Ja mam podobne zdanie do autora tematu... mimo przeczytania większości odpowiedzi to nadal nie wiem dlczego chcecie mieć dzieci?? Czy powody naprawdę są tak egoistyczne jak przedstawił autor tematu na poprzedniej stronie?
- 1
- 2






- Rejestracja:ponad 12 lat
- Ostatnio:około 4 lata
- Postów:1272
Tak odchodząc od tematu, to mam wrażenie że ludzie którzy twierdzą że nigdy nie będą mieli dzieci bo nie chcą i to jest ich wybór, mają jakieś problemy i to zwykle na tle społecznym, więc wolę się trzymać od nich z daleka. Tak samo jak od silnych, niezależnych kobiet, vege power i multikulti ponad wszystko. Rozumiem że można nie chcieć teraz, w obecnej sytuacji, ale stwierdzenie że "nigdy", to już jest chore i powiązane z jakąś popapraną ideologią.
@MiL wspomniał o tym co po nam pozostanie po 60-tce. Ale tak serio, co? Niech odpowie mi ktoś kto uważa że nie chce mieć dzieci z wyboru, bo ja to widzę tak: Będziesz pracować, ale nawet jeżeli zrobisz karierę, to będą młodsi i lepsi od Ciebie. Ludzie z świeżym umysłem. Kasę może utrzymasz, ale kariera dobiegnie końca. Wrócisz do domu i będziesz miał żonę lub nie. W pierwszym wypadku chodziarz do kogoś się odezwiesz. W drugim możesz co najwyżej pooglądać telewizję. 60 lat to bardzo dobry wiek na zaczęcie studiów, ale na plan o dzieciach już nie. Popełniłeś błąd kilkadziesiąt lat temu i teraz jesteś sam jak palec w odstawionym mieszkaniu którego nawet nie masz komu zostawić. Jedyną rodzina będą dzieci Twojego rodzeństwa, ale to nadal siostrzeniec czy siostrzenica i będą Cię traktować po prostu trochę lepiej niż obcego. Na każde święta będziesz "przygarniany" przez siostrę czy brata, zależy kogo kolej. Bo przecież szkoda żeby został sam w taki rodzinny czas. Będziesz tak samotny, że zrobisz różne dziwne rzeczy żeby temu zapobiec i zwrócić na siebie uwagę. A na sam koniec czeka Cię kilka lat życia w totalnej samotności w domu starców, wśród innych osób które popełniły ten błąd. Tak właśnie widzę życie bez dzieci.
Jak dla mnie wybór jest prosty. Najpierw, należy skupić się na karierze, ale do tego stopnia aż będziesz mógł utrzymać siebie i dzieci. Jeżeli zostanie Ci jeszcze parę lat, to możesz oczywiście poszaleć, ale trzeba pamiętać że lepiej jest zaplanować tak, żeby ostatnie dziecko wasza partnerka urodziła przed 30. Wiadomo że po też się da, ale jednak ryzyko wielu chorób i powikłań rośnie dość mocno z wiekiem.
I teraz weźmy na tapetę 2 pary w wieku 35 lat.
- Stylowo ubrani, wysportowani i zadbani siedzący sami w swoim nowym astonie martinie,
- Dwoje rodziców z pociechami jadą nad jezioro starym ale nadal sprawnym samochodem
To jednak powiem że udało w życiu się tym drugim.
@krzysiek050: A czy ten scenariusz się jakoś bardzo różni od tego, w którym masz dzieci? Jak jesteś w domu z żoną, to może jeszcze być całkiem przyjemnie. Ale jeśli małżonce się zmarło gdzieś po drodze? W mieszkaniu najpewniej będziesz sam - bo chyba nie spodziewasz się, że 30+letnie potomstwo nadal będzie mieszkało u rodziców? Jak Ci się poszczęści, to nie przeniosą się daleko, ot, na drugi koniec miasta - wtedy mogą zajrzeć raz na tydzień czy dwa. Ale bardzo możliwe jest, że wyjadą do innego miasta - jak często będą Cię wtedy odwiedzać, raz na miesiąc? A co, gdy ulecą do innego kraju? Raz na rok? I naprawdę spodziewasz się, że jeżeli będziesz wymagał opieki, któraś z tych osób zrezygnuje z pracy i będzie Cię doglądać przez cały dzień, zamiast korzystać z domu opieki? Zbiorą się jak już faktycznie będziesz w stanie agonalnym, bo jednek odwiedzić rodzica na łożu śmierci wypada, co by sąsiedzi d**y nie obrabiali.

bo się nie opłaca
.

- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:4 dni
I teraz weźmy na tapetę 2 pary w wieku 35 lat.
- Stylowo ubrani, wysportowani i zadbani siedzący sami w swoim nowym astonie martinie,
- Dwoje rodziców z pociechami jadą nad jezioro starym ale nadal sprawnym samochodem
A ta pierwsza para to z jakiegoś powodu nie może jechać nad jezioro...?
Poza tym, tej drugiej parze nie będzie do śmiechu jak to stare auto jednak nagle pierdyknie w drodze, z małymi dziećmi na środku niczego...

- Rejestracja:ponad 22 lata
- Ostatnio:2 minuty
- Postów:3866
To już zaczyna się paplanina, bo przerzucanie się argumentami nie ma sensu, moje dzieciaki mogą się mną zająć na starość, mogą też ubezwłasnowolnić i przepić mój dorobek. Ktoś może jechać nad jezioro astonem martinem, ktoś wartburgiem z dziećmi i być tak samo szczęśliwym...
Założenie moje jest takie, ze nie można żyć życiem innej osoby (w tym kontekście dziecka), jeżeli problemy moich dzieci będą moimi problemami, ich życie moim życiem to na starość będę bardziej samotny, niż osoba która nigdy dzieci nie miała.
Tak jak pisałem kilka postów wyżej, moje dzieci mnie w niczym nie blokują, nie hamują mojego rozwoju, a jak będzie wyglądała moja starość to się przekonam... IMO "niechęć" do posiadania dzieci wynika z wieku, jak człowiek jest młody na dorobku i ogląda po kolei jak znajomym rodzi się potomstwo. Dokonuje obserwacji, że coś się kończy: bo nie można zadzwonić do kumpla i wyrwać do strzału na piwo, bo nagle ktoś nie jest elastyczny i wypad za miasto wymaga zaplanowania dłuższego niż jeden telefon...
Jednak doświadczenie życiowe, perspektywa, sprawia, ze patrzymy inaczej na pewne rzeczy. Dlatego nie neguje postawy, jak ktoś mi mówi ze nie chce mieć dzieci, to jest prywatna sprawa każdego z osobna. Natomiast jak ktoś upiera się przy tym, że nigdy nie będzie mieć dzieci to zastanawiam się, czy zrezygnował też z seksu, bo zawsze można się zmieścić w statystyce przypadków...

- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 7 lat
- Postów:311
Ludzie zawsze chcą prostego wyboru. Pobić się na argumenty. Co jest lepsze i się bardziej opłaca. Nawet @krzysiek050, który wydaje mi się, chciał tutaj przemycić pewne rodzinne wartości tak naprawdę zamyka całą sprawę wokół własnego ego.
To co wydaje nam się, że jest dla nas dobre i daje nam uczucie szczęścia, to bardzo subiektywna sprawa dyktowana naszym wychowaniem, otoczeniem oraz wartościami jakie przyjęliśmy. Jeżeli dana jednostka zupełnie nie czuje, że życie rodzinne dla niej pasuje, to zmuszanie się do tego, może stworzyć tylko kaskadowy wieloletni dramat.
To także nieprawda, że pozostają nam tylko opcje: kariera lub rodzina. Każdy ma znacznie szersze spektrum wybórów. Pracować i poświecić się swojemu hobby. Oddać się religii. Zmierzyć się z samym sobą.
Podobała mi się wypowiedź @aurel. Ona sama czuje, że najpierw musi skończyć pewien rozdział zanim będzie mogła w ogóle zacząć następny. Może, nie każdy w ten sposób odczuwa życie, ale sam osobiście podzielam ten pogląd. Pewne rzeczy, zdarzenia trzeba najpierw przeżyć aby móc pójść dalej.

- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:około 10 godzin
- Lokalizacja:Wrocław
krzysiek050 napisał(a):
Tak odchodząc od tematu, to mam wrażenie że ludzie którzy twierdzą że nigdy nie będą mieli dzieci bo nie chcą i to jest ich wybór, mają jakieś problemy i to zwykle na tle społecznym, więc wolę się trzymać od nich z daleka. Tak samo jak od silnych, niezależnych kobiet, vege power i multikulti ponad wszystko. Rozumiem że można nie chcieć teraz, w obecnej sytuacji, ale stwierdzenie że "nigdy", to już jest chore i powiązane z jakąś popapraną ideologią.
Wiesz, ale skoro Ty swoją ideologię narzucasz innym, to na pewno masz większe problemy społeczne niż oni.
Nie chcą, to nie chcą, tyle. Nie jest to zgodne z naturalnymi instynktami (jak i większość naszej cywilizacji), w jakiś sposób jest ich stratą, no ale to ich sprawa. Pewno coś za tym stoi - może mieli ciężkie dzieciństwo, a może wychodzą z założenia, że nie dadzą rady. A dla wszystkich jest lepiej, jeśli ktoś, kto ma jakiekolwiek wątpliwości w tej kwestii, nie będzie miał dzieci, niż gdy będzie je miał ktoś, kto na rodzica się nie nadaje.
Będziesz pracować, ale nawet jeżeli zrobisz karierę, to będą młodsi i lepsi od Ciebie. Ludzie z świeżym umysłem. Kasę może utrzymasz, ale kariera dobiegnie końca. Wrócisz do domu i będziesz miał żonę lub nie. W pierwszym wypadku chodziarz do kogoś się odezwiesz. W drugim możesz co najwyżej pooglądać telewizję.
No tak, bo sześćdziesięciolatek to ma do wyboru żonę albo telewizor. Nie może iść na piwo ze znajomymi, uprawiać sport w jakiejś grupie, albo zająć się jakąkolwiek inną formą grupowej rozrywki.
Popełniłeś błąd kilkadziesiąt lat temu i teraz jesteś sam jak palec w odstawionym mieszkaniu którego nawet nie masz komu zostawić. Jedyną rodzina będą dzieci Twojego rodzeństwa, ale to nadal siostrzeniec czy siostrzenica i będą Cię traktować po prostu trochę lepiej niż obcego. Na każde święta będziesz "przygarniany" przez siostrę czy brata, zależy kogo kolej. Bo przecież szkoda żeby został sam w taki rodzinny czas. Będziesz tak samotny, że zrobisz różne dziwne rzeczy żeby temu zapobiec i zwrócić na siebie uwagę. A na sam koniec czeka Cię kilka lat życia w totalnej samotności w domu starców, wśród innych osób które popełniły ten błąd. Tak właśnie widzę życie bez dzieci.
Jak Ty dobrze znasz wszystkie rodziny na tym świecie... Stereotypy są takie łatwe!
Szkoda tylko, że nie raz jest tak, że dzieci mają z wujostwem lepszy kontakt niż z rodzicami, albo że rodzone dzieci, którym rodzice nieba przychylili, oddają ich do domu starców.
trzeba pamiętać że lepiej jest zaplanować tak, żeby ostatnie dziecko wasza partnerka urodziła przed 30.
Zatem żadnego seksu po trzydziestce, czy wymiana kobiety na nowszy model?

- Rejestracja:ponad 12 lat
- Ostatnio:około 4 lata
- Postów:1272
somekind napisał(a):
Wiesz, ale skoro Ty swoją ideologię narzucasz innym, to na pewno masz większe problemy społeczne niż oni.
Nie narzucam, tylko dzielę się nią i wyrażam swoją opinię. Nie manipuluj.
somekind napisał(a):
No tak, bo sześćdziesięciolatek to ma do wyboru żonę albo telewizor. Nie może iść na piwo ze znajomymi, uprawiać sport w jakiejś grupie, albo zająć się jakąkolwiek inną formą grupowej rozrywki.
Może. ale ani sport ani piwo ze znajomymi nie zastąpi Ci rodziny.
somekind napisał(a):
Jak Ty dobrze znasz wszystkie rodziny na tym świecie... Stereotypy są takie łatwe!
Szkoda tylko, że nie raz jest tak, że dzieci mają z wujostwem lepszy kontakt niż z rodzicami, albo że rodzone dzieci, którym rodzice nieba przychylili, oddają ich do domu starców.
Stosujesz jakąś dziwną odwrotną argumentację. To że komuś się nie udało, to nie znaczy że nie warto czegoś robić. Warto, tylko trzeba się starać bo łatwo się potknąć, a sukces i tak nie jest pewny nawet przy największych staraniach.
somekind napisał(a):
Zatem żadnego seksu po trzydziestce, czy wymiana kobiety na nowszy model?
Jest coś takiego jak antykoncepcja.






- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 7 lat
- Postów:311
Wyrażasz opinię niczego nie narzucając? Oh rly?
Tak odchodząc od tematu, to mam wrażenie że ludzie którzy twierdzą że nigdy nie będą mieli dzieci bo nie chcą i to jest ich wybór, mają jakieś problemy i to zwykle na tle społecznym, więc wolę się trzymać od nich z daleka.
Z tego zdania czarno na białym jest napisane, iż nie zadajesz się z ludźmi nie podzielających Twoich prorodzinnych wartości. Ergo z kontekstu wynika, że są ludźmi gorszego sortu. Jestem ciekaw w jakim wszechświecie nie jest to forma narzucania zdania.






- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:około godziny
ale trzeba pamiętać że lepiej jest zaplanować tak, żeby ostatnie dziecko wasza partnerka urodziła przed 30
Mierżą mnie te słowa „partner”, „partnerka”.
Żona.





- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:około 10 godzin
- Lokalizacja:Wrocław
krzysiek050 napisał(a):
Może. ale ani sport ani piwo ze znajomymi nie zastąpi Ci rodziny.
Mnie nie, Tobie nie, ale są tysiące ludzi, którym zastąpi.
Stosujesz jakąś dziwną odwrotną argumentację. To że komuś się nie udało, to nie znaczy że nie warto czegoś robić. Warto, tylko trzeba się starać bo łatwo się potknąć, a sukces i tak nie jest pewny nawet przy największych staraniach.
Nigdzie nie pisałem, że czegoś warto, albo nie warto robić. Tylko zwracam uwagę na to, że to, co opisałeś jest skrajnie wyidealizowanym obrazem rodziny, który w praktyce często nie ma miejsca. Możesz wierzyć w to, że Twoje dzieci będą z Tobą mieszkały do swojej pięćdziesiątki, że na starość będziesz miał rodzinny dom - ja Ci tego nawet życzę. Tylko jak tak popatrzę na domy swoich sąsiadów w rodzinnej miejscowości - kilku z nich oprócz domu dla siebie budowała na tej samej działce domy dla dzieci. Teraz wszystkie są sprzedane, bo dorosłe dzieci jednak nie podzielały wizji swoich rodziców.
Możesz wierzyć w to, że dobrze wychowasz swoje dzieci. A ja Ci życzę, żebyś nigdy nie musiał mówić tego w sądzie, jak rodzice wielu morderców z "dobrych domów".
Wierzysz w prosty, dobry świat - ok. Może nawet dzięki temu nie zauważysz, gdy coś się zacznie sypać.
A ja nie mówię ludziom jak mają żyć, bo wiem, że nie ja będę za nich umierał. Wiem też, że życie jest naprawdę skomplikowane. Może ktoś mówi, że nie chce dzieci, bo tak naprawdę nie może ich mieć? Nie mi wnikać, ani nie mi oceniać takich ludzi.
Jest coś takiego jak antykoncepcja.
Jest, ale żadna metoda z wyjątkiem kompletnego wstrzymania się nie daje 100% pewności. I co wtedy, gdy mimo 30 lat, Twoja partnerka zajdzie? Trzeba być odpowiedzialnym za swoje czyny i ponosić ich konsekwencje.

- Rejestracja:ponad 12 lat
- Ostatnio:około 4 lata
- Postów:1272
@somekind Nie chcę żeby moje dzieci mieszkały ze mną do 50tki. Nawet bardzo bym chciał żeby wyszły z domu zaraz po szkole średniej i poczuły co to życie. Mam natomiast nadziejże że jak ja nie będę już sam funkcjonować, czyli pewnie koło 70-80ki, to moje dzieci które będą już dorosłe, zajęły się mną. Może moja wiara jest ślepa, ale jak będzie, to zadecyduje życie.
Co do antykoncepcji i posiadania dzieci to oczywiste jest że zawsze jest szansa, mimo że niektóre sposoby są bliskie perfekcji. Ale jest zupełnie inna szansa urodzenia źle rozwiniętego dziecka przez kobietę po 30 która stara się o dziecko i tą która jest po 30 ale która stosuje antykoncepcję. Zawsze masz szanse że wyjeżdżając samochodem na ulicę będziesz miał wypadek, a jednak wyjeżdżasz. Jeżeli wyjedziesz na drogę po kilku piwach to szansa mocno wzrasta i pewnie wolisz pojechać taksówką.



- Rejestracja:prawie 11 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
- Postów:1493
@krzysiek050 a ja to widzę tak: każdy dzieciak równie dobrze może pojechać za chlebem za granicę. Niekoniecznie nawet z egoizmu, z przyczyn prosto ekonimicznych, niechby nawet Ci kasę przesyłał, i tak będziesz w - z ruska mówiąc - żopie. Chyba, że widzisz się przenoszącego się za granicę na starość? "Będę mieć dzieci, bo na starość mi pomogą" to (abstrahując już od tego czy to egoizm czy nie) mocno życzeniowe myślenie, bo życie toczy się po prostu różnie.
Tak btw - jakbym był w wieku, w którym byłbym totalnie niedołężny, to wolałbym, żeby mnie tir pierdyknął, niż żeby ktoś mi tyłek miał wycierać. Nieważne, czy byłaby to moja "osobista rodzina" czy pielęgniarka. Nie twierdzę, że staruszkowi należy dać w czapę po 70tce, ale zdecydowanie wolałbym umrzeć szybciej zanim zacznę się sypać niż katować się do setki; no ale to ja... Dzieci (o ile będę je mieć) nie chciałbym tym obciążać, bo jak się umiera młodsze pokolenie z reguły ma akurat swoje dzieci/jest na dorobku/cokolwiek innego niekoniecznie mniej ważnego niż stary pierdziel, którego ostatnim życiowym sukcesem jest nie sikać w majtki.



- Rejestracja:ponad 9 lat
- Ostatnio:ponad 2 lata
- Postów:81
Ja osobiście wychodzę z takiego przekonania:
Przez całe życie dążysz do zrobienia kariery posiadania pieniędzy nie wiadomo ile, poszerzanie dobytku itp w pewnym momencie pojawia ci się pytanie po co ci to? Zdajesz sobie z tego sprawę będąc już właściwie jedną nogą w grobie i wtedy juz na wszystko za późno. Umierasz, a całą spuścizna na którą zasuwałeś przez całe życie jest konfiskowana przez bank bo nie masz potomków/dziedziców i wyprzedawana za grosze pies wie komu i po co to? Po co było wybierać karierę ponad wszystko inne? Moja babcia zawsze powtarzała, że najważniejsze jest żeby ktoś na łożu śmierci mógł ci podać szklankę wody i ewentualnie potrzymać za rękę (i żeby nie była to osoba czekająca aż umrzesz żeby dostać spadek <- to już dodałem sam xd).




- Rejestracja:około 11 lat
- Ostatnio:ponad 7 lat
Nie chcę mieć dzieci. Kariery też nie chcę robić, zabierz mi ją stąd. Poczucie szczęścia oparte na zarówno tym jednym i na drugim jest złudne. Jak znajdę żonę, a ta po kilku latach okaże się jędzą, ucieknę w pracę, więc może kariera się zrobi :) A i dziecko może przyjść niespodziewanie - wszystko zależy w jakim położeniu się znajdę.
No to zdefiniujmy trochę. Potomstwa definiować raczej już nie trzeba, ale karierę i rozwój już tak.
Tradycyjnie kariera kojarzyła się ze spektakularnymi awansami, wycinaniem drogi do najwyższych stanowisk, dochodzeniem do maksimum swoich możliwości lub przekraczania ich wykorzystując znajomości, szczęście i sprzyjające okoliczności vide osławiona "kariera Nikodema Dyzmy".
Pod wpływem nowomowy narzucanej przez eksplozywny rynek pracy kariera coraz częściej oznacza zwyczajny przebieg zatrudnienia. Większość firm ma na swoich stronach lub rekrutacyjnych formularzach zakładkę kariera bez względu czy jest to agencja kosmiczna czy sieć śmieciowego jedzenia.
Z moich obserwacji wynika o dziwo, że częściej założenie rodziny może być przeszkodą w pracy zawodowej na stanowiskach gorzej płatnych, niższych, a nie eksperckich. Przyjmijmy się, że poruszamy się w realiach polskiego rynku pracy. Właściciel firmy lub kierownik obawia się, że w związku z dziećmi za chwile zaczną się urlopy, macierzyńskie, tacierzyńskie, kobietę w ciąży czy połogu zwolnić bardzo trudno, a firma jest nastawiona na zysk w krótkich okresach czasu, kierownik zwany szumnie menagerem jest rozliczany, w krótkim okresie czasu itd, opłacanie niepracującego pracownika będzie bardzo zauważalne.
No, ale branży IT na szczęście to nie dotyczy w takim stopniu i rzadko działa na kogoś posiadającego już ugruntowaną pozycje szantaż emocjonalno ekonomiczny w stylu "mamy dziesięciu na twoje miejsce jak co" czy podstępy w postaci podpisywania na start wypowiedzenia in blanco bez daty jako nieoficjalny warunek konieczny do podpisania umowy gdzie w razie czego pracodawca wpisze, że kobieta zwolniła się niby przed zajściem w ciążę. To są prawdziwe przykłady przeciętnie zdolnych pracowników z innych branży. Dopóki pracodawcy nie mają znacznej przewagi na rynku to do takich patologicznych sytuacji dochodzi bardzo rzadko. Więc w jaki dokładnie sposób dzieciaczki miały by wpłynąć negatywnie na karierę? Brak czasu na dokształcanie się po godzinach pracy czy niezrozumiałe pominięcie w awansach?

- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:około 10 godzin
- Lokalizacja:Wrocław
Złoty Terrorysta napisał(a):
Pod wpływem nowomowy narzucanej przez eksplozywny rynek pracy kariera coraz częściej oznacza zwyczajny przebieg zatrudnienia.
To słowo właśnie to oznacza od zawsze: http://sjp.pwn.pl/sjp/kariera;2562994.html
- 1
- 2