Kwestia nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale jestem ciekawy czy spotkaliście się z takim czymś, albo sami przeszliście taką ścieżkę, że pierwsza praca w programowaniu nie była przy jakieś mainstremowej, popularnej technologii (PHP, JAVA, C++, JS, Py, Ruby, .NET itd), ale na przykład w Clojure, Haskell, Erlang, Elm i pewnie dużo innych, o których nawet nie słyszałem? Tak się zastanawiam, bo wydaje mi się, że do tej drugiej grupy jest na tyle wysoki próg wejścia, że o zatrudnienie zieleninki byłoby trudno, ale może się mylę.
0
0
Nie mylisz się. Z jakiegoś powodu mainstream jest mainstreamem.
A serio: nauka, a później rozwiązywanie problemów z kodem w mało popularnych technologiach jest trudniejsze (bo mniej materiałów, społeczności itd.), że bez podstawowych kompetencji około-programistycznych idzie to dużo wolniej. Ale nie jest to niemożliwe.
0
Gdzieś słyszałem, że w comarchu (kraków) dawali ludziom na stażu Erlanga (co najśmieszniejsze większość z nich nawet go nie znała ;d)
0
R to nie jest chyba taki niszowy no ale raczej odbiega popularnoscia, u mnie na stazu ludzie w tym pisza (bez wczesniejszego doswiadczenia)