Cześć, jeszcze kilka miesięcy wstecz myślałem, że studia to najlepsza droga żeby zostać analitykiem danych. Teraz waham się czy jednak nie kursy, których jest całkiem sporo i wiele z nich ma pozytywne opinie.
Krótko o mnie: Zawsze lubiłem matmę, mocno opanowany materiał na poziomie matury rozszerzonej (100% podstawa, 76% rozszerzona) + zaliczony semestr na matematyce. Było to jednak kilkanaście lat temu, bo jestem po 30-stce, trzeba zrobić powtórkę. Niestety znam tylko podstawy programowania.
Plusy za studiami:
- Solidnie przerobiony materiał z matematyki, programowania, algorytmów, statystki, uczenia maszynowego (we własnym zakresie bym pewnie wiele tematów pominął nieświadomie)
- dostęp do osób które orientują się w temacie (prowadzący + studenci - Ci drudzy też zawsze coś podpowiedzą czy wspólnie się pouczą)
- z papierem i wstępnymi umiejętnościami łatwiej o pierwszą pracę czy staż
Minus studiów (w moim przypadku):
- 3 lata zajęć (wydaje mi się, że bardziej skrojonymi kursami mógłbym to samo, może bardziej praktycznie, poznać np. w 2 lata co jest istotne biorąc pod uwagę mój wiek)
- wiele rzeczy teoretycznych, wiadomo że nie wszystko jest potrzebne, nawet niektóre przedmioty w całości zbędne (nie mam nic do nich, ale chodzi o czas) które mogą wyssać do tego stopnia że nie będzie chęci, czasu by skupić się na własnych projektach itp.
Plus kursów to to, że mogę je trzaskać z domu, wybierać te które faktycznie są przydatne. Minusy to głównie, że byłbym zdany wyłącznie na siebie, w dodatku nie wiem czy pracodawcy na początku z automatu by nie wykluczali kandydata tylko z kursami bez backgroundu na poważnej uczelni.
Naprawdę nie wiem już czym się kierować żeby za te 2-3 lata ułatwić sobie start, chcę zacząć od nowa, bo te prace co wykonywałem do tej pory.. mam już ich dość. Wydaje mi się, że jak nie teraz to już nigdy nic nie zmienię w mojej "karierze". A jakiś tam potencjał do tej matmy jednak drzemał, więc chcę spróbować dać mu drugą szansę. Poradźcie coś. Dzięki.