O ile można się spierać o formie przekazu i tego co chce finalnie Allegro osiągnąć, tak zastanawia mnie fakt np. takich opinii
Jak ktoś mieszkał 500m od jednego z tych biur które likwidują, bo był przygotowany na powrót. A teraz ma do najbliższego 350km. To niby jest święte prawo pracodawcy? Każdemu kto się z tym zgada, życzę by dzisiaj dostał info, że szef znalazł tańsze biuro na drugim końcu kraju (bo się tam przeprowadza wraz z rodziną) i zaczął drukować odpowiednie aneksy.
Czy Wy chcecie z IT zrobić jakieś górnictwo, że praca w prywatnej firmie "prawem nie towarem" :D?
Przecież to naturalna kolej rzeczy, że jakaś prywatna firma otwiera sobie i zamyka biura gdzie chce i jak chce. To czy ktoś pracuje na UoP nie ma nic do rzeczy.
Nie wiem jak w takim przypadku wyglądają kwestie zwolnień grupowych itd. bo to nie zamknięcie i wyniesienie się z PL a niby relokacja, nie ma też żadnej wzmianki że w ten sposób Allegro próbuje się tych ludzi pozbyć, bo w w/w przypadku ten ktoś ma opcję pojawiania się w tym biurze więc nie zostaje pokrzywdzony, ale jeśli finalnie skończy się odprawami / ugodami dla takich osób to w czym problem?
Tak samo nie rozumiem argumentów a tym bardziej zdziwienia osób, które pracują na drugim końcu Polski, że nagle trzeba wracać do biur. Chyba wszyscy moi znajomi a nawet ja sam w pandemii czy po szukając pracy gdzieś tam dalej szukałem np. opcji raz w tygodniu z biura i pierwsze co to próbuje się już na rozmowie rekrutacyjnej przynegocjować czy to takie obligatoryjne czy nie idzie się dogadać, bo oczywiście że można szukać full remote gdzieś indziej albo u siebie w okolicy - ale oferta / praca/ zarobki zawsze były dużo gorsze co finalnie kończy się tym, że można pracować full remote bo w zasadzie reszta zespołu (nawet ta mieszkająca w okolicy) tak pracuje, ale zawsze z tyłu głowy ma się to, że to się skończy czy to z uwagi na kodeks pracy, HR'y czy nowego pajaca prezesa (najczęstsza opcja :D).