"- Powinni byli to zakończyć trzy lata temu. Nigdy nie powinni byli tego zaczynać. Mogliby zawrzeć umowę. Ja mógłbym zawrzeć umowę dla Ukrainy, która dałaby im prawie całą ziemię, wszystko, prawie całą ziemię. I nikt by nie zginął - stwierdził we wtorek Donald Trump."
Trzeba brać poprawkę na to, że Trump jest z USA i jego przekaz jest przede wszystkim skierowany do wyborcy amerykańskiego. Z tego też względu jest pełen uproszczeń albo zwrotów, które nam łatwo ocenić jako kłamstwo.
Jeżeli jednak założymy, że przeciętny amerykański wyborca nie zna historii Europy, a już w szczególności nie zna historii Ukrainy, to teraz wyobraźcie sobie, że Trump miałby przeciętnemu wyborcy wytłumaczyć kto to jest Gorbaczow, Juszczenko, Tymoszenko albo Janukowycz i Partia Regionów. To jest nierealne, żeby to powiedział w krótkiej wypowiedzi dla prasy.
Historia jest zawiła. Jednak w skrócie wyglądała tak. Jest 1991 rok. Prezydentem ZSRR jest Michaił Gorbaczow, a jego państwo przeżywa głęboki kryzys gospodarczy. Gorbaczow próbuje przeprowadzać reformy znane pod nazwą "pieriestrojki". Liderzy KPZR niezadowoleni ze zmian dokonują zamachu stanu, próbując obalić prezydenta i przejąć władzę w państwie. Zamieszanie wykorzystuje Rada Najwyższa Ukraińskiej SSR, która przyjmuje deklarację niepodległości. To była pierwsza próba Ukraińców wypowiedzenia posłuszeństwa Moskwie.
ZSRR się rozpada, a ze względu na burdel panujący w Moskwie oraz zapędy demokratyczne prezydenta Jelcyna, Ukraina istaniała sobie nieniepokojona przez lata 90 i na początku lat 2000-nych. Na Ukrainie odbywały się wybory pierwsze wygrał Kuczma, później prezydentem był Juszczenko. Wprowadzono hrywnę, uchwalono konstytucję.
Jednak Moskwa nie powiedziała ostatniego słowa, w Rosji wybory wygrywa Władymir Putin, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. W 2004 wybory prezydenckie na Ukrainie wygrywa Janukowycz, ale ze względu na protesty prezydentem zostaje Juszczenko. To była kolejna próba Ukraińców wypowiedzenia posłuszeństwa Moskwie. W 2006 wybory parlamentarne wygrywa prorosyjka Partia Regionów, a Janukowycz niedoszły prezydent zostaje premierem. Dochodzi do kryzysu na lini prezydent - premier i po przedterminowych wyborach prezydentem Ukrainy zostaje Julia Tymoszenko. To była kolejna próba Ukrainy do wypowiedzenia posłuszeństwa Moskwie.
W 2010 wybory prezydenckie na Ukrainie ponownie wygrywa Janukowycz i tym razem zostaje prezydentem. Janukowycz dokonuje odwrotu od dalszej integracji z zachodem i wstrzymuje podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE. Lludzie masowo wychodzą na ulice i doprowadzają do przewrotu, obalając parlament i zmuszając prezydenta do ucieczki do Rosji. To była kolejna próba wypowiedzenia posłuszeństwa Moskwie i de facto wypowiedzenie wojny dyktatorowi z Moskwy Władymirowi Putinowi. Wkrótce po tym na Ukrainie wybuchają prorosyjskie protesty, a separatyści przejmują władzę na wschodzie Ukrainy w obwodach Donieckim i Ługańskim. Dochodzi do aneksji Krymu przez Rosję. Rozpoczyna się wojna domowa, gdzie po jednej stronie są prodemokratyczne władze Ukrainy, a po drugiej separatyści wspierani przez Moskwę. Wojna domowa tak się toczy do 2021, kiedy to Rosja przedstawia swoje żądania wobec USA, a wobec ich odrzucenia w całości w lutym 2022 wchodzą na Ukrainę rozpoczynając Specjalną Operację Wojskową.
Tutaj jest kilka kluczowych kwestii. Putin nigdy nie pogodził się z utratą wpływów na Ukrainie, a po obaleniu rządów prorosyjskiej Partii Regionów i ucieczce Janukowycza, które można uznać za wypowiedzenie wojny Putinowi przez naród Ukraiński, próbuje siłowo odzyskać władzę na Ukrainie. Putin w 2021 przedstawia żądania wobec USA.
Z tego też względu ze względu na zawiłość historyczną Trump w uproszczeniu mówi, że Ukraińcy wywołali wojnę. Jest również zrozumiałe, że USA w Rijadzie spoktali się z Rosją bez Ukrainy. Putin w 2021 wysunął żądania wobec USA, a nie wobec Ukrainy.