Nie było żadnej analizy, żadnego spotkania w tej sprawie. Nikt nie zgłaszał, że potrzebuje modularyzować cały projekt.
Lider sobie stwierdził, że to fajna sprawa w poniedziałek gdy była o tym rozmowa. Na czwartek wziąłem wolne bo musiałem kilka spraw na mieście załatwić, a w piątek na porannym spotkaniu zespołowym pyk dostaję zadanie, które brzmi "Dekompozycja monolitu" i tylko tyle.
Czasami zdarzało mi się dostać podobne wrzutki właściwie bez opisu czy analizy. Często było to spowodowane brakiem czasu osoby zlecającej zadanie. Wtedy zanim przystąpiłem do realizacji zadania robiłem analizę i potwierdzałem do realizacji. Może to rozwiązanie będzie również dobre dla Ciebie w tej sytuacji.
To było wewnętrzne, codzienne, poranne spotkanie zespołu. Coś ala daily.
To jest wręcz niedopuszczalne, bo takie codzienne spotkania właśnie po to są.
Na razie to trochę Ty zachowujesz jak dzieciuch. IMO z marudami pracuje się najgorzej.
Na podstawie czego to stwierdzasz? Że zadałem normalne pytanie na tym spotkaniu "Skąd to się wzięło? Czemu nie było żadnego spotkania gdzie byśmy omówili tą kwestię?".
Zapytałem może trochę ze zdziwieniem, ale żadnej uszczypliwości w tym nie było.
Nie znam Cię, ale zdarzyło mi się pracować z marudami i bardzo roszczeniowymi programistami. Krótko mówiąc nie wspominam tego najlepiej. Twój pierwszy post zawierał ogólne info i dla mnie na pierwszy rzut oka wyglądał właśnie jak żalenie się takiego marudy jak mu to jest w projekcie źle.
A skąd to wiesz, że mam projekt ze sporym backlogiem?
Zadanie dla jednego programisty 2-3 msc to już dla mnie dosyć znaczący backlog.
Nie ma żadnych konkretnych wytycznych do tej modularyzacji. Nie odbyło się żadne spotkanie, żadna analiza.
Taka modularyzacja to przecież sesje w postaci ustalania procesów, odkrywania domen, decyzji biznesowych odnośnie spójności danych w modułach itp itd.
I że niby sam mam to zrobić na podstawie zadania w jirze, która posiada tylko tytuł "Dekompozycja monolitu" w ciągu około 2 miesięcy?
Oczywiście, że nie, bo przecież bez analizy i konkretnych wymagań nie jesteś w stanie wycenić zadania.
W poprzedniej firmie gdzie mieliśmy (wg mnie) solidnego scruma to na retro omawialiśmy wszelkie jakieś tego typu kwestie i nikt się na nikogo nie obrażał, a tym bardziej nie krzyczał i nie wypraszał ze spotkania. Gdybym sobie drwił z tego lidera, był uszczypliwy albo próbował zdyskredytować jego osobę przy innych to jestem w stanie zrozumieć jakiekolwiek oburzenie z jego strony. Każdy w końcu jest tylko człowiekiem.
Scrum nie scrum nie ma to znaczenia, bo w scrumie Twój lider również wykazywałby patologiczne zachowania, skoro na zwykłym daily zachowuje się jak obrażony dzieciak.
Tu kłania się kwestia tego o czym wspominałem wcześniej, że osoby, które się znają kilkanaście lat poobsadzali kierownictwo w IT po kryterium "Ciebie znam" to będziesz liderem, a nie "że masz kompetencje miękkie, wykazujesz inicjatywę, wiedzę w prowadzeniu projektów". Takie przynajmniej są moje odczucia w tym przypadku.
Z tego co piszesz kompetencji miękkich Twój lider to akurat nie ma. Natomiast podejście, które opisałeś dosyć często się sprawdza.
Na Twoim miejscu jak najbardziej wziąłbym to zadanie, ale najpierw przeprowadziłbym analizę. Wynik analizy i szacunków potwierdził z liderem i jazda z realizacją. Jeśli lider miały problem z tym, że robisz analizę i wycenę to miej wyj*** i rób tak jak Ci się wydaje. Zakoduj w głowie, że w tej pracy jesteś tylko tymczasowo, aż nie znajdziesz innej.
Pójdziesz na noże z liderem? Zwolnią Cię.
Nie dowieziesz zadania w terminie takim jak chciał lider? Zwolnią Cię.
Dowieziesz w terminie, ale byle jak i nie będzie to działać. Zwolnią Cię.
Wyrzucenie Cię ze spotkania, jakieś krzyki to właściwie już mobbing. Zgłoszenie takich tematów do HR potrafi zdziałać cuda. Może nie robiłbym tego teraz, ale jeśli sytuacja się powtórzy to bez skrupułów. Osobiście znam sytuację w korpo, gdzie lider (z 10 lat na stanowisku) po takiej wrzutce do HR zmienił swoje zachowanie.