Kilka zasad, które stosowałem do tej pory (pewnie oczywiste dla niektórych):
- Zawsze wychodzisz od stawki wyższej niż oczekiwana (wspomniano już wyżej).
- Wiesz, ile możesz/chcesz zarobić. Podana przez ciebie sytuacja z tak szerokimi widełkami jest absurdalna.
- 2-3 argumenty, dlaczego powinieneś dostać kasę. Nie wiem, może załatałeś jakiegoś poważnego buga na produkcji, wdrożyłeś jakiś rodzaj automatyzacji pracy, przeprowadziłeś wewnętrzne szkolenia, itd. Jeśli starasz się w pracy, to zwykle coś takiego znajdziesz. Możesz powiedzieć, co osiągnąłeś, co chcesz osiągnąć, wskazać mocne strony, itd. Pamiętaj, że podwyżka nie należy się z marszu i nie wynika z przepracowanego stażu, a umiejętności i zaangażowania. Argument o konkurencji (to że ktoś zaoferował tobie X więcej) jest słaby i po pierwsze pokazuje, że pracownik nie jest lojalny, po drugie, że nie ma rzetelnych argumentów na poparcie tezy, iż jest wart więcej niż ma obecnie. Poza tym taki desperacki tekst pokazuje, że zależy mu jedynie na kasie.
- Wychodź od pochlebstw i kończ na "ale". Łechtanie ego działa na większość ludzi i osłabia ich pozycję w negocjacjach. Staraj się dobierać pochlebstwa argumentując sytuacjami z życia firmy - dodaje autentyczności. Nie chodzi o to, żeby palnąć wyświechtany frazes.
- Dorzuć coś od siebie, co daje pracodawcy dodatkowe korzyści w przyszłości, np. podejmij się wprowadzenia testów (jeśli nie ma). W ten sposób przez chwilę stworzysz lepszy grunt i pracodawca będzie widział, że mu się to opłaca.
- Unikaj sytuacji argumentowania sytuacją na rynku (pracodawca to zweryfikuje przed negocjacjami, jeśli ma trochę oleju w głowie, chyba że to jego pierwsza taka rozmowa), zarobkami kolegów (kogo to obchodzi?), szczególnie kolegów z tej samej firmy (m.in. dlatego niektóre firmy krzywo patrzą na gadanie o kasie w pracy - pretensje co niektórych jeśli kolega obok zarabia 1k więcej nie znają granic), itp.
Jeśli negocjacje kończą się po jednej rozmowie, to ktoś popełnił błąd. Raz trafiłem na pracodawcę, który nie potrafił negocjować, ale jest to raczej rzadkość. Zwykle kończy się na 3 rozmowach, max miałem 5 w okresie kilku tygodni.
Pamiętaj, że kasa nie jest najważniejsza (no chyba że jesteś juniorem/stażystą z 2k netto), a to ile firma jest w stanie ci zaoferować w ramach rozwoju, jakie projekty ma, ile znaczy na rynku. Jeśli czujesz, że możesz jeszcze sporo osiągnąć w obecnym miejscu pracy, a nie masz na oku nic ciekawszego, to nawet jak nie pójdą pomyślnie negocjacje, nadal będziesz otrzymywał ogromne korzyści, które zaprocentują w przyszłości. No i warto, żebyś udzielał się w społeczności, chodził na meetupy chociażby, co jakiś czas udał się na rozmowę kwalifikacyjną, żeby widzieć, czego jeszcze ci brakuje. A przy okazji utwierdzisz się w przekonaniu, że jesteś (mam nadzieję) dobry w tym co robisz. Powodzenia. ;)