@Czitels odniosę się do Twojego komentarz tutaj bo mi nie starczy miejsca w komentarzu
Akurat Kluska przez swoje doświadczenia chyba ma prawo tak mówić :D
W mojej wypowiedzi pisałem o szarych strefach i Kluska jest tutaj idealnym przykładem. Żeby dać trochę światła to sprawa Kluski polegała jeśli dobrze pamiętam na tym, że Kluska podpisał kontrakt na dostawy sprzętu do szkół. Aby wygrać przetarg skorzystał z luki prawnej, która polegała na tym, że komputer importowane z zagranicy nie było opodatkowane VAT/akcyzą (szczerze już nie pamiętam). To co zrobił Kluska to spakował komputery, wywiózł je na Słowację i "zaimportował" do Polski. Wielu twierdziło, że de facto nawet te komputery fizycznie nigdy Polski nie opuściły.
Został (moim zdaniem zresztą słusznie) oskarżony o manipulacje podatkowe, bo to zdarzenie biznesowe ewidentnie było manipulacją, a nie realnym zdarzeniem gospodarczym. A drugiej strony został przez niejasne przepisy zmuszony do kombinowania bo gdyby tego nie zrobił to nie byłby najtańszy i by nie dostał kontraktu, bo inni robili identycznie - zaryzykował i miał z tego kłopoty.
Inny popularny przykład takiej szarej strefy to były swego czasu koszty przesyłek. Jest taka śmieszna luka, że wszystkie usługi kurierskie/pocztowe podlegają pod vat 23% ale nie dotyczy to Poczty Polskiej, której usługi są zwolnione z vat. I to rodzi fajny case - jaki podatkiem powinien opodatkować to np. sklep internetowy gdy nalicza opłatę. Jak zrobi 0 to jest niezgodne z prawem a jak zrobi 23% to dokłada do biznesu bo inni tego nie robili i byli na każde paczce kilka złotych do przodu. Urzędy przez jakiś czas różnie do tego podchodziły i wiele sklepów się finalnie na tym przejechało.
Inny podobny case jak sprzedajesz produkty na stawce innej niż 23% np. 3% to lepiej na fakturze całość ceny wrzucić jako towar, a nie ująć kosztów dostawy - wtedy zapłacisz mniej podatku. Przez długi czas jedni za to płacili kary innym uchodziło - finalnie zdaje się pojawiła się interpretacja, że można stosować stawkę za transport taką jaką są objęte sprzedawane towary.
Inny przykład to nasz IP BOX, który został wprowadzony z innym zamysłem, ale teraz go trochę naciągamy aby płacić mniejsze podatki w IT.
Resumując ja nie mówię, że Kluska złamał prawo (zdaje się nawet finalnie go z tego uniewinnili mimo, że uważam że niesłusznie). Po prostu jak zaczynasz robić różne "optymalizacje" na granicy prawa to musisz się liczyć z kłopotami. Jak będziesz płacił uczciwie podatki to możesz spać spokojnie, bo te historie o krwiożerczych urzędnikach z US rodzą się właśnie z takich historii jak opisałem wyżej które można skwitować "Chciałeś wyr.. Freda a Fred wyr.. Ciebie". Smutne w tym wszystkim jest to, że państwo takie luki zostawia i prowadząc firmę ciągle musisz kalkulować czy robić w pełni legalnie czy trochę nagiąć prawo.
Co może pójść w IT nie tak? IP BOX, PM (ryczałt 15%) lub programista (ryczałt 12%) udający testera (ryczałt 8,5%) - to są chyba najczęstsze przypadki. B2B samo w sobie jest też taką optymalizacją, ale tak trudną do udowodnienia, że nikt tego w praktyce nie próbuje nawet penalizować, a te wszelkie gadki o teście przedsiębiorcy to raczej zagrania pod publiczkę.
Ciekawi mnie, czy tacy kontrolerzy mogą chcieć/żądać okazania umów/kontraktów? Bo w PL jest swoboda umów, jeśli mam powiedzmy umowę ustną to co wtedy. Druga sprawa, jeśli chodzi o wszystkie znamiona UOP itd. - to chyba bardziej kwestia zusu niż skarbówki?
Tak mogą poprosić o pokazanie umowy zwłaszcza jak korzystasz z preferencyjnej stawki ryczałtu (np. 12% programisty), aby potwierdzić, że robisz to, co twierdzisz, że robisz. Jak umowa jest spisana OK to raczej nie masz się co stresować. Jak prowadzisz firmę jako spółka z.o.o. to również mogą Cię poprosić o tytuł do lokalu w którym się zarejestrowałeś