Nie jest dobrze, Co prawda nie jest też źle, można powiedzieć że jest średnio
https://crn.pl/aktualnosci/potezny-spadek-w-rekrutacjach-it/
dzis na linkedin przewinął mi sie post programisty ktory oferuje 10k za polecenie siebie jesli przejdzie pozytywnie rekrutacje. 6 lat expa z tego co widzę.
ostatnio bylem na projekcie z typowymi przedstawicielami boomu IT. Pan od javy, w niemieckiej firmie, nie zna niemieckiego, ale OK nie byl wymagany. Daily duka po angielsku, az uszy bola, ma wlasnie takie 8lat expa. I Dalej duka, wyborazacie sobie ten fenomen? Na froncie to on srednio bo zna jave i springa. Jenkins tez tak troche, ale niespecjalnie. Pomijajac fakt slabego skillsetu technologii i rzucanie tesktami z reprintow jakichs technologinczych konferencji devoxx'owych zmieszaknych z Sobotka i Cart orderem, Czlowiek ma ok 33-35 lat, prawie dekade expa i po tylu latach ciagle gada tak po angielsku ze az mialem go ochote za kazdym razem zmutowac. Po takim czasie to niechcacy idzie sie nauczyc tak prostego jezyka w tak prostym zakresie.
Odwołuję kryzys w tym tygodniu.
W ostatnim tygodniu dostałem jeden telefon i dwa maile od rekruterek, które szukały programistów (stack: Java/Kotlin + jakiś Cloud), a w ciągu ostatnich trzech miesięcy cztery osoby z produktu (tj. 3x Product Manager, 1x Product Owner) znalazło sobie nową, lepiej płatną pracę.
Jednak kryzys nadal, lecimy do $2 na godzinę :-)
Siema. Za miesiąc skończy mi się umowa z obecną firmą. Powód, klienci znacząco obcinają fundusze na rozwój swoich projektów. Zastanawiam się czytając ten wątek czy znajdę nowa pracę, zarabiałem 15K + vat na B2B, czyli niezbyt dużo, ale wydaje mi się, że trudno będzie znaleźć lepiej w obecnej sytuacji. Doświadczenie 11 lat bez przerw i kilkanaście różnych projektów przez ten czas, głównie RoR, ale też Angular, Vue i trochę React.
W Styczniu zacznę szukać, jeśli coś znajdę to spoko, jeśli nie, to trzeba będzie się przebranżawiać na montera instalacji albo lakiernika i szukać roboty za granicą. Do pracy do pierwszego lepszego zakładu za 5000zł brutto nie chciałbym iść bo za takie pieniądze raczej się nie utrzymam.
Chyba coś się ruszyło, bo wysyłają mi na linkedin oferty nawet do 35-40k, a nawet nie mam w profilu, że szukam. Ciekawe czy to kwestia końca roku, czy zmiana trendu.
@ralf: do mnie też się odzywano i profil ma sporo hitów od rekruterow. Idą tłuste lata, mówiłem
ralf napisał(a):
Chyba coś się ruszyło, bo wysyłają mi na linkedin oferty nawet do 35-40k, a nawet nie mam w profilu, że szukam. Ciekawe czy to kwestia końca roku, czy zmiana trendu.
A do mnie nie i zastanawiam się, czy to nie ma związku z tym, że mieszkam poza dużym miastem, a teraz większość ofert jest stacjonarnych lub hybrydowych.
Tym gorzej dla ofert. :D
@smieszekheheszek
(W komentarzu się nie zmieściło)
Ja się nie boje AI, bo nie mam zamiaru cały czas pracować aż do ustawowej emerytury. Myślę, że do tego czasu nawet projektowanie systemów będzie przejęte przez AI, bo nie oszukujmy się w większości polega to na rozwiązywaniu podobnych problemów. Wszystko co jest w sferze cyfrowej zostanie przejęte w pierwszej kolejności. Natomiast kolega pisał o kilku latach, jak domyślam się chodzi o programowanie i już teraz AI jest lepsza niż przeciętny programista w moim zespole. Przykład z zeszłego tygodnia gdzie stworzyli takiego potworka, który potrzebował 20min na wykluczenie po id danych które występują w wielu innych tabelach. Przeszło to wszystkie review (nie brałem akurat udziału), poszło na testy wydajnościowe i tragedia. Jeszcze mi mówią (kolejny raz), że to niemożliwe żeby było szybciej bo dużo danych bla bla bla. Prosty refactoring i zajmuje to teraz 0s. AI podało to samo prawidłowe rozwiązanie.
ralf napisał(a):
Ja się nie boje AI
W filmie SUBSERVIENCE (2024) Mężczyzna Kupuje Robota-Pokojówkę AI (Megan Fox), Nie Wiedząc, Że Robot Pragnie Zastąpić Jego Żonę. Z czasem robot zastepuje wszystkie obowiazki jego zony.
Chyba złego AI używam, albo mam jakieś wyjątkowe toporne problemy do rozwiązania. W 80% wypluwa takie bzdury, że nawet nie trzeba tego kompilować bo wiadomo, że się wyłoży.
Myślę że cały czas warto podkreślać że @serek szuka 100% remote w PHP :P
Amazon nie zwalnia, amazon zaprasza do biura
Właśnie mija mi równo 3 miesiąc od kiedy poświęcam 2 godziny dziennie po 8 godzinach pracy na przygotowanie do rozmów. Zamierzam tak pociągnąć do końca grudnia a potem masowo wysyłać CVki, jestem ciekawy jaki będzie odzew
Wcześniej przygotowywałem sie gdzieś miesiąc czasu po 2 godziny dziennie to oblałem 90% rozmów :D
Aż się czasem zastanawiam jak to możliwe - że pracując na codzień wyrabiam się z taskami, dostaje pochwały, premie kwartalne, roczne, podwyżki i nikt nie ma zastrzeżeń do mojej pracy. A potem idę na rozmowe i rekruter techniczny zadaje mi takie podchwytliwe pytania gdzie wychodzę na juniora/stażystę
Czy to nie jest jakiś problem sposobów rekrutacji w firmach IT? Badają one dość mocno wiedzę teoretyczną kandydata ale wiedza teoretyczna jest często niepraktyczna dla programisty. Jak trzeba zrobić coś konkretnego np jakieś optymalizacje w kodzie wielowątkowe to się po prostu bierze i doczytuje teorie a potem implementuje, jednakże 90% teorii jest dla programisty zbędna do zapamiętania. W praktyce to wystarczy coś czasem doczytać gdy się coś robi raz na jakiś czas.
Bo po co mam znać teorie czegoś co napiszę raz i przez rok nie będę tego dotykał? I tak mi ta wiedza wyparuje...
CoderOne napisał(a):
Jak trzeba zrobić coś konkretnego np jakieś optymalizacje w kodzie wielowątkowe to się po prostu bierze i doczytuje teorie a potem implementuje, jednakże 90% teorii jest dla programisty zbędna do zapamiętania. W praktyce to wystarczy coś czasem doczytać gdy się coś robi raz na jakiś czas.
No właśnie nie. Na interview nikt nie oczekuje, że na kartce papieru napiszesz kod bez literówki itp ale oczekuje, że będziesz wiedział plus minus co zrobić jak napotkasz problem itp.
Wyobraź sobie sytuację, że masz na produkcji memory leak'a i musisz szybko załatać problem. Nie ma czasu na szukanie w google pod kątem "jak zdiagnozować i załatać memory leak'a" tylko trzeba tę wiedzę chociaż w postaci takiej "kotwicy" (nie wiedzieć 100% ale kojarzyć temat by w razie co wiedzieć gdzie z marszu zacząć kopać).
Inna sprawa, że skoro oblewasz rozmowy z powodu jak to napisałeś "teorii" to znak, że nie miałeś z tymi tyeoretycznymi zagadnieniami do czynienia więc Twoje potencjalne doświadczenie (DOŚWIADCZENIE A NIE DUPOGODZINY W FIRMIE) jest stosunkowo niewielkie.
Nie patrz na to też przez pryzmat faktu, że w obecnej firmie ludzie są zadowoleni, dostajesz premie itp. Sam pracowałem w zespole gdzie osoby ze stażem grubo powyżej 5 lat w projekcie robią non stop to samo i próba rozmowy z nimi o czymś co w teorii powinni kojarzyć kończyła się spojrzeniami w sufit a premie też dostawali bo dostawał je w zasadzie każdy.
To właśnie rozmowy rekrutacyjne są imho bardziej miarodajną metryką tego kto na jakim jest poziomie a nie opinia z obecnej firmy i fakt, że firma przelewa premie.
Mam wrażenie że to zadanie rekrutera by udowodnić że czegoś nie wiem a nie sprawdzic czy coś wiem.
Dobry rekruter ma za zadanie sprawdzić co wiesz i pogłębiając temat wychwycić moment gdy Twoja wiedza zaczyna się kończyć.
Odpowiem tu, bo za mało miejsca w komentarzu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
musisz szybko załatać problem" to raczej ja nie chce pracować w takim kołchozie :D
Jak wyjdziesz ze swojej strefy komfortu klepiąc cruda dla jakiejś ubezpieczalni gdzie Twoja rola kończy się na mergu do mastera i kliknięciu release na jenkinsie żeby zbudować jara to trafisz do świata gdzie zespół nie dość, że jest odpowiedzialny za swój kod to jeszcze go utrzymuje na produkcji a to bezpośrednio wiąże się z reagowaniem jak Ci się produkcja zacznie sypać. To nie kołchoz, to normalne życie że w takich sytuacjach trzeba zrobić co się da aby system zaczął działać jak należy bo SLA, bo kary od klientów, bo traci się hajs ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeszcze nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, że gdy musisz coś zrobić "szybko" to wychodzi komukolwiek na dobre.
Przykład z pożarem na produkcji jak wyżej. Widocznie mało jeszcze w życiu widziałeś
Jak zagadanienie jest skomplikowane to najpierw doczytujesz teorie potem robisz, w praktyce przez 75% czasu zadania są na tyle trywialne że posiłkując się AI/dokumentacją klepiesz nowe endpointy, dodajesz nowe tabelki, indeksy na bazie, stawiasz nowy mikroserwis itd
I to jest imho clue Twojego problemu: klepiesz ciągle to samo, nowe endpointy, nowe serwisy, trywialne problemy rozwiązujesz za pomocą chata GPT tak naprawdę stojąc ze swoim rozwojem w miejscu a potem się dziwisz, że oblewasz 90% rozmów i jeszcze twierdzisz, że to z rekruterami jest problem
A w twoim przypadku co jak ktoś nigdy nie spotkał się z memory leakiem? U mnie pare razy wystąpił na prodzie ale akurat ktoś inny z zespołu to łatał i co wtedy? Wtedy to sie liczy jako doświadczenie czy jako dupogodzina? Skoro PM przypisał komuś innemu taska to nie miałem możliwości się tego nauczyć, teorii też nie znam (chociaż doczytać można) wiec rozumiem że skoro nie wiem to nie warto mnie dalej rekrutować?
Spreparować memory leak'a możesz na pet projekcie zrobionym w 5 minut (pewnie chat gpt by Ci taki przykład wygenerował) a to już prosta droga do:
- rzucenia okiem na metryki JVM by zobaczyć jak taki memory leak się objawia, gdzie to można obserwować itp
- zapoznania się z heap dumpem (jak się go robi, jak się go "czyta") ewentualnie thread dump na dokłądkę by zweryfikować co aplikacja robiła
- zapoznania się się z narzędziami do profilowania aplikacji (są dostępne nawet w IDE) aby być w stanie wyłapać który kawałek kodu pochłania ram
Skoro, tak jak mówisz, PM wskazał inną osobę do naprawy problemu to jaki miałeś problem żeby zapytać kolegę z zespołu co było problemem, jak to zdiagnozował i jak naprawił?
Ja jak czegoś nie wiem ale przypuszczam, że byłoby to dla mnie przydatne to tak właśnie robię. Turbo mi to przyśpiesza nadrabianie zaległości w tematach których sam nie miałem możliwości przećwiczyć na żywym organiźmie.
niby tak a potem w praktyce na rozmowie rekrutacyjnej jest "pair programming",
Nigdy nie miałem pair programmingu na rekrutacji, ostatnimi czasy były to pytania teoretyczne, coś niecoś z ITsec i dosyć sporo z system design gdzie musiałem po kolei zebrać wymagania, zaproponować rozwiązanie, opowiedzieć o nim, obronić je i uargumentować czemu tak a nie inaczej i jak można by to zrobić na inny sposób.
Z tym łataniem na szybko to też nie odzwierciedla realiów, bo na projekcie reaguje cały zespół
Jak masz pożar to jasne, gdy trzeba to na szybko naprawić na prodzie to wszystkei ręce na pokład ale uważasz, że ktoś będzie spalał czas całęgo zespołu na szukaniu potem przyczyny już offline (zakładamy, że prod ugaszony ale trzeba spreparować problem, zprofilować aplikację, zrobić fixa)? Nie wydaje mi się...
"To właśnie rozmowy rekrutacyjne są imho bardziej miarodajną metryką tego kto na jakim jest poziomie a nie opinia z obecnej firmy i fakt, że firma przelewa premie." to już srogie odklejenie :D jak trafisz na cwaniaka co będzie przez rok wykuwał teorie z neta to przejdzie rekrutacje do wielu firm a po miesięcu go wywalą bo tasków nie ogarnie.
No nie nie nie
Wspomniany cwaniak co przez rok przekuwa teorię z neta w ciągu pracy robi dokładnie to samo co Ty (klepie trywialne taski) więc dzięki klepaniu tej teorii, jak pokazało Twoje doświadczenie w rekrutacji, już jest przed Tobą. Skąd w ogóle pomysł, że świat dzieli się na tych co klepią tylko teorię (wspomniany cwaniak) i tych co klepią taski (np. Ciebie)? Kompletnie błędne założenie
Z kolei taki senior co ma 10 lat stażu z 2 firm może z marszu czy po miesiącu wykuwania nie przejść rekrutacji, a ten senior mógł być np team leadem krytycznego zespołu w jakiejś bankowości czy finansach :D
Ale ja się z Tob ą w tym punkcie w zupełności zgadzam bo w sumie potwierdzasz to co napisałem.
Jak ktoś siedzi X lat klepiąc trywialne serwisy z chatem gpt na drugim monitorze to potem właśnie się okazuje, że idąc na rekrutację oblewa bo ma 10 lat expa a po 2 się zatrzymał w rozwoju. Dyplom takiego team lead'a ważny jest jedynie w granicach organizacji w której pracuje.
Niech pierwszy rzuci kamień ten kto na swojej drodze nie spotkał team lead'a/architekta uchodzącego za guru w swoim zespole/projekcie głównie dlatego, że siedzi w firmie dekadę i klepie ciągle tego samego cruda (mi w ciągu kilku lat pracy udało się trafić na takich przynajmniej kilkukrotnie).
Dalej będę się upierał, że proces rekrutacyjny (jego poziom naturalnie zależy od firmy do której się aplikuje) jest w stanie więcej powiedzieć o kandydacie niż fakt, że się szybko klepie trywialne taski w aktualnym crudowym projekcie albo, że się tak wrosło w organizację że różnego rodzaju tytuły nadawane są zwyczajnie za dupogodziny wypracowane w firmie (nie oszukujmy się są firmy mniej i bardziej wymagające i bycie team leadem w tej "słabszej" bynajmniej nie musi oznaczać, że w tej "bardziej wymagającej" poziom zostanie oceniony analogicznie)
w usa to norma ze ludzie przygotowuja sie klepiac leetcode hard po pare miesiecy przed zmiana pracy
Pozwolę sobię odpowiedzieć postem na komentarz bo to akurat patologia której nie rozumiem - czytuję Blinda, czytuję Reddita i tam faktycznie jest taka napinka, że goście przerabiają po kilka hardów dziennie i nie czują się na siłach
Powiem tak - w tym roku przeszedłem kilka dobrych rozmów rekrutacyjnych w topowych firmach - przygotowywałem się z LeetCode i liczba hardów, które przerobiłem wynosi okrągłe 0. Rozmowy różnie poszły, ale programowania nie uwaliłem ani razu.
To jest jakaś paranoja z tymi super-trudnymi algorytmami i nakręcanie się nawzajem kandydatów. Rekruter ma swoją robotę oraz 45-60min na przepytanie kandydata, włączając w to powitanie i pożegnanie. Jeśli myślicie, że ktoś będzie przez tydzień rozkminiał wszystkie możliwe rozwiązania danego problemu po to żeby na rozmowie zrobić głupią minę jak kandydat rozwali zadanie nietypowo, to się chwilę zastanówcie.
Miesiąc przygotowań z zadaniami 70% easy + 30% medium, tak żeby wszystko było na zielono za to szybko - myślę że nic więcej nie trzeba żeby w tej branży przejść dowolny coding na seniora z dokładnością do kilku firm
Badają one dość mocno wiedzę teoretyczną kandydata ale wiedza teoretyczna jest często niepraktyczna dla programisty. Jak trzeba zrobić coś konkretnego np jakieś optymalizacje w kodzie wielowątkowe to się po prostu bierze i doczytuje teorie a potem implementuje, jednakże 90% teorii jest dla programisty zbędna do zapamiętania. W praktyce to wystarczy coś czasem doczytać gdy się coś robi raz na jakiś czas.
ale co wy się rozpisujecie z jakimiś pożarami, no błagam :D
Każde stanowisko ma jakieś minimalne wymagania aby móc wykonywać daną pracę w sensownym czasie
I jasne, można zatrudnić kogoś poniżej tych wymagań i będzie on sobie googlował / uczył się, ale to wpływa na czas realizacji rzeczy. Niektórzy decydują się na taki krok np. gdy widzą potencjał lub chcą po prostu przyuczyć i mieć kogoś.
Jeżeli ktoś ma 5 lat expa w c++, a ktoś ma zero, to nawet jeżeli jest dobry w innym języku, to nadal jest narzut ekosystemu, szczególnie w tym przykładowym cpp.
Taka osoba na początku będzie się gorzej odnajdywała w tym, a zatem będzie wolniejsza przez jakiś czas (czasem miesiąc, czasem pół roku, etc.).
Biegłość w temacie to naprawdę potężne narzędzie w rękach inżyniera i potrafi zrobić ogromną różnice gdy ktoś dobrze rozumie temat, a gdy ktoś po prostu coś tam kojarzy coś tam poczyta. Doświadczenie jest niezmiernie cenne.
Możesz wziąć web developera do klepania kernela linuxa i będzie sobie on googlował i czytał i prędzej czy później zaklepie ten kod, ale ktoś z expem by to zrobił 10x szybciej i pewniej
Ten cały "just-in-time learning" jest efektywny pod względem wysiłku/wiedza/rezultat, ale nie jest też jedyną sensowną strategią - jest takie powiedzonko Luck is an intersection between preparation and opportunity
i uświadczyłem tego na własnej skórze, że jakieś rzeczy klepane na boku mocno mi się przydały w karierze
Aż się czasem zastanawiam jak to możliwe - że pracując na codzień wyrabiam się z taskami, dostaje pochwały, premie kwartalne, roczne, podwyżki i nikt nie ma zastrzeżeń do mojej pracy. A potem idę na rozmowe i rekruter techniczny zadaje mi takie podchwytliwe pytania gdzie wychodzę na juniora/stażystę
Różne firmy mają różne potrzeby, a zatem różne wymagania.
Dla jednych wystarczy że umiesz SELECT * FROM Studenci;
, a inni potrzebują kogoś kto potrafi wyrecytować biblię SQLa od tyłu
Biegłość w temacie to naprawdę potężne narzędzie w rękach inżyniera
tylko co ma inżynier do programisty?
No powiem ci @RequiredNickname mocno się uśmiałem czytając twój wpis :D
Jak wyjdziesz ze swojej strefy komfortu klepiąc cruda dla jakiejś ubezpieczalni gdzie Twoja rola kończy się na mergu do mastera i kliknięciu release na jenkinsie żeby zbudować jara to trafisz do świata gdzie zespół nie dość, że jest odpowiedzialny za swój kod to jeszcze go utrzymuje na produkcji a to bezpośrednio wiąże się z reagowaniem jak Ci się produkcja zacznie sypać. To nie kołchoz, to normalne życie że w takich sytuacjach trzeba zrobić co się da aby system zaczął działać jak należy bo SLA, bo kary od klientów, bo traci się hajs ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wyśmiewasz że pracuje byle gdzie i potem sam robie release na jenkinsie :D Powiedz mi która poważna firma tak robi mająca SLA i kary od klientów? :D Ja nawet nie mam uprawnień by zrobić release, w firmie gdzie pracuje releasy są z góry zaplanowane a za proces releasu odpowiada cały sztab ludzi od QA po devOpsów.
Łatanie pożarów na produkcji na szybko? A słyszał pan o czymś takim jak blue/green czy canary deployment? :D W poważnej firmie (w takiej której ja pracuje) aplikacja zanim wejdzie na produkcji jest testowana na środowisku pre-prod przez testerów, manuale, regresje, e2e, performance i inne bajery. Jeśli jest stabilna to po kilku dniach wlatuje na proda. Jeśli ktoś wykryje coś niepokojącego to od razu leci rollback do stabilnej wersji. A problem z proda jest łatany na spokojnie bez pośpiechu.
Co jest szybsze -
1.) revert proda po 30 minutach gdy wykryto poważny problem, kilka godzin/dni na fixa, porządne testy, ponowny deploy
2.) łatanie proda w locie przez kilka godzin wrzucając nie do końca przetestowane fixy bo trzeba szybko załatać, a problematyczna wersja dalej jest zdeployowana
I to jest imho clue Twojego problemu: klepiesz ciągle to samo, nowe endpointy, nowe serwisy, trywialne problemy rozwiązujesz za pomocą chata GPT tak naprawdę stojąc ze swoim rozwojem w miejscu a potem się dziwisz, że oblewasz 90% rozmów i jeszcze twierdzisz, że to z rekruterami jest problem
Bo na tym w głównej mierze polega praca programisty i dowożenie fukcjonalności biznesowej. W kółko klepie się to samo i raz na jakiś czas wpada coś nowego. Jeśli powiedzmy w jednym projekcie masz kafkę a w drugim SQS to nawet jeśli się "dokształcasz" to przecież tak naprawdę stoisz w miejscu tylko uczysz się obsługi tego samego młotka lecz z innej firmy. Zasady działania takie same poza minimalnymi różnicami. To tylko przykład i analogia do innych technologii, ograniasz spring boota to poradzisz sobie z node.js i tak dalej.
Jeśli cały czas masz nietrywialne problemy typu memory leaki, out of memory exception to może po prostu przyłóżcie większą wagę do testowania swojego kodu zanim zrobicie git push? :D
Poza tym jest też coś takiego jak specjalizacja. Codziennie klepiesz to samo ale w 3-4 technologiach i co jakiś czas trafisz na kolejny problem ze swojego frameworka więc się uczysz. Możesz też pracować w 20 technologiach jednoczesnie, codziennie coś nowego tylko jaka wtedy jest wartości takiego eksperta, który umie wszystko po trochu ale nic dogłębnie?
Zresztą sam przecież reviewuje kod innych osób i wiem co kto robi, a pracowałem w kilku firmach, kilku projektach. 90% programistów robi te same, powtarzalne rzeczy więc o ile nie pracujesz w jakiejś turbo niszy np: piszesz tylko kod związany z security to nie wiem komu chcesz wcisnąć kit, że ciągle w programowaniu można robić coś nowego - bo tak ta praca nie wygląda
Problem oczywiście jest z rekruterami bo jeżeli rekruter pyta o rzeczy które zwykły dev użyje raz na rok i wymaga by recytował dokumentację z pamieci no to nie sprawdza realnego skilla tylko czy ktoś umie zapamiętywać każdą pierdołę. Jak już chce się kogoś pytać w ten sposób to raczej pyta się o rzeczy oczywiste/praktyczne, a jeśli już chcesz sensownie przepytać takiego deva z niepopularnych, niszowych pytań to zadajesz mu takie nietrywalne pytanie i dajesz mu dokumentację, czas, każesz to zaimplementować. Od razu poznajesz jaki dev ma sposób myślenia i czy jest kumaty.
Skoro, tak jak mówisz, PM wskazał inną osobę do naprawy problemu to jaki miałeś problem żeby zapytać kolegę z zespołu co było problemem, jak to zdiagnozował i jak naprawił?
Bo jakby tak każdy pytał każdego o dany task to by nie było czasu na pracę :D To normalne że jeden backendowiec drugiemu nie równy. Jeden lepiej ogarnia bazy danych to robi taski z bardziej skomplikowanymi querkami by je zoptymalizować odpowidnio. Inny bardziej ogarnia jakieś kolejki to bierze taski z SQS/Kafki, kolejny bardziej ogarnia devOps to pisze jakieś jenkins joby. Czasy one-man-army dawno odeszły do lamusa.
Spreparować memory leak'a możesz na pet projekcie zrobionym w 5 minut (pewnie chat gpt by Ci taki przykład wygenerował) a to już prosta droga do:
Ale nie każdy chce się w wolnym czasie bawić w jakieś pet projekty. Niektórzy mają pasje, znajomych i rodzinę. Ja odkąd ukończyłem staż trzymam się pewnych zasad, że po pracy się nie dokształcam. Jedyny wyjątek to teraz szukanie nowej pracy, ale uczę się strikte pod rekrutacje. A nie przeklejamy hello-worlda z dokumentacji bo taka wiedza jest tak dużo warta, że 3 dni później o niej zapomnę :D nauka po pracy to stracony czas jeśli nie robisz tego samego w pracy, nie korzystasz na codzień z tej technologii. A jeśli robisz to samo w pracy... to po prostu ucz się w pracy :D Wyrobisz się wczesniej z taskiem to zawsze można zrobić coś dodatkowego jeśli sie coś ciekawego zauważyło. Ale waga takiego praktycznego rozwoju jest znacznie większa niż hello worldy w domu po pracy.
I powtarzam, problem jest z rekrutacjami. Jakoś jak w 2022 roku szukałem pracy to nie było problemu by się gdziekolwiek dostać, rekrutacje były sensowne skupione na realnej pracy programisty. Bez większego przygotowania wszystkie rekrutacje techniczne rozwalałem a wcale nie dostawałem same łatwe pytania tylko po prostu życiowe, praktyczne.
Nigdy nie miałem pair programmingu na rekrutacji, ostatnimi czasy były to pytania teoretyczne, coś niecoś z ITsec i dosyć sporo z system design gdzie musiałem po kolei zebrać wymagania, zaproponować rozwiązanie, opowiedzieć o nim, obronić je i uargumentować czemu tak a nie inaczej i jak można by to zrobić na inny sposób.
I to też kolejna patologia. Teraz system design daje się nawet zwykłemu midowi... system design to robota dla architekta a nie zwykłego świeżo upieczonego senior deva który jeszcze niewiele widział. O ile nie jesteś jakimś principalem czy leadem to masz prawo jako zwykły dev nie znać wszystkich technologii jakie istnieją więc nie zapodasz idealnego rozwiązania z miejsca. Co innego gdy masz te 10 lat i pracowałeś w 3-4 firmach. Mi kiedyś rekruter kazał w ramach system design zapytałem od jakiego vendora bym wziął baze noSQL do tego projektu i dlaczego. No nie wiem, mi się nie chce w wolnym czasie czytać o zaletach i wadach neo4j i neptune jeśli tego nie mam w robocie i nawet nie widziałem na oczy.
Zadania z system design powinny być przy rekrutacjach na stanowiska za 30k w górę.
Jak masz pożar to jasne, gdy trzeba to na szybko naprawić na prodzie to wszystkei ręce na pokład ale uważasz, że ktoś będzie spalał czas całęgo zespołu na szukaniu potem przyczyny już offline (zakładamy, że prod ugaszony ale trzeba spreparować problem, zprofilować aplikację, zrobić fixa)? Nie wydaje mi się...
W porządnych firmach gdy masz pożar na prodzie to tak się właśnie robi. DevOps wgrywa rollback i na spokojnie zespół "traci czas" na naprawę, niekoniecznie cały ale zazwyczaj nie robi tego jedna osoba. Po fixie leci seria testów i dopiero po potwierdzeniu jakości devOps wgrywa naprawioną wersje.
No nie nie nie
Wspomniany cwaniak co przez rok przekuwa teorię z neta w ciągu pracy robi dokładnie to samo co Ty (klepie trywialne taski) więc dzięki klepaniu tej teorii, jak pokazało Twoje doświadczenie w rekrutacji, już jest przed Tobą. Skąd w ogóle pomysł, że świat dzieli się na tych co klepią tylko teorię (wspomniany cwaniak) i tych co klepią taski (np. Ciebie)? Kompletnie błędne założenie
Nic nie pokazało bo w 2022 brałem udział w 8 rekrutacjach i 7 przeszedłem, a w 2024 brałem udział w ok 15 i 13 uwalonych przez głupie pytania. Nie mówiąc o tym że za stawki ok 30% niższe ale kryzys to kryzys.
Poza tym byłem niejednokrotnie świadkiem gdy ktoś został wyrzucony po 2-3 miesiącach pracy bo nakłamał w CV, to jest częsty precedens w IT przecież. Własnie dlatego, że rekrutacje nie skupiają się na tym czy programista na codzień dobrze koduje i dowozi w terminie tylko czy zna... teorie z dokumentacji. Sam zresztą podałeś wcześniej przykład, że memory leaki można się nauczyć w 5 minut w domu - czym to jest jak nie cwaniactwem, oszustwem? :D Potem zgrywasz eksperta na rekrutacji i gotowe. Dopóki nie dostaniesz taska z memory leakiem to nikt sie nie zorientuje że nie ogarniasz.
Dalej będę się upierał, że proces rekrutacyjny (jego poziom naturalnie zależy od firmy do której się aplikuje) jest w stanie więcej powiedzieć o kandydacie niż fakt, że się szybko klepie trywialne taski w aktualnym crudowym projekcie albo, że się tak wrosło w organizację że różnego rodzaju tytuły nadawane są zwyczajnie za dupogodziny wypracowane w firmie (nie oszukujmy się są firmy mniej i bardziej wymagające i bycie team leadem w tej "słabszej" bynajmniej nie musi oznaczać, że w tej "bardziej wymagającej" poziom zostanie oceniony analogicznie)
A ja dalej będę się upierał że mocno koloryzyjesz rzeczywistość tego jak wygląda praca programisty. Mam prawie 7 lat doświadczenia, pracowałem w kilku firmach, robiłem review setkom programistów i na palcach jednej ręki mogę policzyć programistów, którzy ciągle robili coś niesamowitego. 90% klepało ciągle te same crudy i od czasu do czasu coś nowego. Realia tej pracy wyglądają zupełnie inaczej.
Ja jednak uważam, że jeśli jakaś firma X płaciła programiście np 25 000 co miesiąc, premie roczne, akcje, stocki, vesty przez 5 lat to jednak znaczy tak z 100 razy więcej niż 1-2 godziny na rekrutacji gdzie rekruter przepytuje teorie z najrzadziej odwiedzanych stron dokumentacji żeby było trudniej i żeby ośmieszyć kandydata i zbić jego wymagania finansowe do dolnych widełek :D
WeiXiao napisał(a):
@CoderOne @RequiredNickname
Różne firmy mają różne potrzeby, a zatem różne wymagania.Dla jednych wystarczy że umiesz
SELECT * FROM Studenci;
, a inni potrzebują kogoś kto potrafi wyrecytować biblię SQLa od tyłu
A przeważnie jest tak, że dają ci jakieś cięzkie zadania algorytmiczne albo każą opowiadać dokładnie o bebechach JVM/GC (ludzie piszą o tym pracy doktorskie ale to szczegół) a potem każą ci klepać te selecty, a pytań z rekrutacji przez kolejne 5 lat nie uświadczysz w codziennej pracy :D
Jak często zmieniacie parametry w JVMce albo wybieracie innego niż stardardowy garbage collector?
PS. Żeby nie było - jeśli ktoś w ramach codziennej pracy klepie algorytmy - to algorytmy na rozmowie są spoko. Podobnie z innymi tematami. Ja się czepiam tylko tego, gdy wymaga się czegoś z czego na codzień się nie korzysta,
Zwolnienia tylko będą zaostrzane ale nie tylko z powodu recesji tylko jeszcze nieludzkich warunków i tempa nakładanego na pracownika, AI tylko dokręci śrubę i to mocno, bo bardzo fajnie predykuje kto i jak pracuje.
Odniosę się tu do komentarza @johnny_Be_good
Teraz jeszcze byli potrzebni, za moment neuralink Muska uprości robotę. Inwalidzi będą mieli tą pracę. A jak zobaczą te tortury, gwałty, morderstwa to też będą zastraszeni. Wezmą 50 centów/h z pocałowaniem w rękę. bo oni nieaktywni ruchowo a dookoła taki świat. czyli chyba nie 2$ a 50 c xD
Dokładnie, coś pięknego, Niedość, że AI będzie kontrolować/monitorować pracę i bardzo ściśle mierzyć wydajność i porównywać do innych albo do skali na jakiej zostało wyuczone
Ja za to się właśnie dowiedziałem przed chwilą, że zagraniczna firma dla której mój zespół pisał kod tnie fundusze i pół zespołu przez to wylatuje. Padło na mnie również. Kończył się mi czas umowy na UoP + byłem najkrócej stażem w zespole, więc jeszcze przed rozmową z menago wiedziałem, że mnie odstrzelą. Tak więc no... znowu szukanie nowej roboty.
Chyba w temacie, bardziej jako ciekawostka:
W 2023 Polska sprzedała za granicę usługi IT za 65 mld PLN, czyli więcej niż Japonia, Korea Południowa, czy wszystkie państwa Afryki razem (prawie 1,5 mld mieszkańców). Największym odbiorcą usług IT z Polski są USA (22% eksportu), duży jest również udział Wielkiej Brytanii, Niemiec i Szwajcarii. Jeszcze w 2019 eksport usług IT wynosił 30,7 mld PLN (dane GUS). Zatem w ciągu zaledwie 4 lat się podwoił !
Jest nowy model o1 advanced reasoning. Niczego nie oczekiwalem a zostalem negatywnie zaskoczony co on odpier****** jezeli chodzi o kodowanie.
Ostatnio się widziałem ze znajomym.
Razem w czasie szkoły chodziliśmy na kółko informatyczne, matematyczne i chemiczne. Kręciły nas podobne rzeczy.
Idąc do liceum ostatecznie wybraliśmy profil matematyczny, bo ze zwykłej ciekawości robiliśmy razem stronkę internetową i to nas popchnęło w tym kierunku.
Myśleliśmy, że na informatyce się czegoś nauczymy więcej. Potem się okazało, że nic na tym przedmiocie nie było.
Chcieliśmy przez to zmienić profil na biol-chem. On to zrobił. Ja nie, bo moi rodzice stwierdzili, że lepiej być na matmie, bo przecież w różnych zawodach mogę pracować, jakieś finanse, inżynieria, etc.
Dodam, że mu nawet gorzej szło z biol-chemem niż mi.
Ostatecznie ja wylądowałem na studiach z finansów, a potem informatyki. A on na lekarskim. W sumie studiowałem dłużej niż on z racji dwóch kierunków.
Teraz ja jestem programistą z 5 letnim doświadczeniem, pracuję nadal w jednej firmie na UoP. Zarabiam 14k brutto (dla pracodawcy to chyba jakoś 17k). Chciałem w tym roku zmieniać pracę, bo kupiłem mieszkanie na kredyt i nie potrzebuję już jakieś zdolności kredytowej, a tu akurat trafiłem na kryzys.
On jest lekarzem w trakcie specjalizacji. Właściwie od początku zarabiał lepiej ode mnie, dużo dorabiał sobie na tych czatach online.
Rozmawialiśmy trochę o tym, że chcę zmienić pracę i z czym to się wiąże. Mam tu na myśli to, że chcąc teraz przejść rozmowy kwalifikacyjne, muszę cisnąć jakieś leetcode, uczyć się teorii pod rozmowy, etc. Plus jak zmienię pracę lub projekt, to się często okazuje, że nowe miejsce jest zupełnie inne. To znaczy domena biznesowa się różni (robisz coś dla branży Auto, a potem coś dla logistycznej, a potem nagle dla jakiegoś urzędu, itd.), technologie się różnią (przechodziłem przez Java Swing, React, Angular, brak frontu), i tak dalej.
Kolega skomentował to tak, że "dobrze że nie poszedł w informatykę ".
On zmieniając pracę nie ma czegoś takiego. Sam papier wystarczy. Mój papier okazuje się, że nie ma dużego znaczenia.
Na początku kariery wynagrodzenie jest podobne. Jednak z czasem on będzie zarabiał więcej i więcej. A ja mam wrażenie, że zostałem na jakimś poziomie i nie wiem czy za 10 lat będę w jakieś lepszej sytuacji.
Tu dochodzimy do kolejnego tematu. Jak będziemy mieli po 50 lat, to on będzie kardiologiem z doświadczeniem. A ja się nawet obawiam, czy będę mógł być nadal programistą. Do tego czasu technologia zmieni się sto razy i nawet nie wiem czy będzie dla mnie praca.
Coś tu dla mnie jest nie tak. Jestem w branży tylko 5 lat, a mam wrażenie, że tyle się przez ten czas zmieniło. Totalnie nie wiem co będzie za 20 lat. Raczej patrzę na to pesymistycznie.
Wydaje mi się, że jakbym dostał 30k b2b, to i tak wolałbym być lekarzem. Bo jednak życie to bieg na długi dystans, a nie sprint.
Zresztą jak rozmawiam z innymi znajomymi (np. z finansów), to reakcja jest podobna. Nikt z tych osób nie uczy się pod jakieś rozmowy kwalifikacyjne, a wynagrodzenie często mają podobne.
Zostawię dla zainteresowanych portal, w którym on szukał pracy:
HireDoc.com
jazyna napisał(a):
Ostatnio się widziałem ze znajomym.
Teraz ja jestem programistą z 5 letnim doświadczeniem, pracuję nadal w jednej firmie na UoP.
On jest lekarzem w trakcie specjalizacji.
Właściwie od początku zarabiał lepiej ode mnie, dużo dorabiał sobie na tych czatach online
Jednak z czasem on będzie zarabiał więcej i więcej
No z posta wynika że główna różnica między Wami jest taka że jemu się chce rozwijać, a Tobie nie. Poszedłeś do pierwszej lepszej firmy i się tam kisisz, firma to wykorzystuje i Cię przerzuca między projektami żebyś przypadkiem nie został specjalistą i nie uciekł, a kolega robi specjalizacje, dorabia, kieruje swoją karierą.
jazyna napisał(a):
Rozmawialiśmy trochę o tym, że chcę zmienić pracę i z czym to się wiąże. Mam tu na myśli to, że chcąc teraz przejść rozmowy kwalifikacyjne, muszę cisnąć jakieś leetcode, uczyć się teorii pod rozmowy, etc.
Skoro studia nie uczą praktyki, co więcej skoro się musisz dodatkowo uczyć teorii pod rozmowy to teorii też nie uczy.
Mój papier okazuje się, że nie ma dużego znaczenia.
To po co studiować?
Zmarnowałeś wiele lat na poznanie wiedzy, której nie potrzebujesz.
Sam obecnie studiując ratownictwo medyczne, zastanawiam się czy nie lepiej byłoby pójść na lekarski zaraz po szkole.
W mojej sytuacji czyli brak wsparcia finansowego ze strony rodziny studiowanie i utrzymanie się na lekarskim byłyby cholernie trudne. Wcześniej jeszcze matura biol-chem na 90%, żeby się na ten lekarski dostać.
Więc nie żałuję
The grass is always greener on the other side of the fence.