Wg mnie posłowie powinni zostawać wyłonieni przez losowanie.
Losowanie byłoby najsprawiedliwsze, ponieważ ogół społeczeństwa to idioci, którymi łatwo manipulować, więc głosują zwykle na te partie, które mają najlepszą socjotechnikę, a nie kierują się dobrem narodu. Tak więc nawet losowanie z tłumu randomowych ludzi da lepsze rezultaty niż pozwolenie na to, żeby motłoch głosował.
Poza tym losowanie to kwintesencja demokracji. Już w Starożytnej Grecji to stosowano (ew. żeby przefiltrować randomów, można wprowadzić dodatkowo cenzus majątkowy, minimalne IQ, egzaminy ze znajomości języka polskiego, czy ze znajomości geografii).
Posłowie powinni być wybierani na jakiś krótki okres, np. na rok. Każdy kandydat powinien zapłacić wpisowe, np. 10000zł, potem to by mogło pójść na bonusy do pensji poselskiej.
Same pensje bym im zostawił w miarę wysokie (w końcu tylko przez rok będą posłami, więc im się należy coś od życia), ale jednak zostawił furtkę do tego, żeby im te pieniądze łatwo móc potem odebrać w razie jakichś przewinień.
Na obradach Sejmu powinna być sprawdzana obecność i każda nieobecność byłaby potrącana z pensji (może już tak jest? Nie wiem). Dodatkowo co jakiś czas posłowie pisaliby kolokwia na różne tematy związane z pracami Sejmu, polityką zagraniczną, aktualnymi sprawami w kraju itp. Żeby uniknąć częstej obecnie sytuacji, że posłowie nie mają pojęcia co robią. Bo potem rodzą się chore przepisy. Jeden pacan wymyślił, inni zatwierdzili. Za słabe wyniki z testów z orientacji w polityce, obecnych sprawach, czy z testów z wiedzy ogólnej potrącany byłby jakiś ułamek pensji (i vice versa: bonus za dobre - tym sposobem posłowie by zakuwali po nocach, po to, żeby dostać dobre oceny i bonus do pensji).