Memicznych postów ciąg dalszy ale zastanawiałem się jakie macie sposoby na momenty, w których się Wam „nie chce”?
Żaden sposób. Jak mi się nie chce to mi się nie chce. Opier**lam się wtedy i tyle. Jak mi się nie chce tzn, że potrzebuje odpoczynku. Wtedy trzeba odpocząć. Zwykle gdy się rozerwę, odpocznę to mi się poprawia i potem mi się chce.
@tefu: gorzej jak release za chwilę, a core logiki nie ma
Zależy. Jeżeli chodzi o pracę zarobkową to tak jak @tefu napisał. Jeżeli bardziej o zainteresowania, naukę w czasie wolnym, to staram się poświęcać na to co najmniej kilkanaście minut dziennie. W ten sposób można wyrobić sobie nawyk i po kilkudziesięciu (?) dniach już będzie dużo łatwiej pokonać lenia.
rjakubowski napisał(a):
@tefu: gorzej jak release za chwilę, a core logiki nie ma
No to problem xD ale to już złożona sprawa. Jeśli zaraz release a logiki nie ma to albo za krótki termin, albo już wcześniej komuś bardzo się nie chciało.
korokczan napisał(a):
Zależy. Jeżeli chodzi o pracę zarobkową to tak jak @tefu napisał.
A to przede wszystkim.
Jeżeli bardziej o zainteresowania, naukę w czasie wolnym, to staram się poświęcać na to co najmniej kilkanaście minut dziennie. W ten sposób można wyrobić sobie nawyk i po kilkudziesięciu (?) dniach już będzie dużo łatwiej pokonać lenia.
Dobry nawyk. Ale jak jestem turbo zje*any i niewyspany to chociaż nie wiem jak mózg by chciał to ciało i tak mówi nie.
Dziś pobudka o 4:50 bo dziecko się obudziło. Póki co się trzymam ale pewnie o 16:00-17:00 odetnie mi prąd i jakimś cudem postaram się dotrwać do końca dnia.
Często u mnie pod "nie chce mi się" tak naprawdę kryje się "bardzo nie mam ochoty zająć się tym konkretnym zadaniem" (tj. z innym taskiem nie miałbym problemu) i wtedy żadne odpoczynki nie pomogą, trzeba się po prostu przemóc. Podobnie jak miałem przy pisaniu pracy inżynierskiej.
Różne są sposoby i różnie działają na różnych ludzi, ale to co działa dla mnie to:
- pomodoro: https://en.wikipedia.org/wiki/Pomodoro_Technique - chociaż to może bardziej żeby się nie rozpraszać
- jeśli bardzo czegoś się nie chce, to zrób najmniejszy krok w kierunku zrobienia tego. Np. chcesz zacząć biegać, ale jakoś nie możesz się przemóc. Postanów, że dzisiaj ubierzesz buty do biegania i tylko tyle. Zazwyczaj jak się ubierze te buty to już szkoda nie przebiedz tych kilku kilumetrów czy ile kto tam chce biegać. Tak samo z zadaniem w pracy. Bardzo mi się nie chce, to postanawiam, że chociaż otworzę plik/pliki w którym mam robić rzeczy czy przeczytam coś na podstawie czego mam robić rzeczy albo chociaż spróbuje odtworzyć tego buga, którego mam naprawić itd.
- Nie nagradzam się przed tylko po. Np. chce obejrzeć serial czy jakieś głupie filmiki na YT, to myślę sobie, że jak zrobie to czy owo to pozwolę sobie na to. Tutaj znowu, na niektórych lepiej działa jak nagrodzą się przed, zależy od osoby.
- Żeby się nie rozpraszać przy komputerze, mam zainstalowane dodatki które blokują mi sugestie na YT, FB czy innych tam. Do każdego popularnego serwisu coś się znajdzie. Działa super. A jak już naprawdę muszę, to otwieram YT w innej przeglądarce.
ad2 Wiem, głupie, ale dla mnie działa. Głupie, że muszę jakoś tak dziwnie mój mózg oszukiwać czy jakkolwiek to tam nazwać. No ale działa więc czemu nie :D
A o czym mówisz? O treningu fizycznym czy side projektem/nauce programowania? Do tego pierwszego powiedziałbym, że trzeba się zmusić a do tego drugiego to nie. Musisz mieć jakąś motywacje. I tak pracujemy umysłowo, więc można być zmęczonym po tych 8h siedzenia przed kompem. Dodatkowa rzecz powinna Ci sprawiac przyjemnosc.
Jak szukasz jakiejś motywacji to jest "ile zarabiacie", albo levels.fyi :P. Co do motywacji do treningu polecam wejść na znanylekarz i zobaczyć ceny jednej konsultacji. Motywacja przychodzi sama.
W pełni akceptuje uczucie, że mi się nie chce i zabieram się do roboty.
Na mnie działa motywacja negatywna tzn pytam się co się stanie gdy nie będę się uczył?
- konkurencja nie śpi, inni ciągle zakuwają system desing i setki leetcode na blache
- bez nauki nie będę w stanie zmienić pracy
- w razie zasiedzenia zbyt długiego - jeśli nie będę się uczył to wypadnę z branży IT raz na zawsze, gdyż rekrutacje są mega trudne
Tak więc tutaj nie ma za bardzo dużego wyboru. Ta branża to taki jeden wielki wyścig szczurów. Twoją konkurencją są zarówno osoby co mają 2-3 dzieci i praca 9-17 5 dni w tygodniu to max na co mają czas, a z drugiej strony masz masę bezdzientych pasjonatów IT którzy nie wychodzą od lat z domu i siedzą kilkanaście godzin dziennie nad kodem łącznie z weekendami... Jeśli chcesz mieć ciepły fotel w IT to trzeba być pomiędzy tą dwójką czyli wygospodrować godzinę dziennie na naukę bezwzględnie każdego dnia.
Za dużo myślicie, rozważacie, przeżywacie. Tymczasem trzeba po prostu robić. Zasada linii prostej, nie komplikuję, nie zastanawiam się, nie sabotuję, tylko siadam i robię. Wykonuje podstawowe ruchy czyli siadam do kompa, biorę łyk kawy, wyłączam gołe d**y czy co tam oglądacie i odpalam ide. Następnie robię to co trzeba.
Chungu napisał(a):
Memicznych postów ciąg dalszy ale zastanawiałem się jakie macie sposoby na momenty, w których się Wam „nie chce”?
Z punktu widzenia faceta: zmiana czyni cuda. Może być nawet zmiana powtarzalna ale zmiana musi być. Nie wiem jak z drugą połówką ludzkości.
Jeśli to coś, co możesz zrobić, ale nie musisz, nie jest to twoim obowiązkiem, to dobrze mierzyć czas jakimś trackerem, ile czasu realnie spędziłeś nad czymś.
Bo czasami jest tak, że chcesz się czegoś nauczyć albo zacząć coś robić i wydaje ci się, że się starasz, a mija miesiąc czy pół roku i dalej nie masz postępów. A potem patrząc w logi okazuje się, że bardzo niewiele czasu spędziłeś na tej rzeczy. Więc wiesz, co możesz optymalizować. Możesz też świadomie narzucić sobie i utrzymywać jakieś tempo (dzienne, tygodniowe, miesięczne). Bez mierzenia też jest to możliwe, ale myślę, że bardzo często ludzie się oszukują po prostu albo nie umieją sobie narzucić dyscypliny.
No i czasem warto odpuścić, szczególnie jeśli jesteś niewyspany albo zmęczony itp.
Jeśli chodzi natomiast o rzeczy, które i tak trzeba zrobić, to:
- podział dużego zadania na wiele drobnych atomicznych działań
- robienie przerw po każdym takim małym działaniu (czyli robienie czegoś na raty)
- no i wyznaczenie sobie w miarę krótkiego deadline'u (za długi sprzyja prokrastynacji, zbyt krótki może spowodować panikę)
Gdy nie chce mi się klepać kodu, po prostu zajmuję się czymś innym. Najważniejszy jest stały progress moim zdaniem, tak więc jak tworzę swoją gierkę i jestem znudzony pisaniem kodu to zaczynam robić np. grafikę, animacje lub tworzę świat gry, albo czytam kod i wyłapuje błędy/bugi, które zapisuje na liście TO-DO :-)
- https://4programmers.net/Search?q=motywacja
- https://new.reddit.com/r/productivity/top/?t=all
- konsultacja z ChatGPT typu "Nie chce mi sie pracować. Przeprowadź ze mną wywiad, ustal przyczyny i pomóż mi z tym". Jak wiadomo z inteligencją u niego średnio, ale ma dużą wiedzę na temat zdrowia, diety, supli, treningów, prokrastynacji itp. Uważam, że to dobry sposób na pierwszy krok, a jak po 3 mc on nie pomoże to bardziej fachowa pomoc. Pewnie będą to techniki pracy, ruch,badania krwi, zdrowa dieta, odstawienie tego co niszczy dopaminę - social media, szybkie treści, porno, słodycze - i suple by Ci to przyśpieszyć. Ale może też w wyniku wywiadu i jego pytań dojdziesz do czegoś mało spodziewanego jak np. przyszła zima, mniej wietrzysz, nie masz wentylacji mechanicznej lub nie działa bo zamknąłeś drzwi i w wyniku stężenia CO2 > 800 ppm po prostu siada Ci mózg w 5 na 8 kategorii (dane z wyników badań, nie mam pod ręką).
Disclaimer dla uniknięcia zbędnej kłótni o ChatGPT:
Tak, lekarz/psycholog/dietetyk/trener osobisty/fachowa literatura jest lepszym rozwiązaniem. Tak, bot może podać błędne informacje lub nie zrozumieć Twojej sytuacji.
No ja miałem w życiu dwa takie projekty, w które nie byłem w stanie się totalnie zaangażować. Jeżeli to środowisko pracy jest wypalające (mikromanagement, mobbing czy ogromny chaos) to moim zdaniem tylko zmiana roboty może pomóc. Ja generalnie bardzo lubię kodzić, ale tych 2 projektów nie byłem w stanie nawet otworzyć, a co dopiero trzaskać taski :p
jak to bylo ...
inteligentni sie nie nudza ?
Podpinam się pod @tefu. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo chwili "słabości". Dlatego fajnym rozwiązaniem jest bycie w firmie, gdzie rozlicza się za efekt a nie dupogodziny. Można wtedy dzień-dwa odpuścić i zająć się czym innym a potem przycisnąć temat i go dowieźć (Aby w terminie). Wszyscy będą zadowoleni :)
Jak nie masz pasji, odskoczni od pracy to będziesz pikował w coraz większą spiralę wypalenia i takiego "otępienia" czyli niemocy pracy lub ogólnie zwiotczenia energii do pracy.
Pasja jest bardzo ważna aby nie wypalić sobie umysłu oraz aby umysł nie wpadł w otępienie dosłowne i przenośne.
Takie lenistwo to właśnie często brak higieny takich rzeczy - czyli odskoczni. Jak pracujesz głową to pasja dobrze jak jest fizyczna. Jak fizycznie to dobrze jak jest fizyczna lub umysłowa. Taka ciekawostka.
wakacje, albo chociaz perspektywa wakacji za miesiac lub 2 ("juz bilet kupiony")
Ukrop i wakacje nic nie dadzą, bo zaraz po nich będzie dół ogromny że znowu to samo. Może dopamina potrzyma z kilka dni a potem dół - jak kontrast między super czasem a znowu monotonią. Tutaj musi być higiena psychiczna w postaci odskocznie trwałej jak pasja na robienie rzeczy angażujących uwagę - czyli jak prysznic umysłu.
Jak mi się nie chce to nie robię.
A żeby mi się chciało to interesuję się tym co robię i lubię to oraz znam się na tym.
Ja tak tylko zarzucę jedną rzecz, która może być wazna w związku jak nie walczyć z lenistwem.
Bardzo wiele osób poleca pomodoro. Ja odpowiem - to zależy. Jeśli masz problem z utrzymaniem uwagi to broń boże nie próbuj. Pomodoro wymusza odrywanie uwagi (przerwa) w momencie kiedy jesteś skupiony. W zależności od tego jak funkcjonuje Twój konkretny mental to możesz sobie tymi próbami szkodzić. Trzeba też poznać siebie.
ToTomki napisał(a):
Ja tak tylko zarzucę jedną rzecz, która może być wazna w związku jak nie walczyć z lenistwem.
Bardzo wiele osób poleca pomodoro. Ja odpowiem - to zależy. Jeśli masz problem z utrzymaniem uwagi to broń boże nie próbuj. Pomodoro wymusza odrywanie uwagi (przerwa) w momencie kiedy jesteś skupiony. W zależności od tego jak funkcjonuje Twój konkretny mental to możesz sobie tymi próbami szkodzić. Trzeba też poznać siebie.
zależy, jak interpretować. Pomodoro rozumiane jako cykl robisz przez krótki czas -> przerwa -> robisz przez krótki czas -> przerwa
jest spoko, jednak myślę, że można to zreintepretować i nie skupiać się na tym, czy minęło 25 minut, tylko bardziej skupiać się na tym, czy zrobiłeś małą rzecz do końca. Tak jak napisałem:
LukeJL napisał(a):
Jeśli chodzi natomiast o rzeczy, które i tak trzeba zrobić, to:
- podział dużego zadania na wiele drobnych atomicznych działań
- robienie przerw po każdym takim małym działaniu (czyli robienie czegoś na raty)
Wtedy jeden pomidor może trwać zarówno 10 minut, jak i 2 godziny. Jednak jak już zrobisz, to masz przerwę.
Mogę przypuszczać, że Pomodoro rozumiane dosłownie jako 25 minut + 5 przerwy itp. może się sprawdzić w bardziej pracach manualnych albo takich, które ciężko podzielić na części. No i takich, które nie wymagają 100% skupienia. I takich, których się nie chce robić, a trzeba. Przypuszczam, że studentom mogłoby się przydać do kucia na egzamin.
Problem jest wtedy kiedy masz ADHD albo po prostu jakieś inne zaburzenie, przez które po tej przerwie już nie wrócisz do aktywności, bo z założenia szukasz czegoś, co pomoże się skupić, bo to skupienie jest problemem. Pomodoro może wybijać z trybu flow dla kogoś, kto jak już siądzie to swoje robi, ale jak zrobi przerwę to już nie wróci.