Sąsiadka obok buduje dom. Jakiś czas temu zapytała mnie czy będzie ok, jak kabel elektryczny przyłączeniowy, będzie poprowadzony wzdłuż granicy działki. Powiedziałem, że nie ma problemu, no bo czemu miałbym mieć coś przeciwko.
Ostatnio przerzucałem ziemie i prawie wbiłbym się łopatą w ten kabel (poprowadzony w peszli). Okazało się że kabel w ogóle nie jest zakopany (sic!) tylko przysypany ziemią aby nie był widoczny. Nie znam się na tym, ale chyba nie jest to do końca bezpieczne? Kto mógł taką fuszerę odwalić, gdy wg. prawa taki kabel powinien być zakopany na głębokości 70 cm.
Napisałem do niej maila (nie mam nr), potem drugiego, ale zero odzewu. Powiedzcie, co z tym fantem zrobić? Dzwonić do Tauronu aby poprawili?