Jak przetrwać w toksycznej pracy i nie stracić zdrowia?

0

Już raz tu marudziłem... W sumie wątek trochę podobny też istnieje.
Jestem trochę w kropce gdyż w obecnym miejscu pracy mam co raz bardziej toksyczną sytuację.
Generalnie nastawiłem się na podejście gdzie robię co sobie zażyczą, ale pomysły na jakie wpada sobie np lider przekraczają ludzkie pojęcie.
Lider projektu potrafi sobie wymyślić, że mam zrealizować modularyzację "grubego" monolitu w ciągu około dwóch-trzech miesięcy.
Jakoś tydzień temu na/po daily było coś wspominane o modularności i on sobie stwierdził, że to dobry pomysł.
Dzisiaj na daily dostaję informację, że on specjalnie dla mnie tworzy wydanie pod realizację wydzielenia modułów.
Przecież to jest robota na grube miesiące dla więcej niż jednej roli, a nie jednoosobowej armii.
Serio w wielu kwestiach już po prostu przytakuję lub ich nie komentuję. Dzisiaj jak się zwyczajnie zapytałem "Dlaczego? Skąd to się wzięło? Przecież nie było żadnych ustaleń, spotkań w tej kwestii itp..." to gościu się zagotował i mnie po prostu wygonił ze spotkania.
Nikt tam w nikogo obronie nie stanie bo każdy tylko swój tyłek grzeje aby utrzymać posadkę. Stanowiska liderów, kierowników itp zostały obsadzone przez ludzi, którzy się wzajemnie znają i pracują razem od kilkunastu lat.

Szukam drugiej roboty od kilku miesięcy, ale bez rezultatu. Motywacja do szukania nowego pracodawcy, pracy dla obecnego pracodawcy jest poniżej zera.
Rzucić robotę i być bez kasy, ale zachować honor?
Mieć kasę i dawać sobą pomiatać przez ludzi, którzy są słodko pierdzący, ale nie poznali kultury pracy w innych środowiskach i jak ktoś próbuje mieć swoje zdanie to nie potrafią rzeczowo rozmawiać tylko zachowują się jak dzieciuchy?

Nie wiem co robić. Sytuacja totalnie mnie dobija.
Jakieś rady jak wytrzymać i nie zwariować?

0

to gościu się zagotował i mnie po prostu wygonił ze spotkania.

WTF, jak to wygonił?

2

A może Ty próbujesz na trzeźwo pracować? Wtedy wszystko poza czasem faktycznie idzie jak krew z nosa.

4
altek napisał(a):

Dzisiaj na daily dostaję informację, że on specjalnie dla mnie tworzy wydanie pod realizację wydzielenia modułów.

wydanie, realizację - od razu czuć, że to jest polska firma

Jakieś rady jak wytrzymać i nie zwariować?

Znaleźć pracę gdzie PO / Team lead są spoza Polski :D Serio, zupełnie inna praca.

1

Z tego co piszesz - wypraszanie ze spotkania, to jest już bardzo grubo. Jak to jest UoP - to możesz wnieść sprawę o mobbing. Czy się zwolnić? Moim zdaniem szukanie pracy w takim stanie będzie ciężkie, już nawet nie chodzi o sytuację na rynku. Po prostu psycha wymaga regeneracji. Jak bym miał poduszkę finansową, to bym się zwolnił.

3

Tylko weź pod uwagę że jak ci teraz psycha siada to się nie ma co dziwić ze rekrutację nie idą. Jeśli masz poduszkę to się zwolnij i szukaj czegoś. Jak będziesz mieć czysta głowę to pójdzie ci lepiej. Ja bym uciekał bo brzmi to bardzo toksycznie, zwłaszcza to wygonienie z spotkania.

3

Ja dodam tylko swoje doświadczenie.

Miałem momenty podobne w karierze, toksycznego środowiska, presji wynikającej z kultury firmy i kulturę radź sobie sam. Rzuca się to na psychę mocno.

Gdy byłem już na tyle przeciążony, że nie byłem w stanie myśleć, podjąłem decyzję o włączeniu trybu 100% mój komfort psychiczny. Nie robię więcej, niż danego dnia jestem w stanie - ale nie że się wykańczam póki nie jestem w stanie, tylko kończę sobie póki jeszcze mam chill w głowie.
Minimum proaktywności.
Nie awanturuję się, ale stawiam granice. Nie przejmuję się presją zewnętrzną, deadline'ami. Komunikuję że X zajmie więcej, Y potrzebuje więcej osób (bus factor to dobry argument), Z nie da sie wyestymować w tym momencie.

Generalnie musisz mieć mindset taki jakbyś już się z tego miejsca odłączył i tam nie pracował. Jak cię wywalą, to znaczy że nie jest to miejsce w którym możesz pracować swobodnie i to też jest znak dla ciebie. Ale do tego czasu możesz szukać na spokojnie czegoś innego. Tylko, tak jak przedmówcy napisali, musisz być psychicznie po prostu w formie do rekrutacji.

Stawiaj granice, emocjonalnie się odłącz; i rób swoje, szukaj nowego miejsca

0
altek napisał(a):

Szukam drugiej roboty od kilku miesięcy, ale bez rezultatu. Motywacja do szukania nowego pracodawcy, pracy dla obecnego pracodawcy jest poniżej zera.

Tzn. masz motywacje do szukania nowej pracy poniżej zera ale pomimo tego to robisz?

Rzucić robotę i być bez kasy, ale zachować honor?

Rzuć pracę, zachowaj honor.

Żartowałem tylko.

W moim odczuciu emocjonowanie się takimi rzeczami jest niedojrzałe - i rzucenie pracy żeby pokazać że jest się "ponad to" nic nie ma wspólnego z honorem. Rób to co należy i z takimi kartami jakie masz żeby być szczęśliwszym.

Możesz podjąć taką taktykę żeby się zwolnić, zregenerować się i szukać pracy. Ale w przypadku gdy nie jest się dobrym programistą, jest to ryzykowne posunięcie, nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego. I ta taktyka nie ma nic wspólnego z "zachowaniem honoru".

5

Nie rzucaj pracy sam. Poczekaj aż praca rzuci Ciebie. Zacznij miec wyj*** i odłącz całkowicie dume.

Przebimbasz na bananie ze 2-3 miesiace zanim zaczną mysleć o wywaleniu ciebie.
Miesiac zejdzie im na podjeciu decyzji o rozwiazaniu umowy z Tobą. Nastepnie miesiac wypowiedzenia. Wiec masz 4-5 wypłat a i tak jedziesz na wyjebce.

Tylko ważne zebyś łeb odłączył i nie przejmował sie że mają do ciebie żale albo że reputacje i dumę tracisz.

1

Kwintesencja IT. Nie wiem skąd się wzięło przekonanie że w IT pracuje się 3 godzinny dziennie a przez resztę czasu gra się na konsoli, bo ja w żadnej firmie nie spotkałem się z tym. Wszędzie jest zapeirdol, bo system pracy w IT jest zorganizowany tak, aby to był zapeirdol. Cały SCRUM został wymyślony aby niewolnik był pod ciągłą presją dedlinów, żeby wiedział że inni developerzy robią taski i żeby czuł presję że inni robią w swoim tempie, więc on nie może odbiegać
codzienne wypytywanie o to co robisz i co robiłeś. W ktorej innej pracy jest taka inwigilacja czasu pracy jak w IT? Nie ma innego zawodu w którym efekty i czas twojej pracy jest mierzony i dokumentowany z taką skrupulatnością jak w IT. IT to najgorsza typowo korpo praca skoncentowana na wiecznym, niekończącym się zapeirdolu. Warto dodać że nadzorowana przez ludzi którzy pojęcia nie mają o zagadnieniach technicznych, a jak typ jest byłym programistą który awansował na leadera to nie ma umiejętności miękkich do zarządzania ludźmi więc trafiają się odklejeni socjopaci i chamy i buraki.

Tobie radzę wziąć L4 na kilka miesięcy aby zregenerować psychikę. Ludzie więcej szacunku do sobie

1

Wszędzie jest zapeirdol

Nie. Zgadnij skąd wiem.

IT to najgorsza typowo korpo praca skoncentowana na wiecznym, niekończącym się zapeirdolu

Kaman, przestań wylewać swoje żale i frustracje w tak uogólniający sposób. To nie wina IT że źle trafiłeś, całkiem możliwe że również nie twoja.

1

Dlatego najlepsza praca to zdalna praca, nikt na ciebie nie krzyczy, nie wytyka ci twoich tatuaży na twarzy i szyi, ani kolczyków w nosie i policzku czy tunelach. Taką pracę znajdziesz przy pisaniu gier w C/C++ lub jakichś niszowych językach jak Ruby, Elixir. Ogólnie trzeba pisać w tym co nikt nie lubi pisać lub w bardzo niszowych technologiach.

0
altek napisał(a):

Lider projektu potrafi sobie wymyślić, że mam zrealizować modularyzację "grubego" monolitu w ciągu około dwóch-trzech miesięcy.
Jakoś tydzień temu na/po daily było coś wspominane o modularności i on sobie stwierdził, że to dobry pomysł.
Dzisiaj na daily dostaję informację, że on specjalnie dla mnie tworzy wydanie pod realizację wydzielenia modułów.
Przecież to jest robota na grube miesiące dla więcej niż jednej roli, a nie jednoosobowej armii.

Robiliście analizę i wycenę? Być może Twoje wyobrażenie o tym zadaniu jest inne niż lidera i być może faktycznie to zająć te 2-3 msc. Btw ja lubię tego typu zadania, nikt Ci nie zawraca d**y przez 3 msc, skupiasz się na jednym zadaniu, masz backlog i wiesz jak rozplanować sobie pracę.

Serio w wielu kwestiach już po prostu przytakuję lub ich nie komentuję. Dzisiaj jak się zwyczajnie zapytałem "Dlaczego? Skąd to się wzięło? Przecież nie było żadnych ustaleń, spotkań w tej kwestii itp..." to gościu się zagotował i mnie po prostu wygonił ze spotkania.

Podobno programiści nie lubią spotkań :D Jeżeli to było spotkanie razem np. z klientem czy z kimś o wyższej pozycji niż lider to trochę się nie dziwię. Takie uwagi są na wewnętrzne spotkania zespołu. Skoro Cię wyprosili ze spotkania to zakładam, że to nie było zwykłe wewnętrzne daily.

Nikt tam w nikogo obronie nie stanie bo każdy tylko swój tyłek grzeje aby utrzymać posadkę. Stanowiska liderów, kierowników itp zostały obsadzone przez ludzi, którzy się wzajemnie znają i pracują razem od kilkunastu lat.

Jeżeli masz uwagi do liderów, kierowników to daj racjonalne argumenty. To, że ludzie pracują razem ze sobą kilkanaście lat to akurat na plus.

Szukam drugiej roboty od kilku miesięcy, ale bez rezultatu. Motywacja do szukania nowego pracodawcy, pracy dla obecnego pracodawcy jest poniżej zera.
Rzucić robotę i być bez kasy, ale zachować honor?

Tak, a potem po kilku miesiącach braku pracy weźmiesz z desperacji ofertę za niższą stawkę i całkiem możliwe, że w jeszcze gorszych warunkach.
Zasada nr 1 zmieniasz pracę wtedy jak masz nagraną następną. Są oczywiście wyjątki typu np. mobbing

Mieć kasę i dawać sobą pomiatać przez ludzi, którzy są słodko pierdzący, ale nie poznali kultury pracy w innych środowiskach i jak ktoś próbuje mieć swoje zdanie to nie potrafią rzeczowo rozmawiać tylko zachowują się jak dzieciuchy?

Na razie to trochę Ty zachowujesz jak dzieciuch. IMO z marudami pracuje się najgorzej.

Nie wiem co robić. Sytuacja totalnie mnie dobija.
Jakieś rady jak wytrzymać i nie zwariować?

Masz pewny projekt z sporym backlogiem. Po prostu wyluzuj. Zobaczysz, że nie tylko Tobie będzie lepiej, ale podejrzewam, że poprawią się również Twoje relacje z liderem.

0
kelog napisał(a):

Wszędzie jest zapeirdol

Nie. Zgadnij skąd wiem.

IT to najgorsza typowo korpo praca skoncentowana na wiecznym, niekończącym się zapeirdolu

Kaman, przestań wylewać swoje żale i frustracje w tak uogólniający sposób. To nie wina IT że źle trafiłeś, całkiem możliwe że również nie twoja.

Masz rację, że uogólnia, ale wydaje mi się że jednak IT jest dość skoncentrowana na "szybciej, mocniej" z samej definicji, wiele rzeczy też się nie przewidzi co potęguje stres. Dentysta np. nie stresuje się że przez buga nie wyrobi na deadline.

Też Ci są mocniejsi niekoniecznie widzą że jest trudna robota, bo się wyrabiają w porównaniu z innymi i nie mają presji. Więc błąd poznawczy że jest lekko.

1
Mjuzik napisał(a):

Robiliście analizę i wycenę? Być może Twoje wyobrażenie o tym zadaniu jest inne niż lidera i być może faktycznie to zająć te 2-3 msc. Btw ja lubię tego typu zadania, nikt Ci nie zawraca d**y przez 3 msc, skupiasz się na jednym zadaniu, masz backlog i wiesz jak rozplanować sobie pracę.

Nie było żadnej analizy, żadnego spotkania w tej sprawie. Nikt nie zgłaszał, że potrzebuje modularyzować cały projekt.
Lider sobie stwierdził, że to fajna sprawa w poniedziałek gdy była o tym rozmowa. Na czwartek wziąłem wolne bo musiałem kilka spraw na mieście załatwić, a w piątek na porannym spotkaniu zespołowym pyk dostaję zadanie, które brzmi "Dekompozycja monolitu" i tylko tyle.

Podobno programiści nie lubią spotkań :D Jeżeli to było spotkanie razem np. z klientem czy z kimś o wyższej pozycji niż lider to trochę się nie dziwię. Takie uwagi są na wewnętrzne spotkania zespołu. Skoro Cię wyprosili ze spotkania to zakładam, że to nie było zwykłe wewnętrzne daily.

To było wewnętrzne, codzienne, poranne spotkanie zespołu. Coś ala daily.

Jeżeli masz uwagi do liderów, kierowników to daj racjonalne argumenty. To, że ludzie pracują razem ze sobą kilkanaście lat to akurat na plus.

Pominę tą kwestię...

Tak, a potem po kilku miesiącach braku pracy weźmiesz z desperacji ofertę za niższą stawkę i całkiem możliwe, że w jeszcze gorszych warunkach.
Zasada nr 1 zmieniasz pracę wtedy jak masz nagraną następną. Są oczywiście wyjątki typu np. mobbing

Możliwe, że tak też by było.

Na razie to trochę Ty zachowujesz jak dzieciuch. IMO z marudami pracuje się najgorzej.

Na podstawie czego to stwierdzasz? Że zadałem normalne pytanie na tym spotkaniu "Skąd to się wzięło? Czemu nie było żadnego spotkania gdzie byśmy omówili tą kwestię?".
Zapytałem może trochę ze zdziwieniem, ale żadnej uszczypliwości w tym nie było.

Masz pewny projekt z sporym backlogiem. Po prostu wyluzuj. Zobaczysz, że nie tylko Tobie będzie lepiej, ale podejrzewam, że poprawią się również Twoje relacje z liderem.

A skąd to wiesz, że mam projekt ze sporym backlogiem?
Nie ma żadnych konkretnych wytycznych do tej modularyzacji. Nie odbyło się żadne spotkanie, żadna analiza.
Taka modularyzacja to przecież sesje w postaci ustalania procesów, odkrywania domen, decyzji biznesowych odnośnie spójności danych w modułach itp itd.
I że niby sam mam to zrobić na podstawie zadania w jirze, która posiada tylko tytuł "Dekompozycja monolitu" w ciągu około 2 miesięcy?
W poprzedniej firmie gdzie mieliśmy (wg mnie) solidnego scruma to na retro omawialiśmy wszelkie jakieś tego typu kwestie i nikt się na nikogo nie obrażał, a tym bardziej nie krzyczał i nie wypraszał ze spotkania. Gdybym sobie drwił z tego lidera, był uszczypliwy albo próbował zdyskredytować jego osobę przy innych to jestem w stanie zrozumieć jakiekolwiek oburzenie z jego strony. Każdy w końcu jest tylko człowiekiem.

Tu kłania się kwestia tego o czym wspominałem wcześniej, że osoby, które się znają kilkanaście lat poobsadzali kierownictwo w IT po kryterium "Ciebie znam" to będziesz liderem, a nie "że masz kompetencje miękkie, wykazujesz inicjatywę, wiedzę w prowadzeniu projektów". Takie przynajmniej są moje odczucia w tym przypadku.

1
Mokona napisał(a):

Tzn. masz motywacje do szukania nowej pracy poniżej zera ale pomimo tego to robisz?

Motywacja zaczęła się rodzić gdy kilka miesięcy temu pojawiły się jakieś przesłanki, że jest co raz gorzej w firmie.
Czułem się mocny w tym co robię. Na własną rękę się rozwijałem i zgłębiałem kolejne tomy wiedzy.
W pracy umacniałem się w tym, że jestem ponad pewne skille jakie się tam stosuje i prezentuje. Nie to, że jestem jakimś samochwałą, ale tak jak wspomniałem czułem się mocno jeśli chodzi o umiejętności.

Po kolejnych rozmowach bez odpowiedzi motywacja spadała. Z kolejnymi akcjami w pracy również.
W ostatnich dniach, tygodniach spadła poniżej zera. Ot cała tajemnica.

0
LukeJL napisał(a):

to gościu się zagotował i mnie po prostu wygonił ze spotkania.

WTF, jak to wygonił?

Zaczął podnosić głos, pokrzykiwać, że on nie będzie ze mną rozmawiał w ten sposób i powiedział "proszę opuścić spotkanie w tej chwili".

3
altek napisał(a):

Zaczął podnosić głos, pokrzykiwać, że on nie będzie ze mną rozmawiał w ten sposób i powiedział "proszę opuścić spotkanie w tej chwili".

Ja bym to uznał za zwolnienie ze świadczenia dalszej pracy. Skoro na spotkaniu był omawiany mój zakres zadań, i zostałem z niego wywalony, to znaczy, że to nie jest już mój zakres zadań.

0
altek napisał(a):
Mokona napisał(a):

Tzn. masz motywacje do szukania nowej pracy poniżej zera ale pomimo tego to robisz?

Motywacja zaczęła się rodzić gdy kilka miesięcy temu pojawiły się jakieś przesłanki, że jest co raz gorzej w firmie.
Czułem się mocny w tym co robię. Na własną rękę się rozwijałem i zgłębiałem kolejne tomy wiedzy.
W pracy umacniałem się w tym, że jestem ponad pewne skille jakie się tam stosuje i prezentuje. Nie to, że jestem jakimś samochwałą, ale tak jak wspomniałem czułem się mocno jeśli chodzi o umiejętności.

Po kolejnych rozmowach bez odpowiedzi motywacja spadała. Z kolejnymi akcjami w pracy również.
W ostatnich dniach, tygodniach spadła poniżej zera. Ot cała tajemnica.

Czaję.

Łatwo jest mieć motywacje gdy wszystko idzie gładko w życiu. Prawdziwy charakter człowiek może wykształcić jak wszystko się [CIACH!]. Good luck.

Może jedna rada jako ktoś to pracował w januszexach - nie trać czasu na narzekanie i żalenie się. To tylko wysysa baterie - Twoje i być może otoczenia.

Aha btw taka anegdotka z Uncle Boba - zwolnił się z roboty, nie mógł znaleźć innej i przyjęli go z powrotem za mniejszą stawkę. Czasy inne, ale przesłanie ponadczasowe.

0
altek napisał(a):

Nie było żadnej analizy, żadnego spotkania w tej sprawie. Nikt nie zgłaszał, że potrzebuje modularyzować cały projekt.
Lider sobie stwierdził, że to fajna sprawa w poniedziałek gdy była o tym rozmowa. Na czwartek wziąłem wolne bo musiałem kilka spraw na mieście załatwić, a w piątek na porannym spotkaniu zespołowym pyk dostaję zadanie, które brzmi "Dekompozycja monolitu" i tylko tyle.

Czasami zdarzało mi się dostać podobne wrzutki właściwie bez opisu czy analizy. Często było to spowodowane brakiem czasu osoby zlecającej zadanie. Wtedy zanim przystąpiłem do realizacji zadania robiłem analizę i potwierdzałem do realizacji. Może to rozwiązanie będzie również dobre dla Ciebie w tej sytuacji.

To było wewnętrzne, codzienne, poranne spotkanie zespołu. Coś ala daily.

To jest wręcz niedopuszczalne, bo takie codzienne spotkania właśnie po to są.

Na razie to trochę Ty zachowujesz jak dzieciuch. IMO z marudami pracuje się najgorzej.

Na podstawie czego to stwierdzasz? Że zadałem normalne pytanie na tym spotkaniu "Skąd to się wzięło? Czemu nie było żadnego spotkania gdzie byśmy omówili tą kwestię?".
Zapytałem może trochę ze zdziwieniem, ale żadnej uszczypliwości w tym nie było.

Nie znam Cię, ale zdarzyło mi się pracować z marudami i bardzo roszczeniowymi programistami. Krótko mówiąc nie wspominam tego najlepiej. Twój pierwszy post zawierał ogólne info i dla mnie na pierwszy rzut oka wyglądał właśnie jak żalenie się takiego marudy jak mu to jest w projekcie źle.

A skąd to wiesz, że mam projekt ze sporym backlogiem?

Zadanie dla jednego programisty 2-3 msc to już dla mnie dosyć znaczący backlog.

Nie ma żadnych konkretnych wytycznych do tej modularyzacji. Nie odbyło się żadne spotkanie, żadna analiza.
Taka modularyzacja to przecież sesje w postaci ustalania procesów, odkrywania domen, decyzji biznesowych odnośnie spójności danych w modułach itp itd.
I że niby sam mam to zrobić na podstawie zadania w jirze, która posiada tylko tytuł "Dekompozycja monolitu" w ciągu około 2 miesięcy?

Oczywiście, że nie, bo przecież bez analizy i konkretnych wymagań nie jesteś w stanie wycenić zadania.

W poprzedniej firmie gdzie mieliśmy (wg mnie) solidnego scruma to na retro omawialiśmy wszelkie jakieś tego typu kwestie i nikt się na nikogo nie obrażał, a tym bardziej nie krzyczał i nie wypraszał ze spotkania. Gdybym sobie drwił z tego lidera, był uszczypliwy albo próbował zdyskredytować jego osobę przy innych to jestem w stanie zrozumieć jakiekolwiek oburzenie z jego strony. Każdy w końcu jest tylko człowiekiem.

Scrum nie scrum nie ma to znaczenia, bo w scrumie Twój lider również wykazywałby patologiczne zachowania, skoro na zwykłym daily zachowuje się jak obrażony dzieciak.

Tu kłania się kwestia tego o czym wspominałem wcześniej, że osoby, które się znają kilkanaście lat poobsadzali kierownictwo w IT po kryterium "Ciebie znam" to będziesz liderem, a nie "że masz kompetencje miękkie, wykazujesz inicjatywę, wiedzę w prowadzeniu projektów". Takie przynajmniej są moje odczucia w tym przypadku.

Z tego co piszesz kompetencji miękkich Twój lider to akurat nie ma. Natomiast podejście, które opisałeś dosyć często się sprawdza.

Na Twoim miejscu jak najbardziej wziąłbym to zadanie, ale najpierw przeprowadziłbym analizę. Wynik analizy i szacunków potwierdził z liderem i jazda z realizacją. Jeśli lider miały problem z tym, że robisz analizę i wycenę to miej wyj*** i rób tak jak Ci się wydaje. Zakoduj w głowie, że w tej pracy jesteś tylko tymczasowo, aż nie znajdziesz innej.

Pójdziesz na noże z liderem? Zwolnią Cię.
Nie dowieziesz zadania w terminie takim jak chciał lider? Zwolnią Cię.
Dowieziesz w terminie, ale byle jak i nie będzie to działać. Zwolnią Cię.

Wyrzucenie Cię ze spotkania, jakieś krzyki to właściwie już mobbing. Zgłoszenie takich tematów do HR potrafi zdziałać cuda. Może nie robiłbym tego teraz, ale jeśli sytuacja się powtórzy to bez skrupułów. Osobiście znam sytuację w korpo, gdzie lider (z 10 lat na stanowisku) po takiej wrzutce do HR zmienił swoje zachowanie.

0

Wyrzucenie Cię ze spotkania, jakieś krzyki to właściwie już mobbing. Zgłoszenie takich tematów do HR potrafi zdziałać cuda. Może nie robiłbym tego teraz, ale jeśli sytuacja się powtórzy to bez skrupułów. Osobiście znam sytuację w korpo, gdzie lider (z 10 lat na stanowisku) po takiej wrzutce do HR zmienił swoje zachowanie.

Jak korpo to tak. Są firmy które nie mają własnego HR nawet. Próbowałem w takiej firmie zgłaszać coś co uznałem za mobbing (zastraszanie że jak się zwolnię to inne firmy mnie nie zatrudnią bo nie lubią skoczków (gdzie nawet nie poruszyłem tego tematu)), to dostałem wypowiedzenie jeszcze w tym samym miesiącu.

0
Mokona napisał(a):

Jak korpo to tak. Są firmy które nie mają własnego HR nawet. Próbowałem w takiej firmie zgłaszać coś co uznałem za mobbing (zastraszanie że jak się zwolnię to inne firmy mnie nie zatrudnią bo nie lubią skoczków (gdzie nawet nie poruszyłem tego tematu)), to dostałem wypowiedzenie jeszcze w tym samym miesiącu.

To nie jest mobbing ani zastraszanie, a opinia. Bardzo głupia, która dodatkowo powoduje działania wprost odwrotne od zamierzonego, ale nadal opinia.

Zastraszanie, grożenie – informowanie kogoś o zamiarze lub możliwości podjęcia lub zaniechania działań, na skutek czego zastraszana osoba znajdzie się w sytuacji przez nią niepożądanej.

Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko niemu, które polegają na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu go. Mobbing występuje gdy działania te lub zachowania wywołują u pracownika zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodują lub mają na celu jego poniżenie lub ośmieszenie, a także izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.
Działania lub zachowania sprawcy nie mogą być jednorazowe.

1

Wyrzucenie Cię ze spotkania, jakieś krzyki to właściwie już mobbing. Zgłoszenie takich tematów do HR potrafi zdziałać cuda. Może nie robiłbym tego teraz, ale jeśli sytuacja się powtórzy to bez skrupułów. Osobiście znam sytuację w korpo, gdzie lider (z 10 lat na stanowisku) po takiej wrzutce do HR zmienił swoje zachowanie.

HR is not your friend. HR is there to protect the company.

Z tego, co kolega opisał, wynika, że ta firma to typowa toksyczna polska firemka z dużą dawką polityki. Byłbym ostrożny z takimi radami.
Niech OP najpierw znajdzie nową pracę, a potem może robić burzę. Nie wiemy nawet czy jest na UOP.

0

Może iść na Twitter albo Wykop i nagłośnić sprawę?

4

Zwolnić się. Próbowałem tak zrobić na różne sposoby, przez parę lat i nic nie zadziałało. Ulgę poczułem dopiero dwa tygodnie po złożeniu wypowiedzenia

1

To Wam powiem na pocieszenie, że właśnie pierwszy raz od 20 lat ktoś mnie pochwalił.

3

Fajny wątas.

Ciężko dawać rady bo to temat rzeka. Tu na ziemi walka trwać będzie aż do skończenia świata. Przykre doświadczenia w firmie trzeba traktować jako ciężkie czasy, które nas zahartowały na przyszłość. Co nie znaczy, że masz pochylać pokornie łeb.

Jako pracownik produkcji metalu pewnie trochę różni się moja praca w kontakcie z ludźmi porównując do programisty, ale dam przykład, że trochę swojego da się wywalczyć

Podstawowa rada jest taka:
Swoją pracę wykonuj normalnym tempem i pilnuj aby poza wolnym czasem jej wykonywania nie dało się do niczego przyczepić.

W obecnej nowej pracy miałem popędzanie i na takie sugestie mówię: Ja jestem wolny i szybciej nie będzie. Albo jak sugerują, że ktoś robi szybciej to mówię. Ja tyle co on nie zarabiam. I temat przyspieszenia umarł hehe. Terminy się zawsze wydłuża na maksa. To jest moja złota zasada pracy z klientem i pracodawcą. ;)

Tak samo z szefem miałem pare starć na temat wykonywania projektów i w końcu przyjął do wiadomości, że jak przyjdzie ponarzekać bez jakichkolwiek argumentów to się pokłócimy tylko. Nawet mi koordynator projektów powiedział, że 'szef już do Ciebie nie przychodzi, żeby się nie denerwować'.
Ale uczciwie muszę oddać, że szefo czasem ma rację i sensowne argumenty, a czasami chlapnie takie pomysły irracjonalne wręcz niebezpieczne dla bezpieczeństwa konstrukcji, że ręce opadają.

Największe starcia miałem z kierownikiem produkcji i pare razy takie k** leciały, że reszta konstruktorów stała za drzwiami do pokoju i czekała, żeby wejść jak zakończymy. I powiem, czasem się z nim ostro pożrę, ale jest to jedna z sensowniejszych osób na firmie.

Córeczce szefa też się wydawało kilka razy, że za jej wtopy będzie sobie na mnie pokrzykiwać i została spacyfikowana. Ostatnio jak coś chciała abym zrobił po godzinach ( u nas się odbiera po prostu następnego dnia, bo jest czas na karcie i byle 8hx20 na koniec miesiąca było, więc to nic specjalnego ) to wysłała innego pracownika aby mnie o to poprosił.

Wszystkie istotne ustalenia mailowo trzymam i jak tylko coś śmierdzi, że może potem być z tego problem to zawsze piszę maila, gdzie temat jest poruszony.

Kluczowe jest aby specjalnie się do pracy nikt nie mógł przyczepić. Druga sprawa, że błędy bardzo ciężko w istniejącej konstrukcji poprawić.
Krótko pracuję i zrobiłem im trzy projekty konstrukcji. Teraz robię taki większy Ostatecznie wszyscy średniozadowoleni na chwilę obecną. Hehehehe

2

Ja straciłem zdrowie przez korporację. W sumie nie wiem z czego to wynikało. Jak tak patrzę teraz na to przez perspektywę czasu to czynniki takie jak pochodzenie z robotniczej rodziny ze wsi. Do tego ojciec alkoholik i niska samoocena.

Wybrałem programowanie w Javie jako sposób na siebie i życie. Jestem dość ambicjonalny i już w pierwszej pracy wykazywałem się pro-aktywnością i robiłem wszystko na czas. W kolejnej pracy i także kolejnej zaczęto mnie wykorzystywać i coraz bardziej dociskać śrubę i dokładać obowiązków. Robiłem nadgodziny, źle się odżywiałem, przekładałem pracę nad własne zdrowie i czas prywatny. Rypałem darmowe nadgodziny po pracy, doszkalałem się w weekendy z technologii których robiłem w pracy i tak dalej, udzielałem się na konferencjach i tym podobne.

W 7 lat zajechałem się jak wół i dostałem gonga w łeb w postaci chorób, nie chcę o tym pisać.

Patrząc na to holistycznie to de-facto lepiej zdrowotnie i psychicznie bym wyszedł na daniu sobie na luz w życiu, robieniu w koporacji jako małpa Excelowa, łowieniu rybek po pracy i piciu Harnasia.

Za bardzo się dałem wycisnąc machinie koporacyjnej i Sprintom.

Wielu ludziom i widzę, a wręcz czuję że Ty też masz z tym problem nie potrafi dać sobie na luz i żyć jak tzw. normalni ludzie. Prawdopodobnie były jakieś problemy z wartościami, patologiczna rodzina, brak ojca, bieda i tak dalej. Potem to się odbija na tym, że nie radzisz sobie w życiu zawodowym i popadasz w skrajności w skrajność.


Doświadczalnie jeżeli do takiej roboty programistycznej w Sprintach wpuścisz Oskarka z bogatego domu i lekarskiej rodziny, wychowanego w wartościach, mającego swoje mieszkanie i pewność siebie to on nigdy nie pozowli się zajechać. Będzie stawiał swoje zdrowie, psychikę ponad szefa. Ja tego nigdy nie będę mieć, bo dane jest to tylko niewielkiemu procentowi ludzi.

Stąd mamy problemy jakie mamy, ja miałem kiedyś podobnie, zobacz ten wątek
Prośba o wsparcie psychiczne i rady, zmiana pracy po roku czasu

0

To weź to przedsięwzięcie, i miesiąc rób analizę, research, estymacje, raporty, szacunki, itd., a następnie powiedz że trzeba na to pół roku i 3 ludzi. Między czasie skupić się na rekrutacjach do nowej firmy. Z ciekawości, ile masz lat doświadczenia? Czy jesteś na uop czy b2b?

2

W ogóle nie rozumiem problemu, albo pracujesz w jakimś polskim turbo januszexie.

Lider Ci zleca jakąś robotę.

Ty to dzielisz na mikro taski, wyceniasz mu wszystko ładnie. Realne estymaty bez tyrania ze zwieszonym jęzorem i tyrania darmowych nadgodzin. Nawet rzekłbym z bezpiecznym zapasem czasowym.

On to akceptuje, bądź nie.

Macie coś takiego jak planningi w ogóle? Sprinty? Jakiekolwiek poważne zarządzanie projektem? Scrum?

Jak mogło dojść do tak kuriozalnych sytuacji, że ktoś ci zleca z góry ogromne zadanie z jakąś z czapy estymatą czasową i oczekuje, że to zrobisz bez twojej kontranalizy czasowej :D?

Samą wycenę takiego giganta pewnie bym robił z 4-5 dni :D

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.