Ja bym nie popadał w panikę. Umowy są podzielone na punkty i nie wszystko jest bardzo istotne. I tak np. Dla Twojej umowy:
- 10 Stron leksykonu -> To musi być żeby nie było niedomówień, ale nie trzeba tego w całości czytać. 95% się zna a pozostałe 5 doczytuje gdy nie ma się pewności. Nie można zrobić takiego wałka że np. bank określi siebie jako kredytobiorcę i będzie myliło.
- kolejne 10 stron -> To jest faktycznie ważne. Warto przeczytać całość ze zrozumieniem. Ale chyba takiej tragedii nie ma?
- ostatnie 80 stron z przypadkami -> To też musi być. Prawo na świecie jest różne i z punktu widzenia ubezpieczyciela lepiej coś dopisać niż pozostawić do domysłu bo może to się źle skończyć. Dlatego polityka firmy bez względu na państwo wymaga spisania wszystkiego. Czy trzeba czytać wszystko? Ja bym na bank nie czytał. Jeżeli wazon spadnie mi na kanarka a mam ubezpieczenie które może to obejmować to wtedy sprawdzę sobie dokładnie.
Nazwijcie mnie naiwnym ignorantem, ale ostatnio wykupiłem sobie autopomoc za 90 zł i nie czytałem dokładnie co obejmuje. Zależało mi na holowaniu do 100km w razie awarii i upewniłem się że to jest. Mam też jakieś hotele etc, ale wymienić tego nie potrafię bo czytałem to raz (już po zawarciu umowy). Na umowie mam to co chciałem i to mi wystarczy.
Inny przykład. Pracodawca dokłada do karty multisport. Kupiłem, zapłaciłem i nie czytałem regulaminu. Jak dotąd korzystam bez problemów.
Z drugiej strony, podpisywałem też umowę o kredyt. W tym wypadku było to tylko 10 stron i przeczytanie całości nie stanowiło jakiegoś specjalnego wyzwania. Lanie wody było, ale sporo treści też.
Generalnie wydaje mi się duże banki raczej nie robią ludzi w pisiora. Oni też podchodzą pod prawo i nie można spisać umowy która ukrywa w jakikolwiek sposób niekorzystne fakty dla drugiej strony. Co innego np. operatorzy GSM. W tym wypadku to już totalna dżungla. W 3 salonach powiedzieli mi co innego i podejrzewam że na umowa też by się nie zgadzała. Niestety nie dane mi było jej przeczytać bo nie jest publicznie dostępna (w salonie na miejscu jedynie) a po tym kręceniu konsultantów dałem sobie spokój.
Kiedyś był taki fajny odcinek South Park o nieczytaniu umów przed podpisem. Była tam akcja że zgadzając się na aktualizację od apple, mogą oni zrobić z tobą co chcą (coś ala niewolnik). Czy wy czytacie każdy regulamin jaki akceptujecie? Bo ja nawet na tym forum nie czytałem. Liczę że zachowanie netykiety mnie ochroni, a nawet gdyby było inaczej to skutki nie będą jakieś strasznie bolesne.