AdamPL napisał(a)
Morderstwa z użyciem noża kuchennego też się zdarzają, czy to znaczy, że państwo ma zakazać ich używania?
No, ale jak Ty chcesz dyskutować stosując absurdalne argumenty?
Co do tej edukacji seksualnej, to wydaje mi się po prostu, że to dużo bardziej przydatny przedmiot niż np. katolicka indoktrynacja religijna. Ale może faktycznie nie jest niezbędny... A może jego istnienie ma sens, bo nie każdy nauczyciel biologii czy języka polskiego potrafi rozmawiać z dziećmi o tych sprawach w odpowiedni sposób?
Nie neguję potrzeby istnienia prawnej ochrony dzieci, ani nie zamierzam nikogo krzywdzić. Neguję jedynie potrzebę kontroli tego jak rodzice wychowują swoje dzieci, o ile oczywiście nie używają przemocy fizycznej lub psychicznej.
Poprzednio zanegowałeś całkowicie potrzebę kontroli rodziców przez państwo, przynajmniej tak to zabrzmiało. Teraz jednak stawiasz warunek stosowania przemocy, i to ma sens, z którym się zgadzam.
Problem w tym, że to co piszesz jest nielogiczne. Nie można stwierdzić występowania przemocy w rodzinie niczego nie kontrolując, więc jeśli państwo ma obronić dzieci przed wyrodnymi rodzicami, to musi dysponować jakimiś mechanizmami kontrolnymi.
Jeżeli rodzic nie potrafi wypełniać swoich obowiązków i jest osobą dysfunkcyjną to powinien stracić prawa rodzicielskie, koniec kropka.
Znowu to samo - skoro państwo ma takiemu rodzicowi prawa odebrać, to też musi go jakoś kontrolować.
Większości rodziców jednak zależy na tym, by ich pociechy 'wyszły na ludzi'. Nie można alkoholikami lub pedofilami tłumaczyć konieczności pozbawiania praw i wolności wszystkich rodziców.
Ale o których prawach i wolnościach teraz piszesz?
Tak w ogóle, to ten wątek jest o wychowywaniu dzieci, o obowiązku szkolnym, czy o systemie szkolnictwa wyższego? Bo już się pogubiłem. ;P