A więc Tusk powiedział w Brukseli, że Polska jest na dobrej drodze do przyjęcia Euro.
Ogólnie rzecz biorąc, nawet mi się to podoba - strefa Schengen (dobrze to napisałem?) ma już otwarte granice, ale i tak większość przejeżdżających zatrzymuje się akurat na granicy, żeby wymienić w kantorze pieniądze. Nie mielibyśmy problemów z zakupem euro (typu "kupię jutro, może będzie taniej" lub "sprzedam jutro, może kurs poleci do góry"). Mam jednak pewne pytanie: Czy ceny/zarobki pozostaną takie same jednostkowo, czy wartościowo?
Chodzi mi tu o taką różnicę:
Jednostkowo - Teraz zarabiamy 4 000 zł, później będziemy zarabiać 4 000 €
Wartościowo - Teraz zarabiamy 4 000 zł, później będziemy zarabiać ok. 1 000 € (w zależności od kursu w chwili przejścia)
Zasadniczo, bardziej pasowałaby pierwsza możliwość. Przywołam tutaj sklep Steam, w którym jedyną walutą jest euro. Ceny tam to np. 15,99€, a mieszkańcy np. Niemiec zarabiają 4 000 € miesięcznie, a w Polsce zarabiamy 4 000 zł miesięcznie, a ceny tych samych gier kupionych nie na Steam, ale np. w Media Markt to 20 zł (a nie ok. 64 zł według kursu). Niemcom wydaje się, że kupują na Steam za małą cenę, Polakom wydaje się, że kupują w Media Markt za małą cenę, ale jakby się wymienili, to nagle okaże się, że Niemiec może kupować 4 razy więcej, a Polaka ledwo na cokolwiek stać.