Jak w tytule. Ostatni rok niestety zaniedbałem jakikolwiek rozwój, po prostu klepałem taski w pracy. Początkowo były jeszcze jakieś wyzwania, więc nie było tak źle. Trzeba było coś doczytać, dowiedzieć się, pomyśleć. Ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że stoję w jednym miejscu w pracy i nie ma za bardzo możliwości zmiany tego stanu rzeczy, taka specyfika projektu.
Jeszcze wcześniej, pare lat temu miałem jakąś wewnętrzną motywacje do nauki po pracy, czytanie książek i projekty na boku, ale wtedy byłem po prostu juniorem i najwięcej tak naprawdę uczyłem się z pracy, dużo praktyki. Miałem robione solidne code review, nie na zasadzie czepiania się o nazwy zmiennych, tylko ogólnego konceptu każdego ficzera, który implementowałem, seniorzy doradzali mi jak coś co zrobiłem w 100 linijek można zrobić w 10, albo coś co było średnio wydajne mogłem napisać w wydajniejszy, szybszy sposób.
Teraz właściwie niczego nie uczę się już w pracy, tylko klepię z automatu. Chciałbym za parę miesięcy zmienić pracę, ale wypadałoby zacząć się jakoś rozwijać po tej pracy, podnieść kompetencje, nadrobić jakieś braki przed zmianą pracy. Tylko no właśnie pytanie - jak się rozwijacie mając już kilka lat doświadczenia zawodowego? Znam już solidnie dwa języki, trochę trzeciego i nie widzę sensu tworzenia kolejnych projektów w tych językach, albo uczenia się nowych. Zresztą i tak nie jestem w stanie lokalnie, w zaciszu domowym odwzorować sobie całej cloudowej infrastruktury jaką mam pracę. Uczenie się frameworków na zapas w małym projekcie... też wydaje mi sie bezcelowe.
Jak swoje kompetencje podnosi mid/regular po pracy, gdy aktualny projekt w danej pracy nie jest zbyt rozwojowy?