Na wstępie zaznaczę, że temat nie ma na celu kogoś obrazić. Chcę jedynie podzielić się pewną obserwacją.
Wprowadziłem się niedawno na nowe osiedle we Wrocławiu, nieopodal hotspotu. Jest to jedno z najpopularniejszych wrocławskich miejsc eventowych, zaraz przy Odrze. Ale do rzeczy...
Na fejsbukowej grupie osiedlowej od czasu do czasu wpadają jakieś dziwne tematy do dyskusji typu roszczenie, czy usilne narzekanie. Zawsze jest to obywatel ukrainy.
Sytuacje sprzed ostatnich tygodni. Ukrainka chce zamknięcia hotspotu, hurdur, bo kupiła mieszkanie obok hotspotu i przeszkadza jej muzyka (xD). Oczywiście nikomu oprócz niej to nie wadzi, czemu ludzie dali wyraz w komentarzach (95proc).
Kolejna sytuacja. Otwierał się lokal z wyrobami mięsnymi a sam właściciel wyszedł z inicjatywą, żeby poczęstować swoimi wyrobami na osiedlu. Z tego tytułu rozpalił ogromnego przenośnego grila i częstował ludzi za pół ceny. Bardzo fajna inicjatywa, trwała może z 2/3h. Wszyscy byli zadowoleni, ale standardowo jedna osoba musiała się zacietwierzyć i standardowo był to ukrainiec. Abstrahując już, że właściciel dostał zgodę na kilkugodzinny event, to ukrainiec musiał już hur dur krzyczeć o zakazach.
Odnośnie kultury, to już kilkukrotnie na "dzień dobry" w blokowej klatce, ukrainiec nawet na mnie nie spojrzał. Nie żeby mi na tym zależało, ale z dobrego wychowania zawszę witam się z sąsiadami / osobami które znam. Taka sytuacja miała miejsce wielokrotnie.
O gastronomii czy uberach nawet nie wspominam - Gość źle mnie przewiózł i na prośbę o koretkę (+/- 200m) zaczął coś bajdużyć i przeklinać pod nosem. Finalnie z łaską i bardzo brawurowo zrobił korektę, manifestując przy tym swoje niezadowolenie. No wariat.
Nie chce wyjść na jakiegoś homofoba ksenofoba, ale zacząłem zauważać pewną regularność w tych zachowaniach.