Najważniejsze:
Robić częste przerwy na patrzenie w dal i się wysypiać.
Zapewnić sobie oświetlenie tła zbliżone pod każdym względem, zwłaszcza jasności, do bieli monitora. (Monitory o małym zakresie regulacji mocy podświetlenia nie „wypalają” oczu dlatego, że są takie jasne, ale dlatego, że nie pasują do typowych domowych warunków).
Przez co najmniej 3 godziny dziennie przebywać na dworze (niekoniecznie w pełnym słońcu), a przynajmniej w oświetleniu o zbliżonej mocy. (Prawdopodobnie dlatego w Australii nawet największym kujonom, statystycznie rzecz biorąc, oczywiście, nie psuje się wzrok, w przeciwieństwie do chińskich — kwestia właśnie zwyczajów). Chociaż w drugą stronę też nie należy przesadzać — okulary przeciwsłoneczne jednak się przydają.
Astygmatyzm zasadniczo nie lubi się z szerokim gamutem, przy czym im większa gęstość pikseli, tym lepiej.
Soczewki kontaktowe jak najbardziej nadają się do monitora, a przy tym mają nad okularami wiele przewag (np. nie zniekształcają obrazu, nie pomniejszają go, nie powodują dodatkowych odblasków). Problemem jest wyłącznie to, że nasilają skutki zmniejszenia się częstotliwości mrugania, ale to już jest problem czysto psychologiczny i kwestia treningu. Uzależnienie od kropel nawilżających na pewno nie jest wskazane. Ja w każdym razie okulary zakładam wyłącznie przed porannym prysznicem.