Bardzo często na początku juniorzy są wrzucani do legacy albo do takich projektów, których doświadczenie nie chcą dotykać
Co jest paradoksem, gdyż utrzymanie kobyły z legacy kodem jest o wiele trudniejsze od napisania czegoś od zera. W zasadzie to jest zadanie dla mida czy seniora a nie dla juniora.
Co prawda junior dużego projektu od zera też pewnie nie zrobi, ale moim zdaniem juniorom powinno się dawać raczej małe/średnie projekty do zrobienia od początku do końca (tak, żeby junior się nauczył samemu rozkminiać architekturę), a nie wrzucać ich do jakichś kobył tylko dlatego, że seniorzy uważają, że są stworzeni do wyższych (=bardziej ciekawych) rzeczy niż utrzymanie tej tony spaghetti, którą sami pewnie naprodukowali.
Trochę jakby chirurg kazał pielęgniarkom zrobić trudną operację i obserwował to przez Skype, popijając kawkę, tylko mówiąc czasami "skalpel bardziej w lewo, a tutaj proszę głębiej".
Czy siedzenie w takim projekcie ma sens?
Ma sens pod warunkiem, że nauczysz się rozwijać, patrząc na błędy innych (czyli tak jak @V-2 napisał - możesz potraktować ten projekt jako case study).
Takie kobyły są bardzo pouczające. Moim zdaniem często więcej można się nauczyć siedząc w złych projektach, niż w projektach, gdzie są dobre praktyki. Jak są dobre praktyki i kod jest czysty, to nauczysz się po prostu ładnego pisania kodu i "dobrych praktyk" (cokolwiek by to miało znaczyć). Z jednej strony dobrze, z drugiej strony może to poskutkować dogmatyzmem i cargo cultem, bo będziesz pisał tak, jak cię nauczyli i jak ci się wydaje, że jest ładnie, bez głębszej refleksji.
A jak masz duży brzydki projekt, gdzie kod jest jednym wielkim spaghetti albo fraktalem przeinżynierowania to wtedy dopiero zobaczysz, czym się kończą pewne praktyki (albo brakiem pewnych praktyk). Najlepiej jeszcze jak organizacja w firmie jest chaotyczna, komunikacja w zespole jest zła, deadline'y są zawalane - to będzie to moment, kiedy się mnóstwa rzeczy nauczysz, dzięki uczestnictwie w takim marszu śmierci (ang. death march).
Ale z drugiej strony takie projekty często są niewdzięczne i bardzo stresujące, więc należałoby się zastanowić czy nie lepiej pójść na łatwiznę i poszukać sobie innej, łatwiej pracy i lepiej płatnej, zamiast grzebać w szambie w poszukiwaniu ukrytych klejnotów.
Dodam, że obecnie moja kwota to ~2100 netto przy cały etacie.
To śmiesznie mało. Przecież za to nawet jednego świeżaka byś nie dostał, nawet gdybyś całą miesięczną pensję wydał na zakupy w Biedronce...