Ścisły umysł - od razu widać. Zrobię to jednak po mojemu.
Historia zaczyna się w zamierzchłych czasach, gdy nie istniały jeszcze pieniądze. Życie wtedy było trudne - szczególnie dla ludzi, którzy chcieli posiadane towary zamienić na inne. Gdy rolnik potrzebował dwóch kóz był gotów za nią oddać jedną ze swoich krów. Miał we wsi sąsiada, który chciał się pozbyć swoich dwóch kóz. Niestety nie potrzebował kolejnej krowy - miał ich sporo. To czego potrzebował to świnia, bo wydawał córkę za mąż ;). Dlatego nasz biedny rolnik musiał szukać daleko kogoś, kto ma na sprzedaż dwie kozy i potrzebuje krowy, albo kogoś kto chce zamienić krowę na świnię, żeby móc później tą świnię wymienić na kozy. W prawdzie inny sąsiad potrzebował krowy, ale miał tylko 50 główek kapusty.
Pewnie już widzimy problem, mamy to w każdej prawie grze RPG jeśli chodzi o questy i przysługi ;)
Wymiana barterowa jest kłopotliwa i kosztowna - ogranicza przepływ towarów. Wymyślono więc, że wirtualny byt, który reprezentował wartość. To była umowa społeczna - założono, że każdy akceptuje taki wirtualny byt (oczywiście dokładnie nie wiem jak ten proces wyglądał, czy zebrała się starszyzna wioski, czy co?). Ustalono, że jeśli krowa kosztuje 100 kawałków pewnego żelaztwa, to w takim razie koza będzie kosztować 50 kawałków, a świnia również 100, a główka kapusty - 2.
Z tej historyjki wynika, że pieniędzy jest dokładnie tyle ile towarów (oczywiście też usług, a tak naprawdę wszystkiego co można za pieniądze kupić) dlatego, że pieniądze są tylko umownym odzwierciedleniem wartości tych rzeczy na rynku.
Wszystkie pieniądze są wirtualne, nie tylko te na koncie elektronicznym! Działają dlatego, że wszyscy się zgadzają co do tego, że mają jakąś wartość. Jeśli wszyscy oprócz jednej osoby (nazwijmy go Piotrek) umówią się - oddamy Piotrkowi wszystkie złotówki, dolary etc. i od razu umówimy się, że od dzisiaj walutą są muszelki to Piotrek tylko chwilę będzie myślał, że ma dużo pieniędzy. Jak zrozumie, że nikt mu nie chce nic sprzedać będzie wiedział, że jedyne co ma to wartość materiału z którego stare banknoty były zrobione. Trochę papieru i jakichś stopów żelaza.
Jeszcze jedna uwaga na temat złota. Na początku prawdopodobnie pieniądze były tłoczone z cennych metali dlatego, że nie było innego gwaranta ich wartości (umowa społeczna nie była tak silna jak u nas teraz - od wieków używamy papierków). Wtedy pewnie za złotą monetę ważącą 5 gram można było kupić 5 gram złota. Złoto samo w sobie też jest towarem. Gdybyśmy w pierwszej historyjce stwierdzili, że nie kawałki żelaza, ale kapusta jest naszą walutą - wtedy koza kosztowała by 25 główek kapusty itd. Kapusta uzyskała by taki status jak złote monety.
Jednak kapusta ma kilka wad, które sprawiły, że nie stała się walutą (w przenośni jednak jej się to udało :D) - przede wszystkim gnije zbyt szybko - nikt nie miałby odwagi odkopać skarbu piratów po 100latach - chyba, że BAAARDZO lubi koszoną kapustę ;). Po drugie jest bardziej dostępna -można ją sobie wyhodować. Po trzecie trudniej ją dzielić.
Można zapytać o to dlaczego wydobycie złota nie powoduje inflacji. To jest dobre pytanie. Mnie się wydaje, że ludzie wolniej wydobywają złoto niż wszystkie inne produkty, więc produktów przybywało szybciej niż złotych monet.
Sytuacja zmieniła się, gdy jakiś król stwierdził. że teraz złota moneta to będzie 4g złota i 1g niklu. I tanim kosztem ze 100 monet zrobił 125 złotych monet. Jednak towaru nie przybyło - na 100 złotych monet przypada 500g złota, ale teraz jest 125 monet, a złota tyle samo. Dlatego teraz za jedną monetę kupisz tylko 4g złota. Pieniądz stracił 20% swojej wartości! To jest właśnie inflacja.
Należy pamiętać, że papier to papier. Pieniądz ma wartość, bo się tak umówiliśmy. Tak samo jak umówiliśmy się, ze kupę będziemy spuszczać w toalecie - to zwyczajnie ułatwia życie.
I na zakończenie - inflacja nie jest wymysłem. Jest realnym zjawiskiem. Sprzeczać się możemy o to czy jest dobra i na jakim poziomie jest dobra? I czy w kryzysie puścić większą ilość kasy mimo inflacji, czy oszczędzać? To pierwsze zawiera się w ramach ekonomii normatywnej - tu nikt się nie sprzecza - model działa. W ekonomii pozytywnej, gdy trzeba odpowiedzieć na pytanie co zrobić, żeby było lepiej (np. mniej kryzysów) - o to już się mogą sprzeczać ekonomiści i my :)