Spotkała mnie tak miła rzecz od pewnej firmy komputerowej, że aż to opiszę. Żeby nie był to spam, będę nazywał firmę pierwszą literą jej nazwy, czyli F. Dodam też, że nazwa tej firmy po dodaniu " c:" brzmi groźnie, mozna ją tłumaczyć z angielskiego jako "dla maty" i używa się jej dla nazwania wielkości np. odbitki fotograficznej ;-) .

Ale ad rem. Dwa lata temu kupiłem w F. monitorek LCD 15" firmy HiVision. Działał przyjemnie aż do końca marca tego roku, kiedy to przestał się wyłączać, przestały działać niektóre funkcje menu, jeden przycisk. Krótko mówiąc, zaczęła szwankować elektronika. Wyciągnąłem gwarancję (która jeszcze trwała) i odszukałem, że monitor sprowadziła i serwisuje firma AB (to nie skrót - ale nie spamuję, tylko ostrzegam). Strona AB wyglądała bardzo pięknie, niestety pewne informacje były sprzeczne i nie działała rejestracja zgłoszeń serwisowych (jak również zestaw pytań służący diagnostyce zepsutego monitora). Na szczęście znalazłem jakieś telefony. AB, firma z Wrocławia, ma oddziały w różnych miastach, w tym u mnie w Wawie. No to dzwonię do Wawy. Nadęty i opryskliwy facet mówi, że serwis jest we Wrocławiu i tam mam dzwonić. Już mi się zaczyna nie podobać. Ale dzwonię. Nadęta kobita mówi mi, że mam wysłać sprzęt na własny koszt do Wrocławia. No dzięki, myślę sobie. Ale czytam jeszcze raz gwarancje i widzę, że mozna też oddać sprzęt sprzedawcy. Ha! Monitor wędruje do pudełka, jadę do F., który ma sklepy m.in. w centrum mojego miasta. Panowie w F. troszke są oporni, sugerują AB, ale jednak przyjmują, zastrzegając, że będzie długo, bo sprzęt musi jechać do tego Wrocławia. Ale przynajmniej ja się nie musze tym zajmować :-).

Jakoś tak w zeszłym tygodniu dzwonię do serwisu F. dowiedzieć się - facet (miły) mówi, że w przyszłym (czyli tym) tygodniu. Dzwonię we wtorek - mówi, że będzie w czwartek. W czwartek nie ma, mówi, że AB wysłało i będzie dopiero w piątek. I żebym zadzwonił w piątek o drugiej. Miałem wolną chwilę o wpół do pierwszej, dzwonię - "Jeszcze nie ma, proszę zadzwonić o drugiej". Parę minut po drugiej dzwonią sami do mnie, odzywa się miły facet i mówi, że monitor nie przyjechał, AB coś kręci i w związku z tym zamiast mojego starego HiVision F. daje mi nowiutkiego LG na nowej dwuletniej gwarancji. I jeszcze czy wolę odebrać go dziś w serwisie (na obrzeżach miasta) czy jutro w sklepie w centrum! To się nazywa podejście do klienta! Więc (pisząc na pięknym nowym monitorku) polecam fimę F. - no ale żeby nie było spamu, nie mogę ujawnić jej nazwy.