Pracowałem na UoP w dużych korporacjach i nie daje to żadnej stabilności zatrudnienia, jest to iluzoryczne. Wiem, bo zostałem zwolniony dwa razy. W tym raz jak miałem umowę na czas nieokreślony.
Od prawie zawsze jestem kontaktorem. Sytuacje w projektach bywały różne. Na ogół dużo kwestii spadało na managerów. Ci sobie radzili albo nie radzili natomiast była to zawsze warstwa która izolowała programersów, qa, ba, devopsów od korpo szamba. Dziś sporo tych ludzi albo opuściło szeregi firmy albo poszła do innych organizacji. Ich miejsce zastąpili mierni ale wierni towarzysze spółka dyrektorów czy przyboczni kierasów i bywa różnie. Zachowań ocierających się o mobing doświdczyłem przynajmniej kilka razy. Na kontrakcie prawo nie specjalnie chroni przed takimi postawami.
IMHO nie daje. Jak ktoś jest niepotrzebny to go zwolnią i jeszcze najczęściej wyproszą z biura - okres wypowiedzenia to od teraz Twoje wakacje :).
eaxeax napisał(a):
Zachowań ocierających się o mobing doświdczyłem przynajmniej kilka razy. Na kontrakcie prawo nie specjalnie chroni przed takimi postawami.
A myślisz, że jest różnica jak się jest na UoP? Mobbing dość ciężko udowodnić i wygrać sprawę w sądzie będąc na UoP. To na Tobie spoczywa zbieranie dowodów i potem prawowanie się w sądzie. Ja będąc na UoP też doświadczyłem mobbingu 4 razy, pamiętam wszystko dokładnie, bo takich rzeczy się niestety nie zapomina... Myślałem kiedyś nawet raz jakoś to zgłosić, nagrać, zbierać dowody, ale to nie jest takie łatwe jak się wydaje.
Nie daje żadnej, duże polskie korpo, stanowisko programistyczne. Pracowałem dla nich 2 lata, miałem umowe na czas nieokreślony i zmienił mi się manager. Nowy manager zabrał swojego przydupasa na rozmowę ze mną i powiedział wprost, albo podpisuje porozumienie stron od dziś albo on mówi mi, że mam wykonać zadanie X, a jego przydupas właśnie wtedy potwierdzi, że odmówiłem wykonania zadania X i dostanę dyscyplinarkę, więc zapytał czy rozstajemy się w zgodzie czy będzie problem w papierach. Wprost powiedział, że przed sądem nie mam żadnych szans itd, więc cóż, wziąłem porozumienie stron. Januszex i tyle w temacie.
Ogólnie to pękła bańka złudzeń przez ten kryzys. Ci sami ludzie, którzy jeszcze do niedawna pocałowaliby was w dupe bylebyscie przyszli na projekt, dzis szukaja opcji jak tu na was oszczedzic. Jest to swojego rodzaju przejaw bycia korporacyjna kurtyzana ale ani na jotę mnie to nie dziwi. Ponadto, sami widzicie, że b2b to broń obusieczna, w zaleznosci od sytuacji dziala na korzysc pracodawcy i pracownika lub tylko pracodawcy. B2b bylo dobre ale dawno temu. Dzis moze tylko szkodzic. Prawo pracy w Polsce uchwalono dlugo przed tym jak zachodni panowie z wasem postanowili uzyc taniej sily roboczej z Polszy i stwierdzili, ze eine gute polen arbeiter to wlasciwie tak jak biurko sie moze zamortyzowac wiec dlaczego by nie dac im pare zlotych wiecej tylko po to zeby placic mniejsze podatki? Suma summarum i tak nam w kieszeni wiecej zostanie a ich mozemy wywalic jak popsuty stol w razie czego. Jeszcze sie uciesza bo im wkrecimy ile to sa do przodu. I wlasnie po to kiedys ludzie walczyli o swoje/nasze prawa zebysmy dzis mogli z nich korzystac. Czegokolwiek nie uslyszycie w coachingowym korpopierdoleniu to jest tak:
- Firma ma was w dupie. Macie sie oplacac. Jak nie to wypad i to jak najszybciej
- Panie Areczku, prawa sa dla zarzadu. Dla Pana b2b. Prosze wystawic fakture ale nie wiecej niz tysiac za nadgodziny
- Albo sie bronisz albo cie zadziobia.
- Inwestuj w siebie, nie w pracodawce. Wykorzystaj wszystko na swoja korzysc. [CIACH!] zespol i wszystko dookola. Jak bedzie kogos trzeba zwolnic to zespol powie, ze ciebie a nie ich.
- Rob minimum zeby sie nikt nie przypierdolil. Jak narzucisz tempo to bedziesz zapierdalal ty i reszta. A pozniej i tak cie wypierdola bo okaze sie, ze ktos jednak zapierdala szybciej niz ty. Tylko on zarabia polowe twojej stawki.
Wiadomo, ze kazdego da sie zwolnic. Ale jesli moge wybrac to chce zostac zwolniony zgodnie z przepisami, za slusznym powodem, z poszanowaniem moich praw. Nie chce byc wyrzucony jak niepotrzebny przedmiot. To sprawa szacunku do samego siebie, jakiejs swiadomosci wlasnej wartosci jako czlowieka. Acz rozumiem, ze nie wszyscy postrzegaja sprawy zawodowe w taki sposob.
No. I teraz mi ulzylo
Wise-guy Luntek napisał(a):
Ogólnie to pękła bańka złudzeń przez ten kryzys. Ci sami ludzie, którzy jeszcze do niedawna pocałowaliby was w dupe bylebyscie przyszli na projekt, dzis szukaja opcji jak tu na was oszczedzic. Jest to swojego rodzaju przejaw bycia korporacyjna kurtyzana ale ani na jotę mnie to nie dziwi. Ponadto, sami widzicie, że b2b to broń obusieczna, w zaleznosci od sytuacji dziala na korzysc pracodawcy i pracownika lub tylko pracodawcy. B2b bylo dobre ale dawno temu. Dzis moze tylko szkodzic. Prawo pracy w Polsce uchwalono dlugo przed tym jak zachodni panowie z wasem postanowili uzyc taniej sily roboczej z Polszy i stwierdzili, ze eine gute polen arbeiter to wlasciwie tak jak biurko sie moze zamortyzowac wiec dlaczego by nie dac im pare zlotych wiecej tylko po to zeby placic mniejsze podatki? Suma summarum i tak nam w kieszeni wiecej zostanie a ich mozemy wywalic jak popsuty stol w razie czego. Jeszcze sie uciesza bo im wkrecimy ile to sa do przodu. I wlasnie po to kiedys ludzie walczyli o swoje/nasze prawa zebysmy dzis mogli z nich korzystac. Czegokolwiek nie uslyszycie w coachingowym korpopierdoleniu to jest tak:
- Firma ma was w dupie. Macie sie oplacac. Jak nie to wypad i to jak najszybciej
- Panie Areczku, prawa sa dla zarzadu. Dla Pana b2b. Prosze wystawic fakture ale nie wiecej niz tysiac za nadgodziny
- Albo sie bronisz albo cie zadziobia.
- Inwestuj w siebie, nie w pracodawce. Wykorzystaj wszystko na swoja korzysc. [CIACH!] zespol i wszystko dookola. Jak bedzie kogos trzeba zwolnic to zespol powie, ze ciebie a nie ich.
- Rob minimum zeby sie nikt nie przypierdolil. Jak narzucisz tempo to bedziesz zapierdalal ty i reszta. A pozniej i tak cie wypierdola bo okaze sie, ze ktos jednak zapierdala szybciej niz ty. Tylko on zarabia polowe twojej stawki.
Wiadomo, ze kazdego da sie zwolnic. Ale jesli moge wybrac to chce zostac zwolniony zgodnie z przepisami, za slusznym powodem, z poszanowaniem moich praw. Nie chce byc wyrzucony jak niepotrzebny przedmiot. To sprawa szacunku do samego siebie, jakiejs swiadomosci wlasnej wartosci jako czlowieka. Acz rozumiem, ze nie wszyscy postrzegaja sprawy zawodowe w taki sposob.
No. I teraz mi ulzylo
Dobre rady, rezonuję. Poza tym pracuj przede wszystkim nad wyjściem z matrixa. Zacznij od jakiś nawet niewielkich pasywnych przychodów i działaj tak, żeby zdobyć finansową wolność, a kodowanie dla kogoś to co najwyżej Twój kaprys.