Polacy w nauce radzą sobie zresztą wcale nie tak źle, przynajmniej w dziedzinach gdzie fundusze nie są aż tak potrzebne (jak np. matematyka czy fizyka teoretyczna). Niestety żeby robić przełomowe odkrycia z niektóych dziedzin, trzeba dziś mieć kolosalne fundusze a tego polskie instytucje nie mają.
Ale jeszcze raz podkreślam -> nauka niewiele ma wspólnego z dydaktyką. Pracuje i pracowałem z różnymi ludźmi, także tymi po uczelniach z top światowych rankingów i nie zauważyłem żeby byli w jakimkolwiek względzie lepsi czy mieli większą wiedzę / umiejętności.
Shalom, z całym szacunkiem, ja wiem, że Ty się obracasz w elitarnych kręgach i tacy są też Twoi współpracownicy. Jednak poniżej "cyborga" jest jeszcze cała masa zdolnych mniej lub bardziej ludzi, których potencjał polski system szkolnictwa wyższego najzwyczajniej marnuje - tak samo jak marnuje potencjał części dobrych nauczycieli akademickich.
Podobno z raportów wynika, że w Polsce spada liczba absolwentów kierunków informatycznych, natomiast zatrudnienie w IT rośnie. To oznacza jedno - do ludzi w końcu zaczyna docierać, że mogą sobie papier polskiej uczelni wsadzić w dupę. Oczywiście poza pewnymi wyjątkami.
To, że polskie instytucje "naukowe" nie mają funduszy to mnie bardzo cieszy, dopóki ta banda kolesi i klanów rodzinnych nimi rządzi to każda złotówka podatnika która idzie na ich prywatne folwarki to jest złotówka wyrzucona w błoto. Ja tu nie chcę rozstrzygać czyja to wina - kto rządzi akurat w kraju, kto jest w opozycji - bo to jest niezależne od opcji politycznych, to jest jedno wielkie niereformowalne bagno i nadaje się tylko do zaorania i uruchomienia od nowa.
Tymczasem jak wygląda przykładowa praca naukowa można poczytać tutaj: http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-03-09/naukowcy-z-agh-podejrzani-o-wyludzenie-ponad-2-mln-zl-na-fikcyjne-granty/
Myślisz, że to jednostkowy przypadek? Bo ja (jak to mawiał klasyk gatunku) nie sądzę.