Zmieniła. Okazało się, że sufit widełek onsite, to dopiero podłoga w pracy 100% zdalnej (dla firm zagranicznych).
Okazało się, że zdalnie jest się bardziej produktywnym (nie tylko ja), że nie trzeba do tego owocowych dni, piłkarzyków, darmowego masażu, openspace z widokiem na szefa, darmowej kawy i biurowca tak nowoczesnego, że wyprzedza swoje czasy o 100 lat.
I nie trzeba spędzać czasu na dojazdach do pracy, że tak się wręcz nie powinno robić w roku 2010, a co dopiero 2019 (!). Będąc programistą. Jeszcze te hotdeski... za to PiP powinien sypać kary, to by się nauczyły te firmy dostosywać capacity, albo lecieć w zdalną - więc kto chce, niech się integruje, kto nie, niech siedzi w domu. A nie "ktoś w tygodniu musi zdalnie, bo nie mamy biurek dla wszystkich".
Że firma chce Ci dać swój sprzęt, ale jak chcesz używać swojego to używaj, natomiast my Ci kuriererem i tak Ci podeślemy coś od nas, najwyżej nie rozpakowuj, bo to nówka i kiedyś najwyżej zwrócisz jak skończymy współpracę, ale jak Twój się sypnie to rozpakuj i używaj. Jedyne co, to pilnuj by Ci nasze dane nie wyciekły - i tak bez minuty szkolenia!
I firmom zdalnych na B2B często wystarczy powiedzieć "dziś pracowałem 10h" i Ci zapłacą za te 10h, a firmy na UoP.... jakieś excele, godziny w jirach, bo jakieś próby KuP, zakaz nadgodzin (oficjalny, bo normalnie to przecie deadline goni i premia zniknie jak nie dopchasz). Oczywiście UoP wymusi, by Ci zapłacili te ochłapy, ale masz się oddać radości raportowania w stopniu mocno niewolniczym.
No na prawdę full remote realnie zmienia perspektywę, pokazuje, że żyło się w jakiejś bańce ułudy i bullshitu wcześniej (pracując w zawodzie, który stworzył technologię do pracy zdalnej).