fizjologicznej i w sumie czekałem na rozwój wydarzeń, około 8:00 byłem przewieziony do poczekalni przed salą operacyjną, po drodze wywiad itd. ale pominę te szczegóły, nie są specjalnie istotne. O 8:30 wjechałem na salę operacyjną gdzie miałem okazję zamienić kilka słów z chirurgiem m.in. o metodzie jaką zamierza zastosować do usunięcia migdałków (o tym później), podali mi tlen i uśpili. Obudziłem się około 10.00 i wróciłem do swojego pokoju szpitalnego.
Szpital - Po zabiegu
Bezpośrednio po zabiegu odczuwałem dyskomfort przy przełykaniu (z perspektywy czasu uważam że gardło było mechanicznie podrażnione przez te wszystkie rozpórki czy co oni tam używają w czasie zabiegu aby zachować odpowiedni dostęp do operowanych obszarów), wypiłem z 3 litry lodowatej wody (pielęgniarka donosiła gdy tylko się kończyła) i zjadłem z 5 lodów. Innego jedzenia odmówiłem i do końca dnia niczego nie zjadłem poza lodami. Ze szpitala wyszedłem o 16:30.
Leki
W szpitalu dostałem leki na najbliższe 5 dni (do tej pory doświadczenia z NL miałem takie, że wszystkie leki były dokładnie wyliczone, co do tabletki, a ze szpitala dostałem ich z naddatkiem, nie wiem czy to było zamierzone, raczej nie, ciężko z nimi kontynuować leczenie, jedne skończą się szybciej niż inne, ale zawsze lepiej jest mieć ich więcej w razie W.
Leki ze szpitala (dawka dobowa):
• 5x Paracetamol 500mg
• 2x Naproxen 500mg
• 1x Pantoprazol 20mg
• 3x Zaldiar (=paracetamol 325mg + tramadol 37.5mg)
Po 5 dniach mam zażywać 2x Paracetamol 500mg 3-4 razy na dobę.
Poza lekami ze szpitala dostałem jeszcze receptę na leki od laryngologa gdy byłem na wizycie. Z perspektywy czasu nie wiem czemu do końca czemu je dostałem już wtedy, zakładam że chciał żebym miał je dostępne w razie silnego bólu po zabiegu.
Leki od laryngologa (dawka dobowa)
• 2x Diclofenacnatrium Aurobindo Retard 100mg
• 4x Oxycodon HCI G.L. 5mg
Dodam jeszcze kilka uwag do leków, nam nadzieję że niczego nie namieszałem.
Tramadol to lek opioidowy o działaniu umiarkowanym do silnego. Jego moc działania jest 7-10x mniejsza niż morfiny. Maksymalna dawka dobowa to 400mg, więc w sumie przepisano mi około 1/4 maksymalnej dawki, ma działanie przeciwkaszlowe co jest tu akurat bardzo przydatne. Poprawia również samopoczucie przez zwiększanie wydzielania serotoniny, a przez to może uzależniać. Generalnie działa podobnie jak Vicodin (ulubiony opioid Doktora House'a).
Oxycodon to lek opioidowy o działaniu umiarkowanym do silnego, przypomina kodeinę. Jego moc działania jest 1.2x większa od morfiny. Ma działanie uspokajające, nie powinno się go stosować do 24h po operacjach. Przy długotrwałym przyjmowaniu rozwija się tolerancja na lek oraz na inne opioidy. Dalej dziwię się że laryngolog przepisał mi tak silny lek którego nie mam w rozpisce do przyjmowania...
Metoda usunięcia migdałków
Czekając na zabieg czytałem oczywiście o przebiegu takiej operacji, dostępnych metodach itd. i wydawało mi się, że BIZact będzie najlepszy, że krwawienie będzie najmniejsze i rekonwalescencja najkrótsza, byłem już jednak po wizycie u laryngologa i nie dopytałem go o szczegóły. Postanowiłem więc porozmawiać o tym z chirurgiem zaraz przed operacją. Powiedział mi, że rzeczywiście korzystali kiedyś z tego urządzenia, ale po pewnym czasie okazało się, że co prawda krwawienie bezpośrednio po zabiegu było mniejsze, ale częściej występowało późne krwawienie i inne komplikacje i że wrócili do tradycyjnej metody (tak do końca nie wiem jakiej, ale gość wydawał się na tyle godny zaufania, że powiedziałam tylko żeby robił co uważa za słuszne i że nie mam więcej obiekcji). Wydaje mi się że takie bajery jak BIZact to prosty sposób naszych lekarzy na wyrwanie więcej kasy.
Rekonwalescencja
Dalej parę uwag i komentarzy do procesu gojenia się ran pooperacyjnych i ogólnie całego procesu usuwania migdałków. Piszę je czwartego dnia po operacji, jeżeli będą jakieś istotne zmiany to edytuję komentarz lub dodam nowy
• wszyscy ostrzegali mnie przed silnym bólem pooperacyjnym, spuchniętym gardłem, dużymi trudnościami w przełykaniu. Na ten moment leki działają rewelacyjnie, nie odczuwam żadnego bólu, jedynie delikatny dyskomfort przy przełykaniu
• generalnie trzymam się zaleceń dotyczących diety, od operacji jadłem: duże ilości lodów, rosół na zimno (z rozdrobnionym mięsem - przełykałem bez problemu), jogurty (bez kwaśnych owoców), kisiele (zimne), smoothy (banan, mango, winogrono - żadnych pomarańczy czy mandarynek, kwasy mogą podrażniać świeże rany), pasztety na chlebie tostowym, pomidory z czerwoną cebulą
• na ranach pooperacyjnych pojawia się włóknik (taki biały niby-osad), wygląda dobrze, póki co jeszcze się nie odrywa, czekam aż rany się zagoją i odpadnie
• od samej operacji nie zauważyłem żadnego krwawienia (czekam jeszcze na ewentualne krwawienie późne, zapewne związane z usuwaniem włóknika)
• pojawia się sporą ilość śluzów (zupełnie wolnych od krwi), myślę że część z nich związana jest z tym że rzuciłem palenie i muszę swoje odkaszlnąć. Nie paliłem dużo, ale jednak. Pozostały śluz związany z gojeniem się ran wygląda na tyle dobrze na ile dobrze może wyglądać śluz.
• przy stosowaniu leków opioidowych mogą pojawić się, a właściwie prawie na pewno pojawią się zaparcia. Jest to związane z blokowaniem jakiś receptorów w jelitach i ich powolną pracą. Nie wiedziałem o tym wcześniej, warto o to zapytać lekarza i poprosić i jakieś leki wspomagające. Udało mi się z problemem uporać, ale istotnie jest to jakiś problem.
• czekam teraz aż skończą mi się te silniejsze leki, mam nadzieję że sam paracetamol (choć w dosyć dużych dawkach) będzie wystarczający po odstawieniu pozostałych leków. Jeżeli nie to w myślach podziękuję laryngologowi za diclofenac, a w razie potrzeby też oxycodon.
Słowo końcowe
Podsumowując, na ten moment jestem zachwycony całym procesem i rezultatami pracy lekarzy. Nie sprawdziły się najgorsze obawy dotyczące nieznośnego bólu i silnego dyskomfortu. Ból związany z powtarzającymi się anginami był nieporównywalnie większy niż ten związany z operacją i rekonwalescencją. Mam wrażenie że mam dużo szczęścia i trafiłem na prawdziwych profesjonalistów, choć wiem też że jestem naszprycowany dosyć silnymi lekami przeciwbólowymi. Ciężko mi porównać je do tych które dostaje się w Polsce przez to że niewiele osób które przeszły ten proces wymienia je szczegółowo i z dokładnymi dawkami. Polecam przejść ten proces jeżeli są ku niemu solidne przesłanki medyczne i nie ma innej możliwości aby pozbyć się nawracających angin.